niedziela, 15 lutego 2015

Rozdział 23


Na Grimould Place 12 święta można było wyczuć już w powietrzu. Zapach pysznych potraw, które przyrządzała pani Weasley, aromat żywej choinki, którą młodzież ubierała w wigilię Bożego Narodzenia, mieszkańcy domu nucący pod nosem kolędy. To wszystko składało się na świąteczną atmosferę, której ulegli wszyscy. Niestety w Malfoy Manor nie było już tak ciekawie. Gdy blondwłose rodzeństwo wylądowało w wielkim salonie, przywitała ich Narcyza Malfoy:
- Witajcie dzieci - przywitała się i uścisnęła oboje.
- Witaj mamo.
- Idźcie do swoich pokojów i się przebierzcie, za godzinę będzie kolacja. Nadal mamy gościa. Bądźcie spokojni, on wyczuwa strach - poprosiła szeptem. Malfoy'owie może nie byli idealną rodziną, Draco stwierdziłby, że w ogóle nie byli rodziną, ale Narcyza nad życie kochała swoje dzieci. Kobieta robiła i robi wszystko, aby jej dzieci były szczęśliwe. Może nie zawsze jej to wychodziło, ale zarówno Camile, jak i Draco, wiedzieli, że matka ich kocha i byli jej za to wdzięczni. Teraz skierowali się do swoich pokoi, zabierając bagaże, aby się przebrać. Godzinę później skierowali się w stronę jadalni. Tam obecni byli państwo Malfoy, Czarny Pan i cały wewnętrzny krąg.
- Camile, Draconie, spóźniliście się. Czarny Pan nie będzie na was czekał - syknął pan Mafoy.
- Przepraszamy, ojcze - mruknęli i ukłonili się lekko.
- Nie mnie powinniście przepraszać - warknął w odpowiedzi mężczyzna.
- Lucjuszu, daj spokój, z radością zaczekaliśmy na tych dwoje - wykrzywiona w niezadowoleniu twarz Voldemorta całkowicie przeczyła temu co powiedział. - A teraz czas rozpocząć kolację - stwierdził Czarny Pan, a młodzi Malfoy'owie usiedli koło swoich rodziców.
- Oczywiście, Panie - odpowiedział służalczo pan Malfoy. Wszyscy wzięli się za jedzenie, przygotowane przez skrzaty. Przez kolejne pół godziny słychać było tylko pobrzękiwanie sztućców. Gdy większość się pożywiła, głos zabrał Voldemort.
- Narcyzo, pozwolisz, że skorzystamy z salonu? - Nie czekając na odpowiedź ciągnął dalej. - Teraz odbędzie się zebranie wewnętrznego kręgu. Draconie dostąpi cię zaszczyt, ciebie również zapraszam na zebranie.
- Dziękuję, Panie. - Strach przez chwilę widoczny na twarzy blondyna, szybko został zastąpiony nic nie wyrażającą maską. Chłopak był przerażony, ale wiedział, że nie może okazać strachu, zarówno przed Voldemortem, jak i przed ojcem, bo wiedział, że zostałby surowo ukarany. Camile nie potrafiła tak dobrze ukrywać uczuć, ale dziś nikt się nią nie przejmował, więc mogła w spokoju bać się o brata. Teraz w przeciwieństwie do Dracona skierowała się do sypialni, wychodząc z jadalni wysłała pokrzepiający uśmiech bratu, który był jej za to wdzięczny. Camile postanowiła zaczekać na Dracona u niego w pokoju. W tym czasie w wielkim salonie śmierciożercy ustawiali się na swoich miejscach w kręgu. Draco stanął między swoim ojcem, a Snape'em, który stał po prawej stronie Czarnego Pana, jako jego prawa ręka.
- Drodzy śmierciożercy, jutro czeka nas niezwykle ważna misja. Zaatakujemy mugolskiego ministra, wraz z jego rodziną. - Po salonie rozległ się pomruk zadowolenia. - Severusie, ty kierujesz misją, macie torturować ich, aż nie będą w stanie krzyczeć z bólu. Draconie ty również tam będziesz. - Młody Malfoy wzdrygnął się, gdy Czarny Pan zwrócił się do niego. - Póki jesteś niepełnoletni, nie możesz używać czarów po za szkołą, dlatego będziesz tylko obserwował moich śmierciożerców. Im szybciej nauczysz się jak przebiegają takie misje, tym szybciej zostaniesz moim wiernym sługą.
- Dziękuję, ci Panie. - Draco ukłonił się.
- Lucjuszu, dobrze wychowałeś syna. - Na twarzy starszego Malfoy'a widać było wyraz dumy, że to właśnie jego syna Czarny Pan wybrał na przyszłego śmierciożercę. - Severusie, wiesz, że również chętnie widziałbym twojego syna na tej misji. Dlaczego nie ma tu twoich dzieci.
- Panie, Dumbledore wymyślił sobie, że skoro, według niego, jestem po stronie dobra, to będę chciał bronić swoje dzieci przed tobą. Więc zaproponował mi, żeby umieścić je na czas przerwy świątecznej w Kwaterze Głównej Zakonu Feniksa. Nie mogłem mu odmówić, bo zacząłby coś podejrzewać. - Snape skrzywił się, jakby on również chciał, aby jego syn, dostąpił takiego zaszczytu, jak Draco, a chłopak po raz kolejny zauważył, że jego nauczyciel i ojciec chrzestny w jednym, jest niesamowicie dobrym aktorem.
- Dobrze, ale mam nadzieję, że uda ci się wyrwać drogiego Samuela z pod władzy Dumbledora.
- Oczywiście Panie.
- Wspaniale. Powiedz mi jeszcze jak się sprawuje siostra naszego wspaniałego zbawcy? - wysyczał Voldemort.
- Mówiłem ci już, Panie, że dziewczyna jest Ślizgonką. Niestety jej relacje z Potterem są dobre. Nie będę w stanie jej przekonać, aby się odwróciła od własnego brata.
- Severusie to mnie nie zadowala, to była twoja misja, której nie wypełniłeś. - Severus już wiedział, co go czeka. - Crucio! - wykrzyknął Voldemort kierując zaklęcie w stronę Mistrza Eliksirów. Czarnowłosy mężczyzna upadł na podłogę, nie wydając z siebie żadnego dźwięku. Gdy Voldemort przerwał zaklęcie, Snape wstał, bez żadnego jęknięcia, ukłonił się swojemu Panu i powiedział:
- Wybacz mi Panie. - Draco był pod wrażeniem, podziwiał swego ojca chrzestnego za to, że potrafi z godnością przeżywać tortury.
- Severusie, tyle lat się znamy, a ja nadal jestem pod wrażeniem twojej samokontroli. - Voldemort uśmiechnął się, ale w jego wykonaniu wyglądało to strasznie. - Draconie, skoro Twój nauczyciel nie wywiązaał się z misji, przekażę ją tobie. To będzie twój sprawdzian, będziesz miał czas do wakacji. Musisz przekonać drogą Nicole Potter, aby znienawidziła swojego brata i przeszła na naszą stronę. Z tego co wiem to twoja siostra się z nią przyjaźni, więc powinno być ci łatwiej, w razie problemów możesz zdradzić jej plan i razem tego dokonacie.
- Tak Panie, wykonam te zadanie jak najlepiej. - Draco ponownie się ukłonił, jednak jego maska powoli zaczęła opadać. Bał się niesamowicie, nie wiedział jak ma wykonać swoje pierwsze zadanie, a do tego wszystkiego będzie musiał obserwować jutro, jak śmierciożercy znęcają się nad mugolskim ministrem i jego rodziną. Miał nadzieję, że sobie jakoś poradzi, musi, bo inaczej zostanie ukarany, albo co gorsza kara dosięgnie, Camile, albo jego matki. O ojca się nie bał, jego znienawidził odkąd w poprzednie wakacje w ich domu pojawił się Voldemort. Od tego czasu Pan Malfoy nie był już ojcem i mężem, tylko wiernym sługą swego mistrza, to samo chciał przekazać swojemu synowi, a każdy protest ze strony Dracona, kończył się Cruciatusem. Dla dobra swojego, swojej matki i Camile, postanowił się nie sprzeciwiać. Nie chciał patrzeć jak ojciec znęca się nad Narcyzą, czy kara też jego ukochaną siostrę, z powodu jego sprzeciwu. Teraz jednak Lucjusz Malfoy, po raz pierwszy od dłuższego czasu był dumny ze swojego syna. Gdy zebranie się skończyło Draco czym prędzej skierował się do swojej sypialni, chciał zapomnieć o tym co go jutro czeka, ale wiedział, że pewnie Camile czeka na niego i nie pomylił się. Gdy wszedł do pokoju zauważył swoją siostrę na jego łóżku. Czekała tam wyraźnie spięta.
- Draco, nic ci nie jest! - wykrzyknęła i przytuliła się do niego. - Co cię teraz czeka? - zapytała bojąc się usłyszeć odpowiedź.
- Jutro idę obserwować misję śmierciożerców.
- Co to za misja? - zapytała Camile ze strachem
- Będą torturować mugolskiego ministra i jego rodzinę, potem ich zabiją - powiedział z pustką w głosie. Camile tylko przytuliła mocno Dracona, wiedząc, że żadne słowa go nie pocieszą.
- Jest coś jeszcze prawda? - Draco zaklął cicho, wiedział, że nie ukryje nic przed siostrą, ale nie miał pojęcia jak powiedzieć Camile, że musi przekonać jej najlepszą przyjaciółkę, do przejścia na stronę zła. Z resztą, ostatnio nawet on zaczął się przekonywać do Potter'ówny, oczywiście nikomu o tym nie mówił.
- Nie, dlaczego miałoby być? - stwierdził nieprzekonująco.
- Przecież widzę, nie kłam.
- Ja... ja muszę przekonać Nicole Potter, aby odwróciła się od Pottera i przeszła na stronę Voldemorta. Mam czas do wakacji. - Draco stwierdził, że nie będzie okłamywał siostry, z resztą ona i tak by to zauważyła. Camile spojrzała na niego ze strachem i usiadła blada na łóżku.
- Zrobisz to? - zapytała
- Nie wiem. - Camile nie męczyła go więcej pytaniami, przytuliła go, aby wiedział, że będzie go wspierać. Po pół godzinie poszła do swojej sypialni, aby oboje mogli odpocząć po ciężkim dniu.


***
Dzisiaj już trochę ciekawiej. Mam nadzieję, że się spodoba.

AniaXXX

6 komentarzy:

  1. Czekam na szybkiego nexta!!!
    Pozdrawiam!
    Luna xdd

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę super blog! Bardzo ciekawa i oryginalna historia! Weny życzę i czekam na kolejny rozdział Pozdrawiam
    Aneta :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. hejo! dziś tu trafiłam! fajny pomysł, ja miałam taki sam, ale harry ma brata bliźniaka nie siostrę jak chcesz to wpadnij: hp i dwie historie
    co to twojego blogu: podoba mi się fabuła - zaginiona siostra, która ma już rodzinę i niestety ją traci w zamian zyskując nową. losy Nicole są ciekawie opisane i inne niż w kanonie oblicze ślizgonów. zdziwiło mnie, że snape ma dzieci, ale to nawet fajnie tylko dziwi mnie, ze nie ma nic o ich matce. Draco i jego siostra - o zgrozo - prawdopodobnie zostaną zmuszeni do służenia Voldemordowi. rywalizacja bliźniaków jako szukających to ciekawy pomysł, spodziewałam się coś w rodzaju remisu ale wygrana domu węża też ma swoje plusy - czarnowłosa została zakceptowana.
    życzę weny
    czekam na nexs
    i pozdrowienia
    Amei

    OdpowiedzUsuń
  5. Opowiadanie jest świetne!
    Mam nadzieje, że Nicoli nic się nie stanie, i że Draco i Camile ktoś pomoże sie od tego gada uwolnić. :D
    Nie mogę się doczekać kolejnej części.
    Weny!
    Warecat

    OdpowiedzUsuń
  6. Super piszesz ^^ oby tak dalej :**

    OdpowiedzUsuń