sobota, 15 listopada 2014

Rozdział 12


Po skończonej uczcie Dumbledore wstał, aby przemówić.
- Drodzy uczniowie, teraz, gdy napełniliście swoje żołądki wierzę, że jesteście w stanie wysłuchać mojej krótkiej przemowy. - Mężczyzna uśmiechnął się do uczniów dobrotliwie. - Mam nadzieję, że jesteście otwarci na przyjęcie nowej dawki wiedzy, którą grono pedagogiczne chce wbić do waszych głów. Chciałbym przedstawić nową nauczycielkę Obrony Przed Czarną Magią, Annabelle Bennett. - Kobieta siedząca obok profesor McGonnagall wstała i delikatnie skłoniła głowę. Miała czarne, wręcz hebanowe, długie włosy i brązowe oczy. Była młoda i bardzo ładna, ale widać było, że jest surowa. Mimo to niejeden, a raczej każdy, chłopak wlepiał w nią oczy i ślinił się na jej widok. - Mam nadzieję, że wasza współpraca z profesor Bennett będzie się układała pomyślnie. Chciałbym oznajmić pierwszym rocznikom, oraz przypomnieć tym starszym, że wstęp do Zakazanego Lasu jest, jak sama nazwa wskazuje, zakazany. Na dzisiaj to wszystko. Dobrej nocy młodzieży.
Po tych słowach wszyscy uczniowie wstali od stołów, kierując się do dormitoriów.
- Zaczekacie na mnie? Chcę porozmawiać z Harry'm i Laurą. - powiedziała Nicole do Camile tak, żeby tylko ona słyszała.
- Ok. Zatrzymam jakoś Draco. Ktoś musi nas zaprowadzić. Leć - odpowiedziała blondynka równie cicho, a potem dodała już głośno. - Draco może zaczekamy, aż całe to bydło przejdzie. Nie chce mi się przepychać między nimi?
- Możemy zaczekać. Ale jak tylko zrobi się luźniej to idziemy. Nie mam zamiaru czekać na tą Potter - stwierdził Draco, gdy zauważył, że przyjaciółka jego siostry już jest przy swoim bracie. Tymczasem Nicole pełna niepokoju spojrzała na Harry'ego, a Laura uśmiechała się do niej niepewnie.
- Harry, mam nadzieję, że nie jesteś zły, że jestem w Slytherinie? - zapytała czarnowłosa.
- Nie, tiara zazwyczaj robi co chce i nikt nie ma na to wpływu. Chociaż miałem nadzieję, że będziemy w jednym domu. A tak to musisz się użerać z Malfoy'em i jego świtą. Tak przy okazji, podczas uczty miałem wrażenie, że znasz tą Malfoy i Snape.
- Camile i Vanessa są moimi przyjaciółkami. Wiem, że nie lubisz Dracona i ojca Vanessy, ale one są naprawdę w porządku.
- Mam nadzieję, że wiesz komu ufasz - zmartwił się Harry.
- Wiesz, że powiedziałeś podobne słowa do tych, które Draco skierował do Cami. - Nicole, gdy zauważyła, że Harry się zbulwersował na porównanie do Malfoya od razu zmieniła temat. - A ty Młoda, mam nadzieję, że poradzisz sobie? - Nicole bała się trochę, że jej mała siostrzyczka pogubi się w tym wszystkim, a nie chciała, żeby Laura czuła się zagubiona, czy samotna.
- Nie martw się o mnie. Poradzę sobie. I tak pewnie będziemy się widzieć codziennie. - Blondynka uśmiechnęła się szeroko.
- Nicole! - usłyszeli głos Vanessy. Gdy Nicole odwróciła się w stronę dziewczyny, zauważyła, że grupka ślizgonów przemieszcza się już w stronę wyjścia.
- Chyba Malfoy się niecierpliwi. Muszę iść. Do zobaczenia jutro. - Dziewczyna uścisnęła krótko swoje rodzeństwo i pobiegła za swoimi domownikami. Malfoy prowadzący pochód zaprowadził ich do lochów, a z tam długim korytarzem do pustej ściany, przy której Draco wypowiedział hasło, które otwierało ścianę.
- Węże górą. - Wejście otworzyło się ukazując długi prostokątny pokój umieszczony pod jeziorem o ścianach do polowy czarnych, a w górę zielonych. Nad kominkiem zauważyła portret postawnego, czarnowłosego mężczyzny o zielonych oczach i surowym wyrazie twarzy, był to sam Salazar Sytherin. W całym pokoju poustawiano pełno czarnych stolików przy których stały skórzane, ciemno zielone fotele i kanapy. Nicole była oczarowana wystrojem tego salonu. Po chwili dziewczyna usłyszała głos ich przewodnika.
- Pansy, pokaż dziewczynom wasze dormitorium. Ja zaprowadzę Sama - powiedział Draco i poszedł, wraz z chłopakami ze swojego roku, w stronę korytarza prowadzącego do męskich dormitoriów. Do dziewczyn podeszła dziewczyna o urodzie mopsa z czarnymi włosami.
- Chodźcie, dormitoria damskie są po lewej stronie. - Poszły za Pansy do korytarza po przeciwnej stronie tego, w którym zniknęli chłopaki. Weszły do drzwi na których wisiał napis: V rok. Tu ściany były ciemno szare, a łóżka, których było siedem, miały ciemno zielone narzuty. Przy trzech łóżkach krzątały się trzy dziewczyny.
- To jest Daphne Greengrass. - Dziewczyna wskazała na blondynkę, która przeszyła ich dumnym wzrokiem, obok niej łóżko zajmowała dziewczyna o brązowych włosach. - To jest Tracey Davis, tam jest Millicenta Bulstrode. - Wskazała na dziewczynę o krótkich, ciemnych włosach, która zajmowała łóżko znajdujące się w najdalszym kącie. - Ja jestem Pansy Parkinson. Razem z Draco jestem prefektem. Dla was przygotowali te łóżka. - Wskazała na trzy meble stojące obok siebie. Nicole odniosła wrażenie, że o ile do Vanessy i Camile ich współlokatorki były nastawione nawet bardzo pokojowo, o tyle do niej raczej wrogo. Wiedziała dlaczego, w końcu zorientowała, że Harry Potter był wrogiem nr 1 wszystkich Ślizgonów, więc jego siostra nie będzie traktowana lepiej. Postanowiła postawić sprawę jasno.
- Słuchajcie, ja wiem, że jako siostra Harry'ego Pottera jestem tu raczej niemile widziana, ale to nie moja wina, że tiara przydzieliła mnie tutaj. Nie mam zamiaru być jakimś konfidentem przekazującym bratu wszystko co się tu dzieje, więc nie nastawiajcie się do mnie od razu wrogo. W końcu jakby nie patrzeć będziemy dzielić dormitorium przez kolejne trzy lata. - Nicole miała nadzieję, że ta krótka przemowa otworzy oczy czterem dziewczynom z pokoju, ale nie chciała czekać na ich reakcję, więc wyjęła piżamę z kufra i poszła się wykąpać. Łazienka zrobiła na niej duże wrażenie. Wielka, bogato zdobiona wanna, aż się prosiła by z niej skorzystać, ale dziś Nicole była zbyt zmęczona, więc weszła szybko pod prysznic. Po piętnastu minutach wyszła z łazienki i tam naskoczyła na nią Daphne.
- Nie interesuje nas twoje zdanie. Jesteś tylko szlamą Pottera, my tu rządzimy więc albo się podporządkujesz, albo wracaj tam skąd przyszłaś.
- Daphe uspokój się, nikogo nie interesują twoje fanaberie na temat czystości krwi. - Camile wtrąciła się, a jako, że znała blondynkę, wiedziała do czego jest zdolna.
- Ciekawe co powie Draco jak usłyszy, że bronisz szlamy.
- Nie strasz mnie moim bratem. On wie, że Nicole jest moją przyjaciółką i nie ma nic do gadania.
- Uspokójcie się! - krzyknęła Pansy. - Jak chcecie się kłócić to wyjdźcie, bo nie mam zamiaru tego słuchać. Najlepiej będzie jak nawzajem będziemy tolerować swoją obecność. I Daphne pamiętaj, że nie ty jesteś prefektem, więc nie ty tu rządzisz. A teraz mam zamiar iść spać więc z łaski swojej zachowujcie się ciszej - zakończyła swoją przemowę dumnym tonem. Nicole nie zwracając uwagi na wrogie spojrzenia wysyłane jej przez Daphne i jej przyjaciółkę Tracey, uśmiechnęła się do Cami i Vane, powiedziała: Dobranoc, i poszła spać.

1 komentarz: