niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 13


Podczas gdy w dormitorium dziewczyn ze Slytherinu z V roku trwała kłótnia, w wieży Gryffidoru również coś się działo. Czarnowłosego chłopaka zalała fala pytań i czym się zdziwił, również oskarżeń.
- To twoja siostra?
- Kim ona jest?
- Czemu macie takie same nazwisko?
- Czemu ona ma dwa nazwiska?
- Ona jest Ślizgonką, to jest podejrzane. - Ostatnie zdanie wypowiedział Ron. O ile na początku Harry nie miał zamiaru odpowiadać na te pytania, to teraz gdy jego przyjaciel oskarżał Nicole o coś, postanowił zareagować.
- Co masz na myśli, Ron? - zapytał, a Gryfoni ucichli momentalnie i zaczęli się przysłuchiwać rozmowie.
- Pojawiła się znikąd, teraz jest Ślizgonką. Uważam, że powinniśmy na nią uważać - wytłumaczył rudzielec. - Do tego słyszałem jak mówiła ci, że przyjaźni się z siostrą Malfoy'a i córką Snape'a. Teraz pewnie przekazuje wszystkie informacje o tobie, Malfoy'owi.
- Posunąłeś się za daleko, Ron - przerwał mu Harry. - Nicole to moja siostra. Te dziewczyny są jej przyjaciółkami od czterech lat. Nie będę wymagał od niej, żeby zerwała taką znajomość tylko ze względu na to, że nienawidzę Malfoy'a czy Snape'a. I owszem jest Ślizgonką, ale poznałem ją dobrze przez ten miesiąc i wiem, że dla niej nie liczy się tylko czysta krew, czy inne fanaberie, które wyznaje Malfoy. Nie wymagam od ciebie, żebyś ją polubił, ale nie pozwolę ci jej obrażać. Jeśli chcesz być moim przyjacielem to zastanów się czy nie warto.
- Nie wiem, muszę to wszystko przemyśleć. Ja jej nie ufam i nie rozumiem dlaczego ty nagle chcesz się bratać z ślizgońskimi gnidami!
- Nie obrażaj mojej siostry! - niespodziewanie do kłótni włączyła się Laura, która nie mogła znieść tego, że ktoś obrażał jej ukochaną, starszą siostrę.
- Ron, myślę, że czas wydorośleć. Poznaliśmy Nicole na tyle, żeby wiedzieć, że nie jest zła. Nie możemy obrażać i skreślać wszystkich, którzy chodzą do Slytherinu - powiedziała Hermiona.
- Jak chcecie, ja muszę to przemyśleć - oznajmił obrażonym tonem Ron i poszedł w stronę schodów prowadzących do męskich dormitoriów.
- Koniec przedstawienia - stwierdziła Hermiona. - Laura choć pokażę ci gdzie będziesz miała sypialnie. - Starsza dziewczyna zaprowadziła młodszą w stronę schodów prowadzących do damskich dormitoriów. Zatrzymali się przed drzwiami z napisem: II rok. - To jest twoje dormitorium, twoje rzeczy już są w środku - powiedziała, a dziewczynka nie czekając na nic weszła, aby poznać nowe koleżanki.
Następnego dnia śniadanie w Wielkiej Sali rozpoczęło się o 7:30. Trzy ślizgonki pojawiły się na nim zaraz na początku, gdy jeszcze większość uczniów się nie poschodziła. Nicole od razu zaczęła się rozglądać po sali, ale nie zobaczyła znajomych twarzy. Kilka minut później na śniadanie zeszła Laura w otoczeniu kilku dziewcząt ze swojego rocznika. Gdy Nicole zobaczyła, że jej młodsza siostra integruje się z innymi dziećmi od razu poczuła się lepiej i gdy Laura spojrzała na nią, Ślizgonka uśmiechnęła się szeroko. O 8:00 Wielka Sala była pełna uczniów, a Nicole zauważyła, że Harry również już przyszedł. Nieco ją zdziwiło, że Ron przyszedł osobno, bo w końcu są przyjaciółmi, ale przestała się tym przejmować, gdy podszedł do nich ich opiekun domu, profesor Snape rozdając im plany zajęć. Okazało się, że zaczynają o 9:00 eliksirami z Gryfonami. Nicole razem z Camile i Vanessą skierowały się do dormitorium, aby zabrać potrzebne książki na dziś, a potem zaczekały w Pokoju Wspólnym na Draco, Sama i Blaisa, aby razem pójść pod salę eliksirów. Na miejscu znaleźli się 10 minut przed rozpoczęciem zajęć. Obecna była tam też grupa Gryfonów, w tym Harry. Nicole pomachała do niego, na co Draco prychnął.
- Prychasz jak kot, a nie jak smok - zażartowała panna Potter.
- Kpisz sobie ze mnie? - zapytał groźnie Draco.
- Smoku, wrzuć na luz. Przecież ona tylko żartowała - stanął w jej obronie Blaise, który mimo, że też nie lubił Harry'ego, do niej najwyraźniej nic nie miał.
- Spokojnie, ale wiesz, że jakbyś próbował być nie wiadomo jak nie miły to ja nie zniknę? - To pytanie skierowała do Malfoy'a, ale najwyraźniej nie czekała na odpowiedź, bo dopowiedziała jeszcze - więc się przyzwyczajaj do mojej obecności.
Dalszą rozmowę uniemożliwił Snape, który zgromił wszystkich uczniów wzrokiem i syknął:
- Wejść. - Po wejściu uczniowie zaczęli zajmować miejsca przy stolikach, na których dzisiaj nie stały kociołki tylko pergaminy. Nicole usiadła z Camile, a za nimi Vanessa ze swoim bratem, natomiast przed nimi Draco z Blaisem. Jak zauważyła czarnowłosa w dwóch rzędach siedzieli Ślizgoni, a w dwóch Gryfoni. Dopatrzyła się Harry'ego siedzącego z Ronem, z tyłu klasy. Przed nimi była Hermiona z jakimś pucołowatym chłopakiem. Jej rozmyślania przerwał głos profesora. - Ten rok zaczniemy od testu sprawdzającego waszą wiedzę z czterech lat. Chcę wiedzieć ilu z was jest w stanie napisać SUMy na chociaż pozytywną ocenę. Ale nie łudźcie się, do klasy owutemowej przyjmuje tylko najlepszych, czyli niewielu z was - powiedział z mściwym uśmiechem. - A teraz bierzcie się do roboty. Macie na to całe dwie godziny. - Nicole nie bała się testu z eliksirów. Całkiem dobrze sobie z nimi radziła w Beauxbatons. Gdy zaczęli pisać Snape zaczął sprawdzać obecność. Gdy zatrzymał się przy jej nazwisku Nicole, zrozumiała, że profesor zdecydowanie nie będzie jej lubił, bo Harry'ego wręcz nie znosi.
- Robespierre-Potter, kolejna znakomitość. Zapewne Potter przekazał ci jak masz się pławić w blasku chwały?
- Nie, panie profesorze. Harry nie przekazał mi jak to robić i myślę, że nie będzie mi potrzebna ta wiedza - stwierdziła Nicole i po chwili zrozumiała, że to był jej wielki błąd.
- Potter, jesteś tak samo impertynencka jak twój brat - powiedział groźnie Snape. - Ale jesteś też ślizgonką i nie pozwolę ci zhańbić tego domu. Szlaban. Dziś o 18:30 u mnie w gabinecie.
- Tak panie profesorze. Przepraszam. - Nicole zdecydowanie wiedziała kiedy ustąpić, z resztą nie chciała pyskować więcej, bo bała się, że może się to też odbić na Harry'm. Bez zbędnych słów zaczęła rozwiązywać test. Okazało się, że pytań było mnóstwo, ale odpowiedziała wyczerpująco na każde. Po eliksirach miała godzinę transmutacji, również z Gryfonami. Tutaj profesor McGonagall również truła im przez połowę lekcji o SUMach. Tak jakby chcieli zapomnieć. I też zrobiła im test sprawdzający wiedzę. Potem mieli przerwę na lunch. Nicole szybko coś przegryzła i poszła przysiąść się do Laury. Okazało się, że wielu Gryfonów, którzy zobaczyli przy swoim stole Ślizgonkę, było gotów co najmniej wszcząć alarm, jednak Nicole nie bardzo się tym przejęła.
- Młoda, jak tam pierwsze lekcje?
- Całkiem nieźle. Pierwszą mieliśmy obronę. Profesor Bennett jest surowa, ale całkiem fajna, a historii magii uczy nas duch. Jest tak strasznie nudny, że można spać na jego lekcjach. Zakolegowałam się z Natalie McDonald, Lucy Shaw i Jackiem Sloperem. - Dziewczynka wskazała na dwie Gryfonki siedzące na przeciwko i jednego chłopca siedzącego obok niej.
- Dobra, Młoda, ucz się pilnie i nie śpij na lekcjach, a ja spadam, bo dziewczyny już czekają, a zaraz mamy zielarstwo. Miłej nauki.
- Dzięki, a tobie jak poszło? - zapytała blondynka
- Całkiem nieźle - powtórzyła jej słowa i odchodząc dopowiedziała - załapałam dzisiaj szlaban.
- A mnie pouczasz, że mam nie spać na lekcji? - zakpiła szeroko uśmiechnięta Laura.
- Uczę cię jak masz się nie zachowywać. Pa - pożegnała się i skierowała do Camile i Vanessy, czekających na nią niecierpliwie przy wyjściu. Na późniejszych lekcjach na Nicole nie czekało już coś tak ciekawego jak wieczorny szlaban, więc w dobrym humorze, po kolacji skierowała się do gabinetu profesora.
Szlaban, który ją czekał okazał się być całkiem nudny, ale najpierw czekała ją pogadanka. Gdy zapukała równo o 18:30, usłyszała: Wejść, więc otworzyła drzwi i weszła.
- Siadaj - syknął nauczyciel. Gdy zajęła miejsce rozpoczął swoją tyradę. - To, że jesteś Potterem, w moim domu nic nie znaczy. Jak już powiedziałem nie pozwolę ci zhańbić tego domu. Jesteś Ślizgonką, a w Slytherinie nie ma żadnego gwiazdorzenia. Slytherin cechuje się przede wszystkim ambicją, sprytem oraz przebiegłością i tego od ciebie wymagam. Wystarczy nam jedno Złote Dziecko w Hogwarcie - zakończył szyderczo Snape.
- Dobrze, panie profesorze.
- Przeglądałem twój test i mam nadzieję, że poradzisz sobie z poukładaniem składników do eliksirów - stwierdził z sarkazmem. - Masz je ułożyć tematycznie, wszystkie słoiczki powinny być opisane, jednak jeśli nie są to odłóż na bok, opisz i zaczekaj, aż sprawdzę, czy dobrze to zrobiłaś. Do roboty - powiedział i zaprowadził ją do składziku. Okazało się, że jest tego mnóstwo, więc dziewczyna wzięła się do roboty, aby jak najszybciej skończyć. Najgorsze było to, że Snape zabrał jej różdżkę i musiała wszystko robić ręcznie. Uporała się z tym w trzy godziny. Opisała zawartość dziesięciu słoiczków i wyszła do gabinetu, aby poprosić Snapa o sprawdzenie. Okazało się, że nauczyciel rozmawia akurat ze swoimi dziećmi, więc Nicole uśmiechnęła się delikatnie do Vanessy i Sama i powiedziała.
- Już skończyłam, profesorze. Może pan sprawdzić, czy dobrze opisałam słoiczki? - Snape bez słowa wstał i poszedł do składziku, a biedna Nicole za nim.
- Poprawnie. Pochowaj je i będziesz wolna.
- Dobrze, proszę pana. - Schowała szybko te dziesięć słoiczków i wyszła ze składziku. Odebrała swoją różdżkę i wyszła z gabinetu. Gdy wychodziła usłyszała:
- Wy też idźcie, niedługo będzie cisza nocna. - Więc zaraz dołączyło do niej rodzeństwo Snape i razem poszli do Pokoju Wspólnego. Jak już się tam znaleźli przysiedli się do Malfoy'ów, Zabiniego i Parkinson.
- Mam dość - stwierdziła Nicole i walnęła się na kanapę obok Camile.
- Bardzo cię wymęczył? - zapytała blondynka.
- Musiałam uporządkować całą zawartość składziku. A trochę sporo tam tego było. - Nicole nie przejmując się niczym oparła się o ramię przyjaciółki i zaczęła przysypiać.
- Wiem, że jestem nadzwyczaj wygodna, ale spadaj do łóżka.
- Cami, jesteś też zajebiście skromna, ale masz racje, w łóżku będzie mi wygodniej. Dobranoc - stwierdziła Nicole i poszła do dormitorium. Tam Daphne obrzuciła ją szyderczym wzrokiem, ale nie przejmując się tym, bo nie było to nic nowego, poszła pod prysznic, a potem spać.

1 komentarz: