niedziela, 12 grudnia 2021

Dodatek 1

Nicole, Draco, Camile, Blaise, Vanessa, Harry i Hermiona 30 czerwca 1998 roku w jednym przedziale wracali ze swojego siódmego roku w Hogwarcie. Wszyscy byli szczęśliwi, że choć jeden rok w tej szkole przeżyli bez widma wojny. Byli szczęśliwi, że mają siebie. I przede wszystkim byli szczęśliwi, że będą budować swoją przyszłość w tym samym gronie. Brakowało im tylko towarzystwa Samuela i Ginny, ale oni w tym momencie spędzali zapewne miłe popołudnie ze swoim półrocznym synem.

- Vane, co tam u Sama? Pisał do ciebie? – zapytała Nicole.

- Merlinie zapomniałam wam powiedzieć. Rano dostałam list od niego.

- Serio? Jak tam mały łobuz? – wtrąciła się Camile.

- Oj zdecydowanie łobuz. Zaczyna pokazywać co potrafi. I pierwszy wybuch magii ma za sobą. Ostatnio tak się zdenerwował, że nie może sięgnąć jakiejś zabawki, że włączył wszystkie grające zabawki, a potem przywołał tą którą chciał. – Vanessa opowiadała z przejęciem o swoim bratanku. – Nie mogę się doczekać, aż znowu go zobaczę.

- Coś czuję, że Fabian wda się w wujków Weasley’ów – zaśmiał się Harry. – A szczególnie we Freda i Geaorge’a.

- Lepiej o nich nie wspominaj przy Samie i Ginny. Są wściekli, bo Fred przyniósł ostatnio chrześniakowi samo napełniającą się trąbkę z konfetti. Mały to uwielbia i non stop strzela tym konfetti, a Ginny musi to sprzątać. I to ręcznie, bo jak próbowała to zniknąć za pomocą magii to ilość się podwoiła – zaśmiała się. – A jak próbują to chować to Fabian wpada w płacz i sam sobie przywołuje zabawkę. – Chwilę jeszcze pogadali o dzieciach. Potterowie opowiadali o prawie dwumiesięcznym bracie Alexie i o tym jak Syriusz i Remus szykują się do roli ojców. – Ej najważniejszego wam nie powiedziałam – wykrzyknęła Vane. – Pamiętacie jak Sam mówił, że przyjęli go do rezerwowych Tajfunów? No to teraz będzie grał w pierwszym składzie. Ich obrońca została transferowana do Harpi z Holyhead. Sam zajął jej miejsce. – Wszyscy ucieszyli się sukcesem przyjaciela. Wiedzieli, że jego marzeniem było zostać zawodowym graczem Quidditcha. Chłopaki trochę zazdrościli, bo sami chętnie zagraliby w takim profesjonalnym meczu. – I urządzają jutro imprezę u siebie z tej okazji. Małego mają sprzedać na noc do babci Molly, więc będziemy świętować.

Dalsza podróż minęła im na omawianiu planów na najbliższą przyszłość. Harry z radością mówił, że czeka tylko na wyniki owutemów, aby zapisać się na kurs aurorski. Camile przyznała, że dostała się na praktykę do madame Malkin. To był dla niej dobry początek kariery modowej. Vanessa i Hermiona zgodnie stwierdziły, że obie chcą składać papiery na studia uzdrowicielskie. Blaise sam nie wiedział co ma zamiar ze sobą zrobić, o co podczas podróży zdążył się pokłócić z Camile.

- Nicole, Draco a wy? – zapytała jeszcze zła blondynka. Para spojrzała na siebie i uśmiechnęła się. Poprzedniego wieczoru dokładnie omówili swoje plany na co najmniej kolejny rok.

- Uznaliśmy, że chcemy trochę odpocząć od nauki – zaczęła Nicole. – Za jakiś miesiąc chcemy się wybrać na co najmniej roczną wycieczkę.

- Gdzie?!

- Aż rok?!

- Chcecie nas zostawić?! – rozległo się ze wszystkich gardeł, to ostatnie natomiast wykrzyknęła Camile.

- Zaczynamy od ciepłych krajów. Wiecie, plaża, morze i drinki, a gdzie nas potem poniesie to zobaczymy – Nicole wzruszyła ramionami. – Chcemy odpocząć i zobaczyć kawałek świata, więc co najmniej rok. Cami przecież wrócimy – zapewniła przyjaciółkę przewracając oczami.

Na takich rozważaniach przeminęła im reszta podróży. Z rodzicami umówili się, że sami wrócą do domów. W końcu byli już dorośli. Z dworca każde z nich ruszyło w inną stronę. Na Nicole, Laurę i Harry’ego w Dolinie Godryka czekali starsi Potterowie z małym Alexandrem. Hermiona teleportowała się do domu rodziców. Vanessa na razie miała zamieszkać z Samem i Ginny, gdyż chciała im trochę pomóc przy Fabianie. A Draco i Camile teleportowali się do domu ciotki Andromedy, u której cały czas mieszkała Narcyza. Następnego dnia mieli spotkać się wszyscy razem u Ginny i Sama.

Kolejny miesiąc minął im na oczekiwaniach na wyniki owutemach i imprezach z okazji zakończenia szkoły, zakończonych wielką imprezą urodzinową Nicole i Harry’ego. Dwa dni po urodzinach w oknach ujrzeli upragnione sowy z Hogwartu, wszyscy obecni byli akurat w domu państwa Potter, więc od razu mogli podzielić się nawzajem swoimi wynikami. Oprócz młodzieży w Dolinie Godryka obecne były małżeństwa Black i Lupin. Harry gdy zobaczył tylko swoje wyniki pisnął z radości.

- Czyżby niedługo w poczet kadetów wstąpi auror Potter? – zapytała ciężarna Tonks, która w ciągu ostatniego miesiąca dzieliła się z Harrym swoimi doświadczeniami i wspomnieniami ze szkolenia.

- Jutro składam papiery – odpowiedział i zasalutował.

Tego dnia kiedy byli już Hogwartczycy otrzymali wyniki owutemów na świat przyszedł Castor Black, a już kolejnego Teddy Lupin. Szczęśliwych młodych ojców James zabrał na dwudniową wycieczkę po barach. Czyli zrobił dokładnie to samo co jego przyjaciele urządzili jemu trzy miesiące wcześniej, gdy Lily urodziła Alexandra.

Nicole i Draco już za 10 dni mieli zarezerwowany świstoklik na Hawaje. Choć ich bliskim było przykro, że nie zobaczą ich przez tyle czasu to rozumieli ich potrzebę odpoczynku od wszystkiego.

Camile, która już od miesiąca miała praktyki u madame Malkin, coraz częściej wspominała, że szefowa jest z niej zadowolona i po wakacjach nie wyklucza podpisać z nią umowy na dłużej.

Blaise, który do tej pory wymawiał się przed znalezieniem pracy, bo i tak nie ma wyników owutemów przestał mieć wiarygodną wymówkę, więc postanowił w najbliższym czasie pojawić się w ministerstwie i sprawdzić czy jest tam jakieś miejsce dla niego.

Vanessa i Hermiona tak jak Harry, już kolejnego dnia postanowiły złożyć papiery na uczelnie. Wybrały Uniwersytet Magiczny na wydziale Uzdrowicielstwa.

Samuela już za tydzień czekał pierwszy oficjalny mecz w barwach Tajfunów z Tutshill. Natomiast dzień po meczu Ginny i Samuel zorganizowali swój ślub. Postanowili, że chcą aby Fabian wychowywał się w pełnej rodzinie, gdzie wszyscy mieli to samo nazwisko. Państwo młodzi zorganizowali rodzinną uroczystość. Obecni byli tylko najbliżsi pary, choć Molly próbowała namówić córkę na przyjęcie dla całej ich rodziny. Ginny w dniu swojego ślubu tak jak Fleur rok wcześniej na głowie miała tiarę ciotki Muriel. Wyglądała pięknie, a maślany wzrok Sama potwierdził wszystkim jak bardzo młodzi się kochali. Dzień po ślubie Nicole i Draco wyruszali w swoją podróż.

Laura była najbardziej poruszoną osobą, którą dotknął wyjazd Nicole, ale nie chciała przeszkadzać siostrze w spełnianiu marzeń. Po za tym w Dolinie Godryka w towarzystwie Lily, Jamesa i małego Alexa czuła się jak w domu.

- Laura, na pewno sobie poradzisz? – pytała w dzień poprzedzający ich wyjazd panna Potter.

- Niki nie martw się o mnie. Przecież i tak za niecałe trzy tygodnie wracam do Hogwartu, a poza tym pomogę cioci Lily i wujkowi Jamesowi z Alexem – zapewniła ją blondynka, a Nicole uśmiechnęła się wzruszona do niej. Była dumna z tej małej cholery, że potrafiła się tu tak odnaleźć. Od razu po powrocie z Hogwartu starsi Potterowie poprosili Laurę o rozmowę.

- Laura, wiesz, że jesteśmy rodziną i jesteś dla nas tak samo ważna jak Nicole, Harry czy Alex – zaczęła rudowłosa. – Nie zastąpimy ci twoich rodziców, choć kochamy cię równie mocno jak oni. Nie chcemy, abyś już zawsze mówiła do nas na pan pani. Dlatego co ty na to abyśmy zostali twoją ciocią i wujkiem? – zapytała niepewna reakcji już czternastoletniej dziewczyny, która uśmiechnęła się radośnie.

- Brzmi wspaniale ciociu Lily. – Laura przytuliła się do niej, a potem spojrzała na Jamesa. – Wujku, a poćwiczysz ze mną dzisiaj Quidditcha? Chcę się dostać do drużyny, a teraz kiedy nie będzie Harry’ego może uda mi się zostać szukającą. Chciałam poprosić Nicole, albo Harry’ego, ale stwierdzili, że wybierają się znowu na jakąś imprezę.

- Jasne! U nas, Potterów, to rodzinne, na pewno zostaniesz szukającą – zapewnił mężczyzna i pobiegł szybko po miotłę.

 

Nicole i Draco przez pierwsze miesiące wylegiwali się na różnych plażach. Podróżowali od hotelu do hotelu, od wyspy do wyspy. Zaczęli od Hawajów, a zahaczyli o Seszele, Mauritius, Kretę, czy Bali, a nawet Dubaj. Po dwóch leniwych miesiącach odwiedzili Sydney, dzięki czemu zwiedzili choć część Australii. Tam pływali w oceanie wśród Rafy Koralowej, chodzili po górach i pustyni, czy odwiedzili Melbourne, zarówno jego mugolską jak i czarodziejską okolicę, gdzie poznali wielu wspaniałych ludzi. Po miesiącu w Australii teleportowali się do Japonii, na pierwszy rzut wybrali Tokio. Tam poznani Japończycy nauczyli ich jeździć samochodami, a Draco zafascynował się wyścigami, więc kolejne tygodnie spędzili w nocnym trybie życia, w którym obracali się ich nowi znajomi. Nie przejmowali się tym czy zadają się z czarodziejami czy z mugolami. Teraz postawili przede wszystkim na dobrą zabawę. Draco już po dwóch tygodniach sam uczestniczył w wyścigu dzięki uprzejmości jednego z nowych przyjaciół i wygrał. W innym wygrał jedno z najszybszych aut, więc resztę Japonii postanowili pozwiedzać mugolskim sposobem przemieszczając się jego nowym Lamborgini. Nie pomyśleli jednak, że jeżdżąc autem już nie nocą i nie tylko podczas nielegalnych wyścigów wypadałoby posiadać prawo jazdy, więc po dwóch tygodniach, gdy policja zatrzymała ich do kontroli musieli kombinować. Nicole szybko skonfundowała policjanta, który pod wpływem czaru uznał, że wszystkie dokumenty się zgadzają i życzył im miłej dalszej podróży. Postanowili sprzedać auto, aby mieć pieniądze na kolejne podróże i złapać świstoklik tym razem do Stanów. Były Ślizgon obiecał sobie, że pierwszą rzeczą, którą zrobi po powrocie do Anglii będzie zdanie prawa jazdy i kupno nowego auta. W USA spędzili najwięcej czasu. Teleportowali się od stanu do stanu, dzięki czemu zwiedzili zarówno Waszyngton, Nowy York, Kalifornię jak i Florydę i wiele innych. Obowiązkowym punktem w ich wycieczce było Las Vegas. W mieście grzechu spędzili miesiąc w dzień szalejąc w domach mody, oczywiście na życzenie Nicole, i w hotelach, a nocą w klubach i kasynach. W Montanie Draco załapał się na jeden sezon do jakieś lokalnej drużyny Quidditcha, a Nicole poznała sławnego na całe czarodziejskie Stany Zjednoczone łamacza klątw, który polubił ją na tyle, że chętnie dzielił się swoją pracą i doświadczeniem, a po kilku tygodniach zgodził się na to aby mu pomagała. Wtedy Nicole chyba po raz pierwszy pomyślała czym zajmie się po powrocie do Anglii. Dzięki temu byli Ślizgoni mogli zarobić trochę pieniędzy, które przepuścili w Vegas. Tam spędzili cztery miesiące, czyli do końca sezonu, gdyż to był czas na który Draco miał podpisany kontrakt. Ich podróż znacząco się przedłużyła i po roku postanowili jeszcze nie wracać. Pierwsze święta Bożego Narodzenia tylko we dwoje postanowili spędzić w Szwajcarii blisko Alp. Przez dwa tygodnie chodzili po górach, jeździli na nartach i uczyli się jeździć na snowboardzie. Rok później chcieli tam wrócić. Więc na same święta wynajęli drewniany domek z pięknym widokiem na góry i spędzili tam tydzień, aż do Nowego Roku. Kolejnym celem ich podróży była Holandia. Tam zwiedzili wiele muzeów z dziełami sztuki, na własne oczy ujrzeli wielkie sławne wiatraki i spacerowali między polami, na których uprawiano różnokolorowe tulipany. Na koniec wizyty w Holandii zostawili sobie Amsterdam. Oglądali piękną architekturę śródmieścia, odwiedzili giełdę diamentów i nie odpuścili sobie nocnej wizyty w dzielnicy Czerwonych Latarni. Gdy Draco wspomniał, że skoro tu są to może sobie skorzysta, Nicole tylko trzepnęła go w ramię. Kolejnego dnia postanowili  również pojawić się w coffee shopie, gdzie chcieli spróbować mugolskiej używki. A więc zatrzymali się w jednym z nich na kawę, do której kelner zaserwował im po joincie. Przez resztę dnia mieli bardzo dobry humor. Po Holandii wybrali się na wycieczkę po środkowej Europie. Podróżowali od państwa do państwa, od miasta do miasta, zahaczając o czarodziejskie dzielnice i poznając zwyczaje innych czarodziejów. Dzięki temu odwiedzili Wiedeń, Berlin, Warszawę, Pragę i Lwów. Potem postanowili się przenieść na inny kontynent do Ameryki Połuniowej. Tam zwiedzili Argentynę, Kolumbie, Ekwador i Brazylię, gdzie zagościli na dłużej. W Rio de Janeiro załapali się na sławny karnawał, dzięki czemu wybawili się i wytańczyli za wszystkie czasy. W Brazylii nauczyli się też grać w mugolską piłkę nożną, co podobało im się równie mocno jak Quiddich. Choć przez te prawie dwa lata co najmniej raz w miesiącu pisali do najbliższych streszczając im swoje podróże, w ich życiu między dobrą zabawą pojawiła się tęsknota. Postanowili wrócić do Anglii. Ale najpierw chcieli jeszcze miesiąc spędzić we Francji. Tam odwiedzili Lazurowe Wybrzeże, gdzie znowu wygrzewali się na plaży, Bordeaux, gdzie zwiedzali winnice i raczyli się pysznym francuskim winem, Marsylię, gdzie podziwiali mugolskie katedry i bazyliki, Wersal, gdzie zwiedzali zamki i na sam koniec Paryż, gdzie urządzali sobie romantyczne spacery, gdzie w restauracji na wieży Eiffla Draco ponownie oświadczył się Nicole, tym razem z pierścionkiem i klękaniem, i wreszcie gdzie ona się zgodziła wyjść za niego za mąż. Ostatniej nocy w paryskim hotelu leżąc obok siebie i wpatrując się w sufit wdali się w dyskusję o tym co ich czeka po powrocie. A wrócić mieli dokładnie dzień przed trzecią rocznicą bitwy o Hogwart, w którą to swoje drugie urodziny obchodził Alexander Potter.

- Jak myślisz co będzie dalej? – zapytała Nicole.

- Będziemy żyli długo i szczęśliwie – parsknął zwyczajowo z sarkazmem.

- To na pewno – zaśmiała się. – Ale gdzie będziemy mieszkać? Gdzie będziemy pracować? Trzeba zacząć o tym myśleć – stwierdziła.

- Wiesz myślałem ostatnio o czymś.

- O czym? – zainteresowała się.

- Chcę wrócić do Malfoy Manor – oznajmił pewnie, choć nie wiedział jak dziewczyna na to zareaguje.

- Masz do tego prawo – uznała, ale zaraz przypomniała sobie swoją ostatnią i jedyną wizytę w tym dworze.

- Ale ty nie rozumiesz. – Odwrócił się na bok i spojrzał na nią. – Chcę odnowić ten dwór, żeby był tak imponujący i piękny jak pamiętam go z dzieciństwa. Chcę wyplenić z niego obecność jego i Voldemorta – Nicole wiedziała, że mówi o swoim ojcu. Odkąd go zabił nie nazywał go swoim ojcem, ani nie używał jego imienia. Tak naprawdę od tamtego wydarzenia pierwszy raz go wspominał. – Chcę stworzyć tam dla mnie i dla ciebie nasze miejsce na ziemi, w którym będziemy mogli zacząć budować naszą przyszłość. – Nicole pogłaskała go po policzku.

- Jeśli o tym właśnie marzysz chętnie zobaczę ten dwór takim jakim ty go pamiętasz i pomogę ci wypełnić go szczęśliwymi wspomnieniami – zapewniła. – Ale nie wiem czy będę w stanie wejść tam zanim uda ci się go zmienić w nasz prywatny raj na ziemi – dodała niepewnie.

- Obiecuję, że gdy już mi się to uda dwór nie będzie przypominał ci tego co ty pamiętasz. A póki tego nie zrobię nie pozwolę ci się tam pojawić – obiecał pewnie chcąc, aby mu uwierzyła.

- Wierzę ci – szepnęła. Choć do tej pory żyli chwilą nie przejmując się co będzie działo się następnego dnia to tej nocy zasypiali przytuleni do siebie, uśmiechnięci i patrzący pozytywnie na przyszłość.

***
Przedstawiam Wam obiecany pierwszy dodatek. Mam nadzieję, że się podoba.
Pozdrawiam,
AniaXXX

1 komentarz: