czwartek, 25 września 2014

Rozdział 5

Następnego dnia dziewczyny wstały o 7:00, przyzwyczajone po dziesięciu miesiącach takiego wstawania. Gdy ogarnęły się zeszły do kuchni, aby zjeść śniadanie. Tam obecni byli jedynie państwo Weasley, Syriusz i Remus oraz rudowłosy mężczyzna, mający mniej więcej 25 lat, jak się okazało miał na imię Bill i był najstarszy z rodzeństwa Weasley. Cała młodzież jeszcze smacznie spała.
- Dzień dobry - przywitały się.
- Dzień dobry dziewczynki. Co tak wcześnie? Wyspałyście się? - zapytała się rudowłosa kobieta.
- Tak dziękujemy. Zawsze tak wcześnie wstajemy. Kwestia przyzwyczajenia, bo w Beauxbatons śniadania zawsze są o 7:30 i trzeba było na nie zdążać, bo równo o tej godzinie drzwi do sali jadalnej są zamykane i trzeba iść na lekcje głodnym, tak samo jest w weekendy - wyjaśniła Nicole.
- To śmieszne. Przecież w sobotę każdy chce pospać dłużej, a nie zrywać się na śniadanie - oburzył się Syriusz.
- To nie jest śmieszne, Łapo. To tylko sposób na utrzymanie porządku i dyscypliny - zaśmiał się Remus.
- Ty Lunatyk, nie udzielaj się, bo ty zawsze wstawałeś najwcześniej i czytałeś książki do czasu, aż ja, James i Peter się nie obudzimy.
- Łapo, to że ty, Rogacz i Glizdogon byliście śpiochami to nie znaczy, że ja też musiałem nim być.
- Nie kłóćcie się już - krzyknęła pani Weasley, na co obaj mężczyźni zamknęli się. - Kochaniutkie co chcecie na śniadanie?
- Ja poproszę tosty, a ty Młoda?
- Płatki z mlekiem.
- Oczywiście, już zaraz wszystko będzie.
Dziewczyny usiadły do stołu i czekały na śniadanie, tymczasem Nicole rozpoczęła rozmowę.
- To teraz proszę o tłumaczenie. Czemu Łapa i Lunatyk i kto to Rogacz i Glizdogon?
- Lunatyk, od tego, że jestem wilkołakiem - wytłumaczył Remus. - A co do innych ksywek to dłuższa historia.
- Mamy czas. - Nicole uśmiechnęła się szeroko co zmusiło Remusa do wyjaśnienia. Ona już wiedziała, że na każdego to działało.
- W szkole mieszkałem w dormitorium z Syriuszem, twoim ojcem, Jamesem, i Peterem Pettigrew. Gdy w drugiej klasie dowiedzieli się o tym, że jestem wilkołakiem, postanowili mi pomóc. W trzy lata nauczyli się animagii. Syriusz zmieniał się w pasa, i dlatego Łapa, James w jelenia, czyli Rogacz, a Peter w szczura, czyli Glizdogon.
- Jesteś animagiem? - zapytała podekscytowana Nicole, Syriusza, gdy tylko Remus skończył mówić.
- Tak.
- Pokaż. - Było to bardziej żądanie niż prośba, więc Syriusz się trochę oburzył. Ale tylko trochę.
- A co ja pies, żeby szczekać jak mi każą? - zapytał niby groźnie, ale w oczach widoczne były wesołe iskierki.
- Jeśli mam być szczera to tak. Jesteś psem. Przynajmniej tak powiedział Remus. - Syriusz dopiero po chwili uświadomił sobie jakiego porównania użył i zaczął się głośno śmiać, z resztą tak jak reszta obecnych w kuchni.
- Dobra, na razie ci odpuszczę, ale pokażesz mi. Prawda? - Niewinny uśmiech i słodka minka. Na każdego faceta działało, a ona to perfidnie wykorzystywała.
- Niech ci będzie - zgodził się Syriusz.
- Ten Peter, on nie żyje, ale wczoraj mówiliście, że to jednak, nie ty Syriuszu go zabiłeś, więc kto to zrobił.
- Chodzi o to, że on żyje - zaczął wyjaśniać Remus.
- Ale przecież, czytałam, że... - wypowiedź Nicole została przerwana przez Syriusza.
- Chyba czas cię uraczyć historią, dlaczego twoi rodzice nie żyją.
- To jest przecież wina Voldemorta. - Wszyscy przysłuchujący się rozmowie wzdrygnęli się na to imię.
- To nie takie proste. - Nicole usłyszała historię o zaklęciu Fideliusa, które miało chronić Potterów i o przyjacielu, który stał się zdrajcą.
- Co to za szumowina, jak można zdradzić przyjaciół. Ten człowiek musi być parszywym gn... - resztę słowa zagłuszył oburzony krzyk pani Weasley.
- Nicole, wyrażaj się!
- Przepraszam, to emocje. - No cóż, Nicole nie bardzo przejęła się reprymendą  kobiety.
- Dobra, zakończmy ten nieprzyjemny temat - postanowił Remus. - Nicole, mam do ciebie pytanie.
- Tak?
- Postanowiłaś może czy zmienisz nazwisko?
- Owszem postanowiłam. - Teraz Laura zaczęła się uważnie przysłuchiwać siostrze. - Jeśli Harry się zgodzi, postanowiłam przyjąć nazwisko Potter, ale równocześnie zachowując obecne. Czyli będę nazywała się Nicole Robespierre-Potter.
- Co ma do tego Harry? - zapytał zdziwiony Syriusz.
- W końcu to bardziej jego nazwisko, niż moje. Jeszcze się nie przyzwyczaiłam do tego, że wiem kim jest moja biologiczna rodzina, więc chcę zachować obecne nazwisko i przyjąć nowe.
- A jak się przyzwyczaisz? - zapytała cicho Laura.
- To wtedy będę w pełni świadoma, że mam dwie rodziny, a właściwie dwójkę rodzeństwa, bo mam nadzieję, że będziemy jedną rodziną. - Te słowa wywołały wielki uśmiech na twarzy młodszej siostry, a reszta obecnych zdała sobie sprawę jak te dwie dziewczyny są sobie bliskie.
- A jeśli byście postanowiły zostać w Anglii z Harrym, jak się ma do tego kwestia waszego prawnego opiekuna? - zapytał Remus.
- Nie wiem, na razie tymczasowym opiekunem jest nasza niania, ale długo tak nie pozostanie, bo ona nie jest naszą rodziną. Jeśli znajdzie się ktoś z rodziny, kto będzie chciał wziąć nas pod opiekę to wtedy oni staną się prawnymi opiekunami. Jeśli nie to trafimy do domu dziecka i dopiero wtedy ktokolwiek będzie mógł nas adoptować. Niestety musimy liczyć się z tym drugim rozwiązaniem, bo dziadkowie też nie żyją, a nasi rodzice nie mieli rodzeństwa. A dlaczego pytasz?
- Wpadłem na pewien pomysł, ale najpierw będę musiał go sprawdzić - odpowiedział Remus.
- A mógłbyś powiedzieć o co chodzi?
- Później, ale jeśli ci tak spieszno to mogę to sprawdzić teraz.
- Czemu nie. - Nicole była zdziwiona, że mężczyzna nie powiedział o co chodzi, ale postanowiła cierpliwie poczekać, aż sprawdzi ten pomysł. Mężczyzna wyszedł z domu i nie miała innego wyjścia jak czekać. - Ktoś wie o co mu chodziło? - Niestety odpowiedziały jej tylko równie zdziwione spojrzenia. Gdy Nicole popatrzyła na siostrę, okazało, że dziewczynka jest bardzo smutna. - Młoda, co jest?
- A co jeśli nikt się nie znajdzie? - zapytała blondynka.
- Nie łam się, coś wymyślimy. Prawnik mówił, że mamy sporo czasu. - Nicole uśmiechnęła się pocieszająco do siostry.
- Nie martwcie się. Remus na pewno coś wymyśli - powiedział Syriusz. W tym momencie do kuchni weszła reszta młodzieży.
- Witajcie dzieci. Zaraz podam wam śniadanie - odezwała się pani Weasley.
- Cześć mamo, cześć tato - przywitali się dzieci Weasley'ów.
- A gdzie Remus? - zapytała Ginny.
- Poszedł coś sprawdzić - odpowiedział Syriusz.
Młodzież spokojnie jadła śniadanie, wszyscy wesoło rozmawiali, a Nicole i Laura przysłuchiwały się im.
- Mam pomysł - wykrzyknęła nagle Ginny. - Może dzisiaj spędzimy razem dzień, poznamy się i w ogóle. My wam opowiemy o Hogwarcie i o Harrym, jeśli chcecie, a wy nam o sobie - zaproponowała to pannom Robespierre, lecz zanim one odpowiedziały pani Weasley się odezwała.
- To świetny pomysł, Ginny, ale dopiero po obiedzie. Teraz musimy wziąć się za oczyszczanie tego domu, aby stał się porządną kwaterą.
- Musimy? - zaczęło jęczeć rudowłose rodzeństwo.
- Przecież jak się weźmiemy za to z pomocą magii to powinno szybko pójść - odezwała się Nicole.
- Nie jesteście jeszcze pełnoletni więc to wykluczone - stwierdziła sucho pani Weasley.
- Ale przecież z tego co się zorientowałam to ten dom jest chroniony zaklęciem Fideliusa, a przecież zwykły namiar nie przebije tak silnego zaklęcia ochronnego - wytłumaczyła dziewczyna.
- Moja żona próbuje ci przekazać, że jeśli czegoś nie wolno robić, to się tego nie robi nawet jak jest możliwość - wtrącił pan Weasley.
- Rozumiem, ale po co utrudniać tak sobie życie. Szczególnie, że trzeba posprzątać ten burdel - powiedziała spokojnie Nicole.
- Przecież to normalne. Nasi rodzice zawsze pozwalali nam korzystać z magii w domu, który był chroniony silnymi zaklęciami - poparła siostrę Laura. Pani Weasley zaczęła się denerwować, a Nicole zauważyła, że Syriusz z trudem utrzymuje powagę i jeśli się nie myliła, chętnie by się z nimi zgodził. Więc, żeby mieć sojusznika zapytała go o to.
- Syriuszu, a ty co o tym myślisz?
- Sądzę, że Molly ma rację, ponieważ nie wolno wam czarować do siedemnastki poza szkołą, ale przecież Nicole też ma trochę racji. - Zanim pani Weasley się wtrąciła Syriusz dokończył - przecież ona chciała tylko ułatwić całą sprawę. Z resztą jak słyszałaś, one są do tego przyzwyczajone. Więc proponuję, aby jutro się wziąć za sprzątanie, niech dziewczyny się przyzwyczają do tego miejsca i zapoznają z resztą młodzieży. Co ty na to Molly? - zapytał.
- No dobrze, niech będzie. - Po tych słowach Syriusz puścił oczko do Nicole i Laury, na co te uśmiechnęły się szeroko.
- To my idziemy na górę - powiedziała Ginny, złapała pozostałe dziewczyny za rękę i wyciągnęła je z kuchni, bojąc się, że matka zmieni zdanie. Za nimi podążyła reszta młodzieży. Wszyscy weszli do pokoju dziewczyn i rozsiedli się na podłodze. Na początku panowała cisza, ale Ginny, która poczuła nić sympatii do nowych dziewczyn odezwała się pierwsza.
- To może najpierw nam powiecie jak to się stało, że tu jesteście. - Więc Nicole opowiedziała im co się stało po tym jak przyśnił jej się sen o bracie, gdy kończyła opowiadać zobaczyła, że w drzwiach stoi Syriusz, więc zapytała.
- Ładnie to tak podsłuchiwać?
- Nie podsłuchiwałem, pomyślałem, że to wam się przyda. - Pokazał im kilka butelek, które miał w rękach. Okazało się, że to piwo kremowe, Nicole i Laura pierwszy raz je próbowały, bo we Francji nie było znane, jednak bardzo im posmakowało. Czas do obiadu spędzili miło rozmawiając o wszystkim i o niczym. Syriusz został z nimi i chętnie słuchał córki swoich przyjaciół. Nicole bardzo polubiła mężczyznę, bo nie był sztywny jak reszta dorosłych, opowiedział im trochę o działalności huncwotów w szkole, więc Nicole jako tako przyswoiła sobie wizerunek biologicznego ojca. Bliźniacy rozśmieszali ich co rusz i postanowili nazywać Nicole i Laurę "Francuzeczkami". Nicole wcale to nie przeszkadzało, szczególnie gdy zobaczyła, że jej siostra najczęściej się śmieje z żartów bliźniaków. Była to dobra wiadomość, bo ostatnio Młoda była zbyt poważna jak na swój wiek. Nicole miała również wrażenie, że Ron nie bardzo je polubił, ponieważ patrzył na nie podejrzliwie, jakby szukał jakiegoś podstępu z ich strony. Jednak Nicole postanowiła nie zwracać na to uwagi, w końcu nie znała tego chłopaka, może on taki był. W pewnym momencie do pokoju weszła pani Weasley.
- Za dziesięć minut obiad, więc powoli możecie już schodzić - powiedziała i wyszła. Wszyscy zaczęli wstawać z podłogi zostawiając na podłodze puste butelki. Nicole widząc to wyciągnęła różdżkę i powiedziała:
- Evanesco. - Po chwili popatrzyła na Syriusza z niewinnym uśmiechem. - Przepraszam, zapomniałam, że tu nie wolno czarować. - W jej głosie nie było słychać ani trochę skruchy, więc wszyscy się zaśmiali, a Syriusz powiedział:
- A czaruj sobie, tylko nie przy Molly. Ona nie lubi jak ktoś robi coś czego mu nie wolno.
- Ok. - Nicole uśmiechnęła się szeroko i wyszła z pokoju.
Okazało się, że Remus już wrócił i chciał porozmawiać z Nicole i Laurą po obiedzie. W kuchni była jeszcze Tonks, z którą wszyscy przywitali się serdecznie.

czwartek, 18 września 2014

Rozdział 4


- Trochę dużo się dzisiaj wydarzyło, ale Remusie możesz mi wszystko wyjaśnić? - Nicole była już trochę zmęczona tym, że nic nie wie.
- Oczywiście. Może zacznę od tego czemu ten tutaj - Lupin wskazał na Syriusza - tu siedzi. Ta cała historia o seryjnym mordercy to bujda. Łapa...
- Łapa? - przerwała Nicole
- Można by rzec, że to mój taki pseudonim artystyczny - zaśmiał się Syriusz.
- No właśnie, to jego ksywa. Łapa był niewinny i został bezprawnie wsadzony do Azkabanu. Ale to dłuższa historia, więc może kiedyś indziej. Po za tym jest on ojcem chrzestnym Harry'ego. Co do twojego kolejnego pytania, to na razie Harry'ego tu nie ma. Jest jeszcze u waszych krewnych, ale niedługo przeniesie się tu.
- Kiedy? - dzisiaj Nicole interesowały konkrety, postanowiła, że jutro zacznie pytać o szczegóły.
- Tego nie wiemy. To zależy od Dumbledora.
- Pozostaje jeszcze jedno pytanie, na które nie otrzymałam odpowiedzi. - przypomniała Nicole.
- Tak, wiem. - Remus wyraźnie się zawahał, jakby nie wiedział jak to wytłumaczyć. - Gdy Harry pokonał Voldemorta, z ruin waszego domu zabrał was Hagrid, półolbrzym, przyjaciel Dumbledora, i zabrał was właśnie do niego. Albus zdecydował, że Harry’ego umieści u krewnych Lily, a ciebie w czarodziejskiej rodzinie we Francji. Jednak o tym nie wiedział nikt oprócz Hagrida. Musisz wiedzieć, że jest on wierny Dumbledorowi i ufa mu najbardziej na świecie, więc skoro ten poprosił Hagrida o tym, aby była to tajemnica, to on się zgodził bez wahania. Wszystkim powiedział, że nie żyjesz. - Nicole nie rozumiała jak ktoś może rozdzielić rodzeństwo, ale tego nie rozumiała jeszcze bardziej. Czym kierował się ten człowiek, że tak postąpił? Dziewczyna nie była w stanie wykrztusić słowa, więc Remus ciągnął opowieść. - Nie wiedziałem, że żyjesz, zresztą nawet gdybym wiedział to nie mógł bym przejąć nad tobą opieki.
- Dlaczego?
- Samotnym wilkołakom od tak nie dają praw do opieki nad małym dzieckiem.
- Jesteś wilkołakiem? - zapytała zdziwiona Nicole.
- Tak.
- Przykro mi. - Szczerość w głosie dziewczyny zdziwiła Remusa, ale gdy przypomniał sobie, że to córka Lily, to zdziwienie przeszło. Przecież rudowłosa matka dziewczyny tak samo zareagowała na jego chorobę. - Jak dowiedziałeś się, że jednak żyję? – Wróciła do tematu.
- Gdy Dumbledore dostał wiadomość od ciebie, powiedział mi i Syriuszowi o wszystkim.
- Jak wytłumaczył swoją decyzję? - Teraz w głosie dziewczyny wyczuwalny był lód.
- Powiedział, że wtedy na wolności byli jeszcze ludzie, którzy mogliby chcieć pomścić swojego pana. Harry'ego umieścił u siostry Lily. Ona jest mugolem, ale tam chroniła go magia krwi. Ciebie Lily nie osłoniła przed śmiercionośnym zaklęciem, więc ciebie magia krwi nie obowiązywała. Postanowił wysłać cię za granicę. Tam byłaś względnie bezpieczna, bo było małe prawdopodobieństwo, że śmierciożercy mogliby szukać cię we Francji.
- Czy on miał tam szczęśliwe dzieciństwo, czy jest szczęśliwy? - Nie musiała wyjaśniać. Wiedzieli, że pyta o Harry'ego. Tym razem głos zabrał Syriusz.
- Do szczęśliwego dzieciństwa było mu daleko. Do jedenastego roku życia mieszkał w komórce pod schodami, często zamykali go w pokoju na całe dnie, zdarzało się, że go głodowali, a wszystko dlatego, że nienawidzili magii, karali go za nią. Jednak większa krzywda mu się nie stała. - Taka odpowiedź na pytanie wywołała w Nicole falę wściekłości. To natomiast wywołało niekontrolowany wybuch magii. Szklanki i szyby zaczęły drżeć. A ona zastanawiała się jak można skazać dziecko na coś takiego, jak można być tak podłym, żeby pozwolić karać dziecko za to, że jest magiczne, przecież to nie od niego zależy. Jedna szklanka na stole pękła. Nicole poczuła jak ktoś ją łapie za dłoń.
- Niki. - Delikatny głos Laury przedostał się do świadomości starszej dziewczyny. To ona trzymała ją za rękę. Gdy tylko czarnowłosa sobie to uświadomiła od razu się uspokoiła.
- Przepraszam, po prostu nie mogę zrozumieć jak Dumbledore mógł pozwolić na to, aby Harry miał takie życie. Mam dość na dzisiaj. Chcę iść spać.
- Jasne, zaprowadzę was do pokoju - zaoferował Syriusz. - Nicole, on jest szczęśliwy, gdy jest w Hogwarcie. To nie jest nieszczęśliwy człowiek. - Dziewczyna cieszyła się, że nie całe życie jej brata jest usłane kamieniami, jednak teraz już nie chciała się nad tym głębiej zastanawiać. Potrzebowała snu, żeby jutro na spokojnie wszystko przeanalizować i być gotową na kolejną porcję informacji.
Syriusz zaprowadził je do pokoju na pierwszym piętrze, był on prosto urządzony. Dwa łóżka, jedna wielka szafa, biurko i nieduża półka na książki.
- Jakby co, to zaraz obok pokój ma Ginny, a na przeciwko jest łazienka. Dobranoc - pożegnał je wielkim uśmiechem.
Dziewczyny rozejrzały się po pokoju, w którym stały już ich bagaże. Po chwili odezwała się Laura.
- Ja zajmuje te. - Wskazała na łóżko pod oknem.
- Ok. Ale ja zajmuję pierwsza łazienkę - odpowiedziała jej siostra. Wyciągnęła z torby piżamę i kosmetyki i poszła się wykąpać. Po dwudziestu minutach pojawiła się w pokoju przebrana w spodenki kończące się zaraz za pupą i koszulkę na ramiączkach, a wszystko w kolorze moro. Gdy w pokoju była już Laura okazało się, że mają takie same piżamy tylko kolor się różnił, u blondynki był to błękitny. Nie było w tym nic dziwnego, bo Laura zawsze we wszystkim naśladowała starszą siostrę. Gdy obie były w łóżkach Nicole zgasiła światło. Czarnowłosa zasypiała, ale nagle usłyszała pytanie Laury.
- Żałujesz, że nie wychowałaś się z nim?
- Żałuję, że on nie wychował się z nami, przecież już dawno obie mogłybyśmy mieć brata - odpowiedziała Nicole
- Ciekawie by było mieć starszego brata. Szkoda, że tak się nie stało.
- Dzięki, Młoda. Dobranoc.

- Dobranoc Niki.

***
Dzisiaj krócej, ale mi się podoba. Rozdział wyjaśnia parę spraw, jednak na Harry'ego trzeba poczekać jeszcze z trzy rozdziały. Proszę o komentarze, bo nawet nie wiem czy pomysł na takie opowiadanie się podoba.
AniaXXX

czwartek, 11 września 2014

Rozdział 3


Dumbledore odpowiedział szybko, bo już następnego dnia. Ku zaskoczeniu Nicole dyrektor zgodził się z nią spotkać i obiecał, że przybędzie do Francji na dzień następny. Nicole i Laura czekały w salonie, gdy lokaj wprowadził dyrektora.
- Dzień dobry, panie dyrektorze - przywitały się
- Witajcie. Ty jesteś Nicole. - powiedział wskazując na starszą dziewczynę, ona tylko kiwnęła głową. - A ty?
- Laura Robespierre. - przedstawiła się blondynka.
- Nicole, chciałaś się ze mną spotkać, więc może bez zbytniego wstępu przeszlibyśmy do rzeczy.
- Tak, oczywiście – Nicole zawahała się nie będąc pewna co powiedzieć. – Może pan usiądzie – zaproponowała wskazując sofę, a gdy mężczyzna spełnił jej prośbę kontynuowała - Mam wrażenie, że zna mnie pan - stwierdziła bardzo niepewnie czarnowłosa.
- Dobre wrażenie – odpowiedział ku jej zaskoczeniu. - Chociaż ostatni raz widziałem ciebie gdy miałaś roczek. Znam ciebie, twojego brata i znałem twoich rodziców.
- Nie mam brata. - Nicole była zbyt zaskoczona tym co powiedział mężczyzna, więc to było jedyne co przyszło jej na myśl.
- Pozwól, że opowiem ci historię sprzed 15 lat, a potem będziesz zadawać pytania. - Nicole tylko kiwnęła głową. - 15 lat temu narodziły się bliźnięta, było to dokładnie 31 lipca 1980 roku. Ich rodzice należeli do Zakonu Feniksa, organizacji walczącej z siłami Lorda Voldemorta. Gdy małżeństwo poznało przepowiednię, która zagrażała ich synowi postanowili się ukryć. Niestety przepowiednia dopełniła się i para osierociła dwójkę dzieci. Chłopca i dziewczynkę. Harry'ego i Nicole. Wtedy to na mnie padła odpowiedzialność za dzieci. Postanowiłem, że rozdzielę rodzeństwo, bo nadal zagrażało wam niebezpieczeństwo. Harry zamieszkał u mugolskich krewnych waszej matki, a ciebie podrzuciłem francuskiej parze, która cię zaadoptowała. - Uznanie, że Nicole była zaskoczona, było dużym niedopowiedzeniem.
- Skąd mam mieć pewność, że mówi pan prawdę? – Jedyne co czarnowłosa dziewczyna miała w głowie to, że to nie może być prawda.
- Macie myślodsiewnie?
- Mamy.
- Ja przyniosę - stwierdziła Laura.
Dumbledore pokazał dziewczynie kilka wspomnień ze spotkań z Potterami, oraz wspomnienia w których mężczyzna umieszczał dwójkę dzieci do ich nowych domów, w jednym z nich rozpoznała siebie, natomiast w Potterach parę z jej snu.
Po wyjściu z myślodsiewni dziewczyna mimo naturalnej opaleniźnie była blada jak ściana.
- Jak pan mógł rozdzielić rodzeństwo, które dopiero co straciło rodziców? - zapytała z wyrzutem.
- Jak już mówiłem to było dla waszego dobra. Jeśli będziesz chciała wakacje możesz spędzić w Kwaterze Głównej Zakonu Feniksa, tam poznasz Harry'ego.
- Ja... ja muszę się zastanowić.
- Jeśli się zdecydujesz wyślij mi list, wyślę tu kogoś kto przeniesie cię do tego miejsca. Tymczasem ja już muszę iść. Do widzenia.
- Do widzenia - odpowiedziały siostry.
- Czy on mówił prawdę? - zapytała Laura.
- Tak - odpowiedziała wciąż zaskoczona Nicole.
- Co zamierzasz robić?
- Nie wiem. Chciałabym go poznać. Ale co mi to da skoro już od września on pójdzie do Hogwartu, a ja do Beauxbatons. I co? Będziemy się widzieć tylko w wakacje?
- Zawsze możesz się przenieść do Hogwartu.
- Zwariowałaś? Wtedy stracę kontakt z ukochaną siostrą. To nie wchodzi w grę. Przecież obiecałam ci, że cię nie zostawię, choćby nie wiem co się stało.
- A gdyby nie ja?
- Laura, to nie jest takie proste. – Nicole była sfrystrowana i Laura o tym wiedziała. - Przecież mówiłam, że kocham cię. Jesteś moją siostrą i tak nagłe pojawienie się brata nie zmieni tego. Ty jesteś tu, więc i moje miejsce jest przy tobie.
- Tak, mówiłaś mi to wiele razy. – Laura zamyśliła się na chwilę - Ale widzę jak ci na tym zależy. Może po prostu razem się przeniesiemy?
- Co? - zapytała zszokowana Nicole - Ale przecież ty masz tutaj przyjaciół, tu jest twój kraj. I co? Od tak przeniesiesz się do Anglii?
- W Hogwarcie poznam nowych przyjaciół. Będąc tutaj cały czas przypominam sobie rodziców, nie mogę pogodzić się z ich śmiercią, tam się od tego oderwę.
- Jesteś tego pewna?
- Może najpierw poznajmy tego twojego brata, a potem zdecydujemy czy się przenosimy czy nie – zaproponowała przytomnie młodsza.
Ten dzień siostry spędziły razem, a następnego dnia Nicole wysłała Dumbledorowi list. Tego samego wieczora pojawił się u nich mężczyzna na oko czterdziestoletni o jasno brązowych włosach.
- Dobry wieczór, nazywam się Remus Lupin. Dumbledore wysłał mnie tu po Nicole Potter.
- Dobry wieczór. Nie jestem Potter. Nazywam się Nicole Robespierre – powiedziałą dumnie. – A to – wskazała na blondynkę - jest moja siostra Laura.
- Wybacz. Chyba się zapomniałem. Cały czas jestem w szoku, że ty żyjesz i znowu mogłem cię spotkać. – Mężczyzna był bardzo podekscytowany, co z kolei źle działało na zestresowane dziewczyny. - Przykro mi z powodu waszych rodziców. Czy już wiadomo kto to zrobił? – dodał poważniej.
- Dziękujemy. Nie, jeszcze nie wiadomo. Proszę pana...
- Mów mi Remus - przerwał jej mężczyzna. - Jesteś taka podobna do Jamesa.
- Ale ja nie rozumiem, nich mi pan wytłumaczy kim jest i do jakiego Jamesa jestem podobna i co pan tu robi. - Nicole była bliska wybuchu. Nie wiedziała, że tak szybko Dumbledore wyśle do niej kogoś i nie wiedziała dlaczego ten człowiek tak się cieszy na jej widok. A niewiedza i zdezorientowanie było uczuciem którego Nicole nie znosiła.
- Nazywam się Remus Lupin – zreflektował się mężczyzna. - Twoi rodzice wyznaczyli mnie na twojego ojca chrzestnego. James to twój ojciec. Ty i Harry jesteście do niego niezwykle podobni. On jednak odziedziczył zielone oczy po Lily, a ty orzechowe po Jamesie. Jedyne czego po nim nie odziedziczyłaś to brak wady wzroku. Dumbledore wysłał mnie tu, abym zabrał cię do Kwatery Głównej Zakonu Feniksa, ponieważ chcesz poznać brata.
- To rozumiem, czy może mi pan, to znaczy Remusie - poprawiła się widząc jego minę. - Czy możesz mi powiedzieć dlaczego dopiero teraz cię poznałam, z tego co mi wiadomo to rodzice chrzestni przejmują opiekę nad dzieckiem w razie ich śmierci.
- To długa historia, czy możemy o tym porozmawiać gdy już będziemy na miejscu?
- Dobrze, ale jest jeszcze jedna sprawa. Jeśli mam się przenieść do tej kwatery to tylko z Laurą, to moja siostra, nie chcę jej zostawiać samej.
- Oczywiście znajdzie się i dla niej miejsce. - mężczyzna uśmiechnął się do blondynki delikatnie. - Ale czy macie pozwolenie od waszego opiekuna?
- Tak, madame Fabienne jest w kuchni, jeśli chcesz z nią porozmawiać.
- Bardzo chętnie.
- Zaprowadzę cię do niej, my musimy się jeszcze dopakować.
Dziewczyny postanowiły najpierw spakować jedną, a potem drugą. Tak znalazły się w sypialni tej starszej.
- Ufasz mu?  - zapytała Laura
- Tak – odpowiedziała pewnie również ku swojemu zdziwieniu. - Jest miły, wydaje się rozsądny. Czuję, że mówi prawdę. Masz wątpliwości?
- Nie, zapytałam, bo w końcu go nie znamy.
- Wiesz jak wszedł miałam wrażenie, że znam go, ale to tylko wrażenie. Dobra ja jestem spakowana, teraz ty. - Z bagażem Laury również szybko się uwinęły, więc zniosły torby do salonu. Potem skierowały się do kuchni.
- Dziewczynki, już spakowane? - zapytała madame Fabienne, odpowiedziały jej kiwnięcia głową - Jeśli coś zostanie postanowione w sprawie waszych opiekunów, dam wam od razu znać. Jednak prawnik mówił, że do końca wakacji nie ma się co tym martwić, ponieważ ze względu na to kim byli wasi rodzice to bardzo skomplikowana sprawa. Potem jedziecie do szkoły, więc nie będą się spieszyli z decyzją.
- Dobrze - powiedziała Nicole.
- Mam nadzieję, że mnie odwiedzicie jeszcze przed rokiem szkolnym.
- Oczywiście, madame Fabienne - odezwały się razem.
- To idźcie już. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia - pożegnały się przytulając do starszej kobiety.
Remus machnął różdżką i bagaże dziewczyn zniknęły po czym złapał je za dłonie i teleportował się przed Grimmauld Place 12. Podał im kartkę i powiedział:
- Przeczytajcie i zapamiętajcie. - Gdy to zrobiły zabrał im kartkę i spalił. - A teraz powtórzcie w swojej głowie.
- Kwatera Główna Zakonu Feniksa znajduje się na Grimmauld Place 12. - gdy Nicole powtórzyła w swojej głowie te słowa między numerami 11, a 13 zaczął wyłaniać się koleiny budynek.
- Chodźcie. Tylko w holu zachowujcie się cicho, ba mamy tam pewien kłopotliwy portret.
Weszli do ponurego, długiego holu. Na ścianach znajdywały się poczerniałe obrazy, a na podłodze leżał stary dywan. Żyrandol zwisający z sufitu nie polepszał pierwszego wrażenia. Na końcu korytarza były drzwi przez które przeszli, a prowadziły one do kuchni. To pomieszczenie było jasne i zapełnione ludźmi. Pierwsze co rzuciło się Nicole w oczy to to, że połowa zebranych ludzi miała rude włosy. Oprócz rudzielców obecny był również czarnowłosy mężczyzna, który ucieszył się jak zobaczył wchodzących, ale też kobieta o różowych włosach i czarnoskóry mężczyzna. Do dziewczyn podeszła pulchna, rudowłosa kobieta.
- Kochaniutkie, na pewno jesteście głodne. Remusie nie mówiłeś, że przyprowadzisz dwie dziewczynki. No, ale nic. Zaraz podam wam zupy cebulowej, a wy poznajcie się z wszystkimi.
- Czy da coś mówienie, że nie jesteśmy zbyt głodne? - spytała grzecznie Nicole. Rudowłosa kobieta wzbudziła jej sympatie, więc nie chciała jej urazić.
- Och, na pewno zjecie, zaraz podam. Siadajcie. - Oszołomione siostry usiadły do stołu i wtedy się zaczęło.
- Cześć. - odezwali się jednocześnie dwaj rudowłosi bliźniacy.
- Ja jestem Fred,
- a ja George. Miło nam poznać...
- tak piękne panie.
- Ja jestem Nicole, a to moja siostra Laura. - Dziewczyny uśmiechnęły się słysząc, jak bliźniacy dopowiadają swoje kwestie
- Hej dziewczyny, jestem Tonks - odezwała się różowowłosa kobieta
- Ja jestem Ginny Weasley - przedstawiła się ruda dziewczyna - jestem siostrą bliźniaków i Rona, to ten tam - wskazała na piegowatego również rudego chłopaka, który stał obok starszego łysiejącego, rudego mężczyzny. - Obok stoi mój tata. Ten tam - pokazała na czarnoskórego - to Kingsley, a tam siedzi Syriusz - przedstawiła mężczyznę o czarnych włosach i szarych oczach siedzącego po drugiej stronie stołu. - A zupę podaje wam moja mama. - zakończyła dziewczyna.
- Miło poznać. - Nicole była jeszcze oszołomiona takim zwrotem wydarzeń, jednak dosyć szybko doszła do siebie. - Wszystko fajnie, tylko może mi ktoś powiedzieć gdzie jest Harry Potter, jakby nie patrzeć to do niego tu przyjechałam.
- Normalnie cały Rogaś. - stwierdził mężczyzna, którego przedstawiono jako Syriusz.
Zaraz, zaraz. Czy przypadkiem tak nie miał na imię facet, który jako jedyny uciekł z Azkabanu. - myślała Nicole. Z tego co czytała w gazetach dwa lata temu pojawiał się on w Hogwarcie i ponoć szukał Harry'ego. Swoje wątpliwości dziewczyna wyraziła na głos.
- Czy ty jesteś Syriusz Black? Ten seryjny morderca, i tak dalej?
- Nazwisko się zgadza, ale z tym mordercą to przesada. Nie wiedziałem, że moja sława doszła już do Francji. - Szeroki uśmiech zaprzeczał wizerunkowi mordercy.
- Syriuszu nie żartuj sobie. Nicole zaraz ci wszystko wyjaśnimy. Tylko może najpierw zjedzcie tę zupę - powiedział Remus w momencie, gdy pani Weasley postawiła przed dziewczynami zupę cebulową. Nowo przybyłe kiwnęły tylko głową i zaczęły jeść.
- Dzieciaki, do łóżek, ale już - krzyknęła pani Weasley. - Już 22:00. Dziewczynki też na pewno są zmęczone, jutro się z nimi lepiej poznacie.
- Ale my nie jesteśmy dziećmi. - odezwali się razem bliźniacy.
- Już do łóżek - krzyknęła ich matka. Nicole była pod wrażeniem autorytetu kobiety, gdy cała młodzież już bez żadnych sprzeciwów zaczęła wychodzić z kuchni.
- Młoda, może ty też położysz się. Już późno. - powiedziała Nicole do siostry.
- Zwariowałaś? Też chcę wiedzieć wszystko. Z resztą nie ruszę się nigdzie bez ciebie. – Laura popatrzyła na nią jak na wariatkę.
- Niech ci będzie, tylko później nie narzekaj, że jesteś zmęczona. Dziękujemy, było pyszne. - Ostatnie słowa dziewczyna skierowała do pani Weasley zbierając talerze.
- Dziękuję kochaniutka. Daj to. - Kobieta odebrała talerze i włożyła do zlewu. Machnęła różdżką i naczynia zaczęły same się myć.
- Miło było, ale ja już zmykam. Nie będę wam przeszkadzać - odezwała się różowowłosa i skierowała się do wyjścia, po drodze potykając się w progu.
- Ja też pójdę. - Kingsley poszedł śladami Tonks.
- Przygotuję wam pokój, dziewczynki, a wy sobie pogadajcie - powiedziała pani Weasley, zaraz za nią wyszedł jej mąż.
W kuchni pozostały Nicole i Laura wraz z Remusem i Syriuszem.

***
Jak zwykle mam nadzieję, że rozdział się podoba. Jednak dzisiaj stworzyłam również stronę z bohaterami, więc zapraszam do obejrzenia.
AniaXXX

niedziela, 7 września 2014

Rozdział 2


Nicole tej nocy śniły się dziwne rzeczy. Chłopak o czarnych, roztrzepanych włosach i intensywnie zielonych oczach z blizną na czole mniej więcej w jej wieku. Potem pojawiła się para ludzi, rudowłosa kobieta i czarnowłosy mężczyzna tak bardzo podobny do nastolatka, który pojawił się wcześniej. Potem ukazała jej się scena jak czarodziej bez nosa zabija tego mężczyznę, a potem próbuje zabić małego chłopca, którego osłania rudowłosa matka. W tle cały czas było słychać słowa wypowiadane delikatnym kobiecym głosem: "Twoja rodzina. Dumbledore wie." Słowa te powtarzane były cały czas. Przez te sny Nicole obudziła się o 4:00 i zaczęła analizować swój sen. Po jakiejś godzinie doszła do wniosku, że ten nastolatek to musi być Harry Potter. Przecież słyszała o tym jak osłonięty przez matkę pokonał Lorda Voldemorta. Tę historię znał cały czarodziejski świat. Tylko skąd ten głos. Jaka rodzina? Czemu Dumbledore? Wiele pytań, żadnych odpowiedzi. Nim się spostrzegła dochodziła już 7:00 i wszystkie dziewczyny z czwartego roku zaczęły się budzić. Minęło pół godziny nim trzy przyjaciółki się wyszykowały i zeszły na śniadanie.
- Niki, co jest? - zapytała Camile.
- Nic, a czemu pytasz?
- Jakaś nieprzytomna jesteś. Nie wyspałaś się? - powiedziała Vanessa.
- Trochę. Wstałam o 4:00, nie mogłam spać.
- To może położysz się do wyjazdu. My cię dopakujemy - zaproponowała blondynka.
- Zwariowałaś? Ten czas spędzę z wami, w końcu to ostatni dzień. Nie zobaczymy się przez dłuższy czas. Tylko najpierw muszę pogadać z Laurą. Martwi mnie to, że tak bardzo odizolowała się od przyjaciół - powiedziała Nicole.
- Jasne. Idź pogadaj z Młodą, zaczekamy na ciebie w sypialni - oznajmiła Cami, gdy madame Maxime oznajmiła koniec śniadania.
Nicole podeszła do stołu pierwszaków.
- Młoda, pogadamy?
- Jasne - odpowiedziała anemicznie blondwłosa siostra Nicole. Dziewczyny skierowały się do pustej klasy.
- Laura, co jest?
- Po co pytasz, jak wiesz?
- Siostra, ja wiem, że brakuje ci rodziców. Mi też. Jeszcze nie raz zatęsknimy. Ale to nie powód, żeby odizolowywać się od przyjaciół. Oni mogą pomóc ci się z tym uporać. Gdyby nie Vane i Cami ja nadal pogrążałabym się w winie. Jednak to nie nasza wina, że nie żyją, moją winą mogłoby być jedynie to, że wypięłam się na rodziców i nie poszłam z nimi. Jednak dzięki temu obie żyjemy. W końcu ty zawsze robiłaś to co ja. Przykro mi, że nie mogę ich przeprosić za to co im powiedziałam przed ich wyjściem, ale jak bym się nie obwiniała to nie zwróci im życia. Ty też nie powinnaś tego robić, ciesz się tym, że żyjesz i masz przed sobą, jeszcze wiele życia. Ciesz się, że masz przyjaciół. - Teraz po twarzy małej blondynki spływały łzy.
- Tęsknisz za nimi?
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - Po tych słowach Nicole przytuliła swoją siostrę. Tak bardzo różne, a tak podobne. Nicole nie była w ogóle podobna do reszty rodziny. Wszyscy mieli blond włosy i niebieskie oczy, ona natomiast miała czarne włosy i orzechowe oczy. Jednak wygląd nie dzielił sióstr. Laura zawsze we wszystkim naśladowała siostrę. Nigdy nie przejmowała się tym, że Nicole jest adoptowana. Po śmierci rodziców zamknęła się w sobie i nie dopuszczała do siebie innych. Kiedyś była bardzo wesołym dzieckiem, teraz się to zmieniło.
- Kocham cię siostrzyczko.
- Ja ciebie też, Młoda.
- Mogę spędzić ten ostatni dzień w szkole z tobą?
- Młoda, idź do przyjaciół, nie będziesz ich widzieć przez całe wakacje.
- Nie chcę ich litości - powiedziała Laura.
- Jeśli są prawdziwymi przyjaciółmi to cię zrozumieją i nie będą się litować. Zaufaj im.
- Na pewno?
- Na pewno - stwierdziła pewnie Nicole.
- Dzięki Niki.
- Nie ma sprawy. Leć już. - Pierwszy raz starsza panna Robespierre ujrzała delikatny uśmiech na twarzy tej młodszej. Nicole również skierowała się do przyjaciółek. Czas do wyjazdu ze szkoły oraz całą podróż spędziła wspominając cztery lata przyjaźni razem z Vane i Cami. Gdy wysiedli z powozu nadszedł czas pożegnania.
- Niki, obiecaj, że będziesz pisać o wszystkim co się u ciebie dzieje - powiedziała Camile.
- Obiecuję, ale wy też obiecajcie mi to samo.
- Przecież wiesz, że będziemy pisać, nawet jak byś tego nie chciała - stwierdziła Vanessa.
- Spotkamy się jeszcze. - Nie było to pytanie, bo Nicole głęboko w to wierzyła.
- Musimy! - Wszystkie były tego pewne, jednak w oczach całej trójki widoczne były łzy, w końcu żegnały się na dłuższy czas.
- Trzymaj się Niki.
- Wy też. Do zobaczenia. - Po tych słowach odwróciła się i poszła w stronę siostry, która stała obok ich niani.
- Bonjour Madame Fabienne. - Fabienne była ich nianią od zawsze.
- Och dziewczynki jak wy się czujecie?
- Dajemy radę. Co nie Młoda?
- Jasne.
Kolejne dwa dni siostry spędziły na rozpakowywaniu się i spotkaniach z prawnikiem rodzinnym. Oznajmił on im, że cały majątek Robespierre'ów został im przekazany. Do siedemnastych urodzin Nicole to właśnie on będzie sprawował władzę nad majątkiem, jednak co miesiąc jest zobowiązany wysyłać sprawozdanie finansowe siostrom. Nicole ufała temu człowiekowi, ponieważ był on bliskim przyjacielem ich rodziców. Gdy to całe zamieszanie minęło Nicole podjęła decyzję w sprawie swojego snu. Uznała, że jedynym człowiekiem, który może jej pomóc jest Dumbledore. Wiedziała, że jest on dyrektorem Hogwartu i pewnie bardzo zajętym człowiekiem jednak miała nadzieję, że znajdzie dla niej czas, więc napisała do niego list.
Szanowny Panie Dyrektorze,
jestem świadoma, że jest Pan zajętą osobą, jednak jest Pan również prawdopodobnie jedyną osobą, która może mi pomóc. Nie jest to sprawa, którą można by wyjaśnić listownie, dlatego proszę o spotkanie. Nie jestem osobą pełnoletnią, dlatego nie mam jak teleportować się w wyznaczone przez Pana miejsce, więc jeśli zgodziłby się Pan na spotkanie, czy mogę prosić, by przybył Pan do Robespierre Manoir we Francji? Byłabym niezmiernie wdzięczna, gdyby zgodził się Pan na to spotkanie.
N. Robespierre
Nicole wysłała list mając nadzieję, że Dumbledore się zgodzi.
- Gdzie wysłałaś Xenę? - zapytała Laura, która pojawiła się w jej pokoju.
- Do adresata listu.
- Nie żartuj sobie ze mnie. Ostatnio chodzisz jakaś zamyślona, stało się coś?
- Można tak powiedzieć. Młoda, ostatnio zrobiłaś się zbyt spostrzegawcza.
- Uczę się od starszej siostry. A teraz gadaj o co chodzi.
- Dwa dni temu przyśnił mi się dziwny sen... – opowiedziała jej cały sen. W końcu nigdy nie miały przed sobą tajemnic.
- Myślisz, że to coś znaczy? - zapytała Laura.
- Nie mam zielonego pojęcia.
- A jak ten cały Dumbledore ma ci pomóc?
- Nie wiem, zapytam go czy może wie coś o mojej biologicznej rodzinie. Czuję, że te słowa miały w sobie ziarno prawdy.
- Co jeśli twoja rodzina żyje?
Do Nicole nie od razu dotarło o co chodzi blondynce. Dopiero gdy spojrzała na jej napiętą twarz zrozumieła.
- Młoda, pamiętaj, że nigdy świadomie cię nie zostawię. Kocham cię siostrzyczko i nic tego nie zmieni. Przekażę ci wszytko czego się dowiem od Dumbledora i razem się z tym uporamy. Jeśli chcesz możesz być obecna na spotkaniu z Dumbledorem.
- Dziękuję. Nie zniosłabym gdybyś teraz ty mnie zostawiła.
- Nigdy tego nie zrobię.

***
Mam nadzieję, że się podoba. Proszę o komentarze.
AniaXXX

środa, 3 września 2014

Rozdział 1


- Niki, mamy do pogadania. - Czarnowłosa dziewczyna usłyszała delikatny głos swoich dwóch przyjaciółek.
- Chodźcie gdzieś, gdzie będzie ciszej. - Wyszły z sypialni dziewcząt z czwartego roku i skierowały się do pustej klasy. - Co się stało?
- Dostałyśmy wiadomość od rodziców. - odezwała się blondynka - I moi i ojciec Vane przenoszą nas do Hogwartu. - Po tych słowach zaległa cisza.
- Dlaczego teraz? - zapytała Nicole. Zanim odpowiedziały rzuciły na klasę zaklęcie przeciw podsłuchiwaniu.
- Voldemort wrócił. Ojciec boi się o nas. Zresztą tak jak mama Cami. Nie chcą abyśmy uczyły się, aż we Francji. W Hogwarcie tata ma mieć cały czas na nas oko. Przenieś się z nami, proszę.
- Nie mogę, nie zostawię tu Laury, szczególnie teraz po śmierci naszych rodziców. Jej kraj to Francja, nie mogę też od tak prosić ją o przeniesienie się do Anglii. Pozostaje też kwestia tego kto będzie naszym opiekunem. Na razie na tymczasowego opiekuna wyznaczona jest nasza niania.
- Przykro mi Nicole. - Po tych słowach wszystkie trzy padły sobie w ramiona.
Tak właśnie wielka, czteroletnia przyjaźń miała się zakończyć. Czarnowłosa, ładnie opalona Nicole Robespierre cztery lata temu w powozie, który kierował ją do Akademi Magii Beauxbatons poznała blondwłosą Camile Malfoy i również czarnowłosą, lecz o jasnej cerze Vanessę Snape. To co je łączyło to było to, że każda z nich była Angielką oraz to, że wszystkie wyrosły na śliczne, wysokie dziewczyny. Camile ma brata bliźniaka uczącego się w Hogwarcie, jej rodzina należy do angielskiej arystokracji. Vanessa również ma brata bliźniaka, on jednak uczy się w Durmstrangu, ale od września i on ma się przenieść do Hogwartu, gdzie uczy ich ojciec. Nicole natomiast gdy miała roczek została adoptowana przez francuskiego ministra magii. Niestety wraz z żoną zginęli sześć miesięcy wcześniej, zostawiając dwie córki - jedenastoletnią Laurę, która była ich biologicznym dzieckiem, i czternastoletnią Nicole. Starsza siostra nie wiedziała kim są jej biologiczni rodzice, wiedziała jedynie, że nie żyją. Zawsze gdy o nich myślała wyobrażała sobie mężczyznę i kobietę o czarnych włosach bez twarzy.
- Nie będzie tak źle. Przecież będziemy do siebie pisać. Zresztą wreszcie będziecie blisko swoich braci, zawsze za nimi tęsknicie. Ja zostanę tu z Laurą i jakoś damy sobie razem radę.
- Jak Laura daje sobie radę po tym wszystkim? - zapytała Vane.
- Brakuje jej rodziców, mi też, ale staram się tego po sobie nie pokazywać. Młoda od pół roku przestała się śmiać, w ogóle cały chodzi przygnębiona. Mam nadzieje, że w wakacje to się zmieni, nie wiem tylko jak zareaguje na nasz dom. Nie była tam od pogrzebu. Dobrze, że tymczasową opiekę nad nami ma nasza niania, bo gdyby to był ktoś kogo nie znamy to Laura mogłaby zamknąć się w sobie. Ja się boję, że ten cały zamach na francuskie władze mógł nie skończyć się na zabiciu rodziców. Przecież mogą chcieć wykończyć całą naszą rodzinę. Z tego co wiem to dostaniemy aurorów do ochrony, więc nie powinniśmy się bać. - Rodzice Nicole i Laury zginęli na świątecznym wystąpieniu postrzeleni z mugolskiej broni. Nikt nie wiedział kto to zrobił i dlaczego.
- Nawet tak nie mów, złapią wreszcie zabójców waszych rodziców. W końcu jakby nie patrzeć to sprawa państwowa. - stwierdziła Cami. Blondynka miała racje, w końcu Jakob Robespierre był lubianym ministrem magii, a jego żona, Danielle, bardzo często udzielała się w rozmaitych akcjach charytatywnych, przez co francuska społeczność również bardzo ją polubiła.
- Pewnie tak, ale teraz to nie ważne. Trzeba iść spać, bo jutro jest wasz ostatni dzień w tej szkole.

- Masz racje Niki. Idziemy spać.

Witajcie!!!


Postanowiłam założyć tego bloga, ponieważ do mojego pierwszego opowiadania na razie straciłam wenę. Od razu ostrzegam, że notki nie będą pojawiały się regularnie, ze względu na to, że w tym roku czeka mnie matura i egzaminy zawodowe, więc może się zdarzyć, że nie zawsze będę miała czas.
Co do treści bloga to główna bohaterka ma na imię Nicole. Wraz z postępem akcji dowiecie się o niej innych rzeczy.
To na tyle, więc pozostaje mi zaprosić was do czytania. Pierwszy rozdział już za chwilę.
Ania XXX

Edit.
Hej.
Minęło już trochę czasu, a ja z powodu kwarantanny postanowiłam tu zajrzeć. Przeczytałam to co wymyśliłam dobrych parę lat temu i na razie wzięłam się za poprawianie rozdziałów, co by chociaż za to co tu się pojawiło się nie wstydzić. Poprawiam głównie literówki i jakieś takie podstawowe błędy oraz oprawę graficzną.
Nie obiecuję nic więcej, bo skoro to opowiadanie nie jest jeszcze skończone to oznacza, że nie potrafię dotrzymać takich tajemnic, ale być może coś zdziałam.
Zabawne jest to, że kiedy pisałam tego pierwszego posta czekała mnie dopiero matura, a teraz jestem już po studiach, przyszła szara rzeczywistość, praca i wgl, a mnie nadal coś mnie tu trzyma.
Nie wiem, czy jeszcze ktoś tu zagląda, ale jeśli tak to trzymajcie kciuki za moje postępy.
Pozdrawiam cieplutko i mam nadzieje, że do zobaczenia.
AniaXXX