Po pamiętnym meczu wydawać by się mogło, że wszystko w Hogwarcie wróciło do normy. Nicole z powrotem zaczęła trenować Quidditcha, Draco wyszedł cały i zdrowy ze skrzydła szpitalnego, a Snape, jak był, tak pozostał, wredny. Mimo, że w Slytherinie życie szkolne nie zmieniło się to w Gryffindorze już dzień później zaszły nie małe zmiany. W niedziele rano Nicole z Vanessą i Pansy skierowały się do Wielkiej Sali na śniadanie, natomiast Camile poszła odwiedzić Dracona w Skrzydle Szpitalnym. Posiłek Ślizgonkom przerwała blondynka słowami:
- Wiedziałam Niki, że ty to potrafisz namieszać.
- O co ci chodzi? - czarnowłosa popatrzyła na przyjaciółkę z niezrozumieniem w oczach.
- Byłam przed chwilą u Draco. I wiecie co mi powiedział?
- Cami przecież dobrze wiesz, że nie wiemy. Gadaj.
- Draco powiedział, że święta trójca Gryffindoru się rozpada.
- Co?! - Zdziwienie Nicole było ogromne.
- No już ci mówię, tylko mi nie przerywaj - zaśmiała się Camile. - Wczoraj wieczorem do skrzydła szpitalnego trafił Weasley. Okazało się, że ma złamany nos. Jak tylko trafił do skrzydła zaczął się skarżyć pielęgniarce, że Potter go pobił i takie tam. Pomfrey jak tylko usłyszała o pobiciu to powiadomiła McGonagall. Ta przyleciała od razu i zaczęła wypytywać Weasley'a o to dlaczego ma złamany noc. Weasley powiedział jej, że spokojnie rozmawiał sobie z Harry'm, a gdy mieli inne zdanie na jakiś temat to Harry go pobił. Zaczął coś mówić o tym, że ty masz na niego zły wpływ, i że trzeba was rozdzielić. McGonagall stwierdziła tylko, że z Harry'm policzy się dzisiaj, a Weasley'a skierowała do Pokoju Wspólnego - powiedziała na jednym wdechu.
- A co ja mam do tego?
- A kto wczoraj mi opowiadał, że miał sprzeczkę z Weasley'em, i że Harry nie stanął po stronie Rudego?
- O szlag - stwierdziła zaskoczona Nicole.
- Może dowiesz się czegoś więcej od Laury, bo Harry jeszcze na śniadanie nie przyszedł - zaproponowała Vanessa rozglądając się po Wielkiej Sali. Nicole nie odpowiadając ruszyła w stronę młodszej siostry.
- Widzę, że doszły już do ciebie najświeższe plotki - powiedziała Laura zamiast przywitania.
- Opowiadaj - nakazała Nicole siadając na przeciwko siostry.
- A co już wiesz?
- Tylko to co powiedział Weasley w Skrzydle Szpitalnym.
- No to pewnie nie wiesz dlaczego się pokłócili. Otóż wczoraj w Pokoju Wspólnym, gdy Harry skądś wrócił Weasley od razu rzucił się na niego i zaczął coś tam krzyczeć, że nie staje po jego stronie, że wspiera Ślizgonów, i że daje go poniżać. Harry na początku był spokojny, ale gdy Wealsey powiedział, że jeśli Harry może robić co chce, ale on nie będzie się zadawał ze śmierciożercami. Wtedy twój braciszek mu na to, że wcale nie zadaje się ze śmierciożercami, i że skoro Rudy nie potrafi sam obronić się przed dziewczyną ze Slytherinu to on nie będzie go tego uczył. No i że na jego miejscu to nie przyznawał by się nikomu do tego, że dziewczyna go pokonała, a tym bardziej nie błagałby o pomoc przyjaciela. Tego Weasley nie wytrzymał i rzucił się z pięściami na Harry'ego, na jego nieszczęście nie trafił i do tego powiedział, że Harry jest takim samym śmierciożercą jak wy. Tego Harry nie przepuścił mu i efektem był złamany noc. Na odchodne powiedział jeszcze, że nigdy nie będzie sługą Voldemorta i poszedł do dormitorium, a Weasley wyszedł.
- No to się porobiło. - Nicole jeszcze w szoku po takich rewelacjach nie zauważyła Harry'ego wchodzącego do Wielkiej Sali, dopiero Laura szturchnęła ją mówiąc:
- Harry przyszedł. - Nicole automatycznie odwróciła się w jego stronę i gdy chłopak ją zauważył, uśmiechnęła się do niego i pomachała mu. Harry odpowiedział jej tym samym gestem i skierował się w jej stronę. Niestety drogę zagrodziła mu McGonagall.
- Potter, możesz mi powiedzieć co miało miejsce wczoraj wieczorem w Pokoju Wspólnym?
- A co dokładnie ma pani na myśli? - zapytał Harry niewinnym głosem. Nicole, która podeszła do Harry'ego miała wrażenie, że zaraz parsknie śmiechem.
- Potter to nie czas na żarty.
- Przepraszam, pani profesor - powiedział pokornie. - Mieliśmy wczoraj z Ronem małą sprzeczkę, ale już wszystko wyjaśnione. - Do zbiegowiska na środku Wielkiej Sali dołączyła cała czwórka Weasley'ów.
- Pan Weasley twierdził, że wszczął pan bojkę bez żadnego konkretnego powodu - stwierdziła sucho profesorka.
- To nie prawda pani profesor. To Ron zaczął.
- Ginny, jak możesz?! To ja jestem twoim bratem! - wykrzyknął Ron.
- Pani profesor, to co mówi Ginny to prawda - poparł siostrę Fred.
- To Ronald zaczął, ale jako, że nie trafił, a dodatkowo zarzucił Harry'emu, że jest zdrajcą to Harry mu oddał - wytłumaczył George.
- Z naszym całkowitym poparciem - stwierdził Fred i uśmiechnął się do rodzeństwa Potter.
- Panie Weasley szlaban dziś o 18:00 u pana Filcha, panie Potter następnym razem proszę nie dać się sprowokować. Minus 5 punktów - stwierdziła profesor McGonagall i ruszyła do stołu nauczycielskiego.
- Wiesz braciszku nie sądziłam, że jesteś taki agresywny. Gratuluję, będą jeszcze z ciebie ludzie - zaśmiała się Nicole, po czym przytuliła się do chłopaka.
- Wariatka - stwierdził Harry, obserwując oddalającego się, mocno obrażonego, Rona.
- Nie przejmuj się nim - Nicole spoważniała. - Nie chcę nikogo oceniać, ale może on nie jest wart twojej przyjaźni, skoro nie może zrozumieć tych wszystkich zmian. Dziękuję ci, że stanąłeś po stronie, bądź co bądź, Ślizgonów. To naprawdę wiele dla mnie znaczy. A teraz spadaj jeść śniadanie, bo niedługo się kończy. - Dziewczyna pożegnała się z bratem i Weasley'ami i skierowała do swoich przyjaciółek. Była szczęśliwa, bo wiedziała, że Harry nareszcie w pełni zaakceptował fakt, że jest Ślizgonką.
W kolejnych tygodniach nie działo się nic ciekawego w Hogwarcie. Rozegrał się kolejny mecz Quidditcha, Krukoni przeciw Puchonom. Ku zdziwieniu wszystkich wygrał Huffelpuff. Drużyna Ravenclavu, po zwycięstwie ze Slytherinem, osiadła trochę na laurach i nie potraktowała poważnie przeciwników. Puchoni to wykorzystali i udało im się wygrać. Okazało się też, że Ronald przeprosił Harry'ego za swoje zachowanie i obiecał, że nie będzie już oskarżać go o przystąpienie w szeregi Voldemorta. Jak Laura doniosła Nicole, Harry wybaczył mu pod warunkiem, że w jego obecności już nigdy nie obrazi jego siostry. Weasley skwapliwie się na to zgodził, jednak wszyscy wiedzieli, że żadna siła nie zmusi go do polubienia jakiegokolwiek Ślizgona. Z resztą z wzajemnością.
Co innego działo się z Nicole. Od pewnego czasu zaczął jej się śnić ten sam głos, co kiedyś pomógł jej rozwikłać zagadkę jej pochodzenia. We śnie Nicole słyszała delikatny, kobiecy głos, mówiący - To twoje przeznaczenie, jesteś wybraną. - Słowa te nie dawały Nicole spokoju. Próbowała znaleźć coś na ten temat w bibliotece w dziale: Wizje i sny, a także zaglądnęła do książek z niezrozumiałego dla niej przedmiotu jakim jest wróżbiarstwo. Były to książki takie jak: Sny prorocze, czy Sny i mary. Niestety Nicole nie dowiedziała się nic konkretnego z tych dzieł, więc postanowiła dać temu spokój. Miała nadzieję, że sprawa wkrótce się rozwiąże
sama, albo chociaż przestanie jej się śnić ten głos.
W świecie czarodziejów również zaczęło się źle dziać. Kilka tygodni po pamiętnym meczu do Hogwartu zaczęły napływać złe wieści. Sowy przyniosły uczniom Proroka Codziennego, w którym zamieszczony był artykuł o ucieczce dziesięciorga więźniów. Byli to najzagorzalsi słudzy Voldemorta. Prorok Codzienny o ucieczkę tak groźnych więźniów oskarżał Syriusza, który dwa lata wcześniej też uciekł z Azkabanu, a oprócz tego wśród więźniów była kuzynka Blacka, Belatrix Lestrange. Do coraz większej liczby osób docierał fakt, że Voldemort powrócił. W Hogwarcie uczniowie czuli się w miarę bezpiecznie, jednak wszyscy czuli grozę jaką niosła ze sobą ta ucieczka.
***
Rozdział w piątek, gdyż na weekend wyjeżdżam. Mam nadzieję, że notka się podoba.
Do matury zostało już tylko trochę ponad tydzień. Są tu jacyś maturzyści? Jak idą przygotowania?
Pozdrawiam i życzę miłego czytania,
Absolwentka szkoły średniej, AniaXXX.