niedziela, 19 kwietnia 2020

Rozdział 58

- Kto ma ochotę na wycieczkę do Francji? – zapytała następnego dnia przy śniadaniu Nicole. Po jej słowach zapadła cisza. Nikt nie spodziewał się tego.
- Ja chętnie. Czyżbyś miała ochotę sobie przypomnieć jak nam było dobrze razem? – Nicole odpowiedź uzyskała od osoby, której z pewnością nie miała zamiaru zabierać.
- Damien… - zaczęła zdegustowanym tonem, na co chłopak puścił jej oczko. – W jakiej ty bajce żyjesz? – Miała nadzieję, że Francuz przestanie opowiadać takie farmazony. Jednak się przeliczyła.
- Amour* przecież wiem, że tęskniłaś. – Damien uśmiechnął się do niej jak sądził seksownie. Za to na dwóch innych męskich twarzach widniał wyraz wściekłości. W głowie Jamesa kołatała się tylko jedna myśl. Nie będzie mi żaden gówniarz podrywał mojej małej córeczki. Co to to nie! Natomiast drugą osobą, której zdecydowanie nie podobało się to co tu się dzieje był Draco. Gdyby jego wzrok mógł zabijać Damien już dawno byłby trupem. Camile widząc co się dzieje z bratem uśmiechnęła się do niego chcąc aby się rozluźnił. Ślizgon od razu przybrał swoją maskę, nie chciał, aby ktoś wiedział co się z nim dzieje, z resztą on sam jeszcze nie do końca to ogarniał. Jednak jego siostra nie dała się na to nabrać. Za dobrze go znała.
- Nie martw się, nie musisz być zazdrosny – wyszeptała, tak aby tylko on ją słyszał. Draco wysłał jej tylko zimne spojrzenie.
- Merlinie, skończ – odpowiedziała Nicole znudzonym tonem. – Jeszcze ktoś pomyśli, że coś nas kiedyś łączyło. Z resztą… – zaczęła widząc wściekły wzrok Fleur skierowany na nią. – Twoja siostra nadal wierzy w twoje bajki – prychnęła. – Dobra, nie ważne. Moje pytanie i tak nie było skierowane do ciebie, a ja nie mam ochoty bawić się w takie pierdoły. – Nicole spojrzała na swoich najbliższych przyjaciół i rodzinę. – Przejdźmy do jakiegoś innego pokoju gdzie nie będzie nam nikt przeszkadzał. – Spojrzała wymownie na Damiena i popukała się w czoło po czym wyszła z kuchni kierując się do sypialni swojej oraz Camile i Vanessy. Teraz gdy na Grimmauld Place znowu takie tłumy to musieli się pomieścić, więc dziewczyny wylądowały w sypialni gdzie zostały dla nich wyczarowane dodatkowe łóżka. One jako pierwsze dotarły na miejsce. Nicole usiadła na swoim łóżku i schowała twarz w dłoniach. Wreszcie wybuchnęła śmiechem i popatrzyła zrozpaczonym wzrokiem na swoje przyjaciółki. – Ja nie wierze, że on nadal jest takim kretynem – westchnęła. – Przecież jak on mi będzie takie rzeczy odwalał to go chyba zamorduje. Ewentualnie zostanę zabita przez Fleur – jęknęła. Przyjaciółki zaśmiały się na to.
- Nie martw się jeszcze Draco ma ochotę zabić Damiena – powiedziała jej Camile konspiracyjnym tonem. Blondyn akurat wchodził do jej pokoju, ale nie usłyszał słów siostry.
- Co? – zapytała ze zdziwieniem Nicole. – Ale czemu D…
- Nic, nic. Nie ważne – przerwała jej szybko panna Malfoy. Nie chciała aby brat słyszał co powiedziała. Puściła oczko do Vanessy, która uśmiechnęła się do niej domyślnie. Nie mogły uwierzyć, że ich przyjaciółka jest taka ślepa. Nicole uznała, że nie będzie kontynuować tematu, bo coś czuła, że ślizgonki ewidentnie chcą sobie z niej pożartować.
Po chwili w sypialni znaleźli się wszyscy ci których Nicole chciała zabrać ze sobą do Francji. Oprócz jej dwóch najlepszych przyjaciółek i ich braci byli tam rodzice, Syriusz i Remus, Narcyza, Harry, Hermiona, Blaise, Ginny no i Laura, którą chciała zabrać bardziej ze względu na to, że już od dawna nie miały okazji odwiedzić swoje rodzinnego domu, a wiedziała, że młoda Gryfonka za tym tęskni. A po drugie dzisiaj przypadała druga rocznica śmierci ich rodziców obie chciały ich odwiedzić. To właśnie trzynastolatka jako pierwsza zabrała głos.
- Naprawdę chcesz przenieść się do Francji dzisiaj? – zapytała z nadzieją.
- Oczywiście chyba nie sądziłaś, że dzisiaj ich nie odwiedzimy. – Reszta od razu domyśliła się o co chodzi dziewczynom.
- A dlaczego chcesz zabrać też całą resztę? – Harry od razu zrozumiał, że Nicole ma jeszcze jakiś plan.
- Zaraz wam wytłumaczę, ale weźcie się rozsiądźcie, a nie stoicie jak kołki – zaśmiała się, gdy wszyscy stali i patrzyli na nią z wyczekiwaniem i ciekawością. Gdy wszyscy się rozsiedli zaczęła tłumaczyć. – Od dawna szukamy coś na Voldemorta. My – tu wskazała na młodych – oprócz tego, że uczymy się walczyć to przeszukaliśmy całą bibliotekę, przeryliśmy cały dział zakazany wzdłuż i wszerz. Wy – popatrzyła na dorosłych – macie swoje sposoby dzięki, którym też cały czas szukacie. Ale nikt nic nie znalazł. Nie wiem czego on się nażarł, że nie można go od tak zabić i nigdzie nie możemy znaleźć tej informacji. Ale może po prostu biblioteka Hogwardzka nie ma tej informacji. Przecież Voldemort dopiero po ukończeniu Hogwartu mógł znaleźć jakiś sposób na nieśmiertelność.
- Masz rację. Ale dlaczego myślisz, że we Francji znajdziemy takie informacji? – Lily zapytała uważnie.
- Nie wiem, ale jest tam sporo materiału, który możemy przeglądnąć i do którego mamy dostęp.
- Co masz na myśli? O jakie miejsce ci chodzi? – zapytał zaciekawiony Remus.
- Ty już tam byłeś Remusie – zauważyła Nicole z delikatnym uśmiechem przypominając sobie pierwsze spotkanie ze swoim ojcem chrzestnym. – Jestem idiotką, że wcześniej na to nie wpadłam, no ale nic straconego. Robespierre Manoir – dodała widząc ich niezrozumiałe miny.
- A co takiego jest w twoim domu co mogłoby nam pomóc? – Harry się zdziwił.
- To nie jest zwykły dom. To dwór należący do naszej rodziny od wieków. Robesspiere’owie to francuski arystokratyczny ród. Nasze korzenie sięgają XVII wieku i pierwsze wzmianki pojawiają się za panowania króla Ludwika XIV. Jedna z jego nieślubnych córek wyszła za mąż za Conrada Robespierre’a. Czarodzieja – dodała. – Z resztą do tej pory nie udowodniono, że dynastia Burbonów była mugolami, jest wiele oznak, że też mogli być czarodziejami. W każdym razie to jest nie ważne. Ale to sprawia, że w Robespierre Manoir znajduje się biblioteka zawierająca dzieła nawet z XVII wieku. – W tej chwili oczy Hermiony zabłysły. - Robespierre’owie od zawsze zajmowali się starożytną magią, jako że w XX wieku magia ta nie była zbyt popularna, a nawet przez wielu niepożądana to nasi przodkowie przestali chwalić się tymi umiejętnościami. Cała wiedza oraz wszystkie księgi były dostępne, ale tylko dla członków rodziny. Sądzę, że jest szansa tam coś znaleźć, cokolwiek co mogłoby nam pomóc w walce. Wydaje mi się, że jeśli to może pomóc, to jest dobry czas aby podzielić się tym z wami. Co o tym sądzisz Laura?
- Ja? – Gryfonka się zdziwiła, że w ogóle pyta się ją o zdanie.
- W końcu kiedyś będzie to należało tylko i wyłącznie do ciebie. To twoje dziedzictwo i masz prawo o tym decydować – odpowiedziała jej Nicole.
- No tak. – Dziewczynka nigdy chyba nie myślała o tym w ten sposób. – Jeśli znajdzie się tam coś na tego gada to zdecydowanie musimy się tym podzielić. Z resztą nasza rodzina szybko się rozrasta, więc parę dodatkowych osób chyba nie zrobi różnicy – mówiąc to wzrok skierowała na trójkę Potterów. Jedyna rudowłosa wśród Potterów spojrzała ze wzruszeniem na siostrę swojej córki i szybko podeszła do niej aby ją przytulić.
- Laura, tak się cieszę – mruczała jej do ucha Lily. Nicole z zadowolonym uśmiechem patrzyła na tę scenę.
- To co zbieramy się? – zaproponowała Nicole. Wszyscy skinęli jej głowami i ruszyli do salonu aby przenieść się kominkiem do Francji. Tam znowu dorwał ich Damien.
- Może jakiś całus na pożegnanie, amour? – Francuz zwrócił się do Nicole sugestywnie.
- Pocałuj się w dupę, amour – odpowiedziała mu szyderczo Ślizgonka.
- W twoją chętnie – zaśmiał się.
- Kretyn – podsumowała dziewczyna i nie czekając na nic więcej wzięła garść proszku Fiuu i wrzuciła go do kominka. Po chwili witała się już z madame Fabienne, która podczas ich nieobecności opiekowała się dworem.
- Przyprowadziłyśmy gości dzisiaj. – Zaczęła przedstawiać wszystkich ich wieloletniej niani, która od zawsze była dla niej i dla Laury jak babcia. Po powitalnej herbatce, którą podała starsza Francuzka panny Robespierre zrobiły się małomówne.
- To my pójdziemy, a wy poczekajcie na nas. Potem razem pójdziemy do biblioteki – przerwała dyskusje Blacków i Malfoy’ów o ich starożytnych zbiorach. W końcu to były dwa rody należące do angielskiej arystokracji. Oba zajmowały się głównie zgłębianiem czarnej magii. Syriusz przekonywał, że on wraz z starszymi Potterami i Remusem już zajęli się przeglądaniem zbiorów należących do Blacków, a Malfoy’owie ubolewali nad tym, że nie mają dostępu do swoich zbiorów. We władaniu tych była teraz ciemna strona. Mimo tego Nicole nie sądziła, że znalazło by się tam coś co pokonałoby Voldemorta, ewentualnie coś co zwiększyłoby jego moc. Pamiętając nauki Adrienne wiedziała, że zła nie można pokonać złem. Do walki ze śmierciożercami mogli korzystać z Czarnej Magii, ale tak zaawansowanej magii jaką posługiwał się Czarny Pan nie pokonają jego sposobem. To musiało być coś czego on nie zna, jak mówiła przepowiednia, coś dobrego czego jego przeżarta złem dusza nie wytrzyma.
Na słowa Nicole cała trójka Potterów poderwała się z miejsc.
- My pójdziemy z wami – oznajmił pewnie James. – W końcu rodzina musi trzymać się razem, nawet w takich okolicznościach. – Nicole i Laura spojrzały na niego z wdzięcznością. Teraz kiedy nie musiały być same nie chciały tego. Wreszcie to zrozumiały.
- To wy idźcie, a my poczekamy. Nie będziemy wam przeszkadzać – zauważyła Camile. Do Nicole, Laury i Potterów dołączyli Remus i Syriusz. W końcu oni też byli częścią tej patchworkowej rodziny. Za pomocą dorosłych teleportowali się na cmentarz, gdzie szybko odnaleźli grobowiec Robespierre’ów. Nicole i Laura stanęły najbliżej, po drugiej stronie Laury stanął Harry, jakby chcąc chronić ją przed kimś z zewnątrz. Za dziewczynami stanęli Potter’owie, kładąc na ich ramiona dłonie w geście wsparcia. A nieco z tyłu stanęli Remus z Syriuszem. Laura wtuliła się w dłoń Lily, dzięki czemu przez chwile mogła poczuć jakby mama była z nią znowu. To było dobre uczucie i Laura pragnęła, aby trwało dłużej. Wierzyła, że tak jak ona wreszcie zaakceptowała Potterów tak oni zaakceptowali ją, dzięki czemu to uczucie, które straciła dwa lata temu będzie pojawiać się w jej życiu częściej. Nicole czując dłoń ojca na ramieniu zamknęła oczy i myślała o Robespierre’ach.
- Mam nadzieje, że dobrze robię – pomyślała. – Kocham was, ale kocham też ich, błagam zrozumcie to – wznosiła modlitwy do zmarłych rodziców. Od razu usłyszała znajomy głos Adrienne – Są z was dumni. Kochają cię i rozumieją to. Cieszą się. Po twarzy Nicole spłynęła jedna łza. Była to łza szczęścia.
- Chodźmy – powiedziała Nicole spokojnym głosem. Zanim jednak wyszli Lily klęknęła przy grobie i wyczarowała piękną wiązankę z białych lilii w kształcie serca. – Dziękuje. – Nicole była im naprawdę wdzięczna. Nie tylko za te kwiaty. Lily zrozumiała i uściskała córkę.

***
*Amour – z fr. kochanie

Nareszcie przyszedł ten moment, w którym publikuję kolejny rozdział. Naprawdę się cieszę, że do tego wróciłam.

Wszystkie poprzednie rozdziały poprawiła w miarę swoich możliwości. Wiele kropek i przecinków wreszcie znalazły swoje miejsce 😉 A i graficznie wygląda to o wiele lepiej. Posty mają jednolitą czcionkę, myślę, że dzięki temu będzie się lepiej to czytało.
Mam nadzieję, że jeszcze tu zaglądacie.
Tak więc zapraszam do czytania i pozdrawiam,
AniaXXX

1 komentarz: