piątek, 7 listopada 2014

Rozdział 11


Wreszcie nadszedł ten niezwykły i utęskniony dzień dla uczniów Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Pierwszy września dla każdego ucznia kojarzy się z wczesnym wstawaniem, rozpoczęciem codziennej harówki jaką jest szkoła. Natomiast nastolatkom chodzącym do Hogwartu kojarzy się ze wspaniałą, magiczną atmosferą, Quidditchem i niezwykłymi lekcjami, które jednak już nie są taki fajne, gdy połączy się je z pracami domowymi i nauką. Młodzież mieszkająca na Grimmould Place 12 też cieszyła się, że wraca do Hogwartu, a w przypadku Nicole i Laury, to dziewczyny cieszyły się, że będą uczyć się w miejscu, o którym tyle opowiadała im reszta. Rano tego dnia jak zwykle było zamieszanie, wszyscy co chwilę szukali swoich rzeczy, aby coś dopakować. Wreszcie o 10:00 wybrali się na dworzec Kings Cross. Ku uciesze młodych i poirytowaniu pani Weasley, Syriusz zamienił się w psa i wybrał się z nimi. Gdy wreszcie dotarli na miejsce Nicole przeżyła szok.
- Chyba was Merlin opuścił, że pobiegnę w mur. Ja rozumiem, że świat magiczny, ale przecież się rozbijemy.
- To patrz, Francuzeczko - powiedział Fred, który złapał swój wózek i pobiegł w stronę barierki, a po chwili zniknął.
- Ooo. - Nicole i Laura były mocno zdziwione.
- Zamknijcie buzie, bo wam mucha wleci - powiedział George i puścił Nicole oczko, a potem poszedł w ślady brata.
- No dobra, czyli jednak mam pobiec w ten mur? - Gdy odpowiedziały jej potwierdzające spojrzenia, powiedziała - Młoda ty pierwsza.
- Nie ma to jak siostrzana miłość - powiedziała Laura
- Pospieszcie się, bo zaraz się spóźnimy - zauważyła Ginny.
- Dobra, dobra, już idę - powiedziała Nicole. - Jakby co to będziecie mnie zbierać ze ściany - marudziła, ale chwyciła rączkę wózka i pobiegła w stronę barierki. Przed samym przejściem zamknęła oczy, spodziewając się wywrotki, jednak nic takiego się nie stało i po chwili patrzyła na wielki, czerwony pociąg Hogwart Ekspres. Zaraz za nią pojawiła się Laura, a potem cała reszta.
- Może poszukamy przedziału - zaproponowała Hermiona. Młodzież się z nią zgodziła i weszli do przedziału. Już pięć minut później po pożegnaniu się z panią Weasley, Billem, Remusem i Syriuszem, w postaci psa, pociąg ruszył, a Hogwartczycy kierowali się w stronę szkoły. George z Fredem poszli do przyjaciół ze swojego roku, tak samo jak Ginny, Ron z Hermioną skierowali się na spotkanie prefektów, którymi zostali, a Harry, Nicole i Laura usiedli razem w przedziale. Po jakimś czasie ze spotkania prefektów wrócili Ron i Hermiona.
- Harry, nie uwierzysz kto został prefektem u Ślizgonów - powiedział wzburzony Ronald.
- Pewnie na nasze szczęście, Malfoy - odpowiedział Harry.
- Strzał w dychę. Ja nie wiem jak ta ślizgońska fretka mogła zostać prefektem - narzekał rudowłosy. Nicole natomiast zaczęła się zastanawiać czemu ci Gryfoni tak nie lubią brata jej przyjaciółki. Według niej skoro Camile była w porządku to jej brat nie mógł być zły.
- Pamiętasz Harry jak ci mówiłam, że moje dwie przyjaciółki miały też przenieść się do Hogwartu? - Nicole przerwała wywody Rona, gdy Potter jej przytaknął powiedziała - pójdę ich poszukać. Młoda idziesz ze mną?
- Idę. - I poszły. Musiały przejść chyba z pół pociągu, żeby znaleźć przedział, który ich interesował.
- Dziewczyny, chyba mamy do pogadania - stwierdziła Nicole.
- Nicole?! - wybuchła blondwłosa Camile od razu poznając głos. - My tu się o ciebie martwimy, a ty sobie spokojnie jedziesz do Hogwartu! Przez całe dwa miesiące się nie odzywasz, sowa z listami wraca, nie mogąc cię znaleźć, a ty tak spokojnie tu wchodzisz?! - Nicole była świadoma, że jej przyjaciółki będą na nią wściekłe za nieodzywanie się przez całe wakacje, więc jedyne co zrobiła to schowała się za chłopaka z blond włosami i stalowymi oczami i ze śmiechem krzyknęła:
- Tylko mnie nie bij!
- Cami ochłoń trochę - odezwała się jej tarcza.
- Tak, tak. Posłuchaj go - stwierdziła Nicole.
- Jak ona ochłonie, to ja ci coś zrobię, za to, że się nie odzywałaś - powiedziała Vanessa.
- Trochę to skomplikowane.
- Jak się dobrze wytłumaczysz to zostanie ci odpuszczone, ale najpierw wyjdź zza mojego brata, bo chcę cię uściskać - powiedziała Camile. Po chwili wszystkie trzy się ściskały, tak jakby nie widziały się co najmniej kilka lat, a nie dwa miesiące.
- To może chociaż się dowiemy kto to jest? - dziewczyny usłyszały męski głos, więc oderwały się od siebie i zwróciły w stronę trzech chłopaków i stojącej trochę z tyłu Laury.
- Braciszku to jest Nicole, o której wam opowiadałyśmy, i jej siostra Laura. - Vanessa wskazała na młodszą blondynkę. - A to Nicole, jest mój brat Samuel - tu wskazała na czarnowłosego chłopaka - twoja tarcza to Draco, brat Cami, a to jest Blaise Zabini. - Wskazała na trzeciego, czarnoskórego chłopaka.
- Jak już się znacie to możesz się spowiadać - stwierdziła Camile.
- Cami to nie taki proste. Możemy pogadać na osobności? - zapytała Nicole.
- Jasne, chłopaki spadajcie pognębić młodszych uczniów.
- Wyrzucacie nas? - zapytał Blaise
- Nie bulwersuj się Diable. Pójdziemy pognębić Gryfonów - stwierdził Draco widząc po minie siostry, że sprawa jest ważna i dziewczyny chcą pogadać osobności. Gdy chłopaki wychodzili Camile zapytała się Laury:
- Młoda, jak tam wakacje?
- Całkiem fajnie - wyszczerzyła się dziewczynka.
- No dobra. Chłopaki wyszli to teraz opowiadaj - nakazała Vane.
- Ok. Tylko nie przerywajcie. - Gdy dwie dziewczyny przytaknęły Nicole zaczęła opowiadać. - Na początku wakacji okazało się, że mam brata bliźniaka. Gdy nasi rodzice zginęli zostaliśmy rozdzieleni. Ja wychowywałam się we Francji, a on w Anglii u siostry naszej matki. Przez te dwa miesiące mieszkałyśmy w domu pod Fideliusem, więc nic dziwnego, że wasze sowy mnie nie znalazły. Gdy go poznałam zdecydowałam dołożyć do swojego nazwiska jego nazwisko, a właściwie nasze. On chodzi tu do Hogwartu, dlatego zdecydowałyśmy się przenieść. Jest Gryfonem i nazywa się Harry Potter. - Po ostatnich słowach dziewczyny rozszerzyły oczy ze zdziwienia.
- I ma przejebane u mojego brata - dopowiedziała Camile. - Draco nienawidzi go. Według jego oceny Potter jest rozpieszczonym Złotym Chłopcem Dumbledora.
- No cóż, to znaczy, że nienawidzą się ze wzajemnością. Według mojego brata i jego przyjaciół Draco to ślizgońska, tchórzliwa fretka.
- Trudno, jak chcą się nienawidzić to ich sprawa.
Reszta podróży upłynęła dziewczynom na opowieściach z wakacji i oczywiście plotkach. Pod koniec podróży Nicole i Laura poszły do swojego przedziału, żeby się przebrać. Po wyjściu z pociągu nowi uczniowie wraz z pierwszakami przepłynęli jezioro, a reszta uczniów pojechała do szkoły powozami. W szkole na nowych uczniów czekała wysoka, czarnowłosa kobieta o srogim spojrzeniu ze zwężonymi ustami i włosami związanymi w ciasny kok.
- Witajcie, nazywam się Minerwa McGonagall, jestem zastępcą dyrektora, opiekunką Gryffindoru i nauczycielką transmutacji. Gdy wejdziemy do Wielkiej Sali najpierw czeka was przydział. Możecie trafić do Gryffindoru, Huffelpaffu, Ravenclavu albo Slytherinu. W ciągu roku dom do którego traficie będzie odzwierciedleniem waszych domów. Z problemami macie przychodzić do swoich opiekunów, a wasze domy macie godnie reprezentować. Za przewinienia będziecie dostawać kary, w postaci szlabanów, ale też odbierania punktów całemu domowi. Oczywiście jeśli zasłużycie możecie otrzymywać punkty. Pierwszaków proszę o ustawienie z przodu, za nimi panna Robespierre, która będzie uczęszczała na drugi rok, a na końcu piątoklasiści. W takiej kolejności będziecie przydzielani. Zapraszam do Wielkiej Sali. - Kobieta wyszła z pomieszczenie, a za nią uczniowie. Znaleźli się w pomieszczeniu, w którym uczniowie siedzieli przy czterech długich stołach, a nauczyciele przy stole ułożonym na podwyższeniu, prostopadle do uczniowskich stołów. Sufit odzwierciedlał niebo, a pod nim zawieszone były świece. Pierwszaki zachwycały się głośno, a Nicole widziała też zachwyt w oczach Laury i wcale jej się nie dziwiła. Widok był magiczny. Nawet nie zauważyła kiedy tiara zaczęła śpiewać swoją pieśń i kiedy profesor McGonagall rozpoczęła przydział. Nicole dziwnie się czuła wśród młodszych dzieci, ale razem z Camile i Vanessą musiały to przeczekać. Wreszcie gdy skończył się przydział pierwszaków, przyszedł czas na Laurę.
- Teraz zostanie przydzielona Laura Robespierre, która będzie uczęszczać na drugi rok - powiedziała McGonagall. Gdy Laura usiadła na stołku, Nicole zacisnęła kciuki. Po chwili tiara wykrzyknęła:
- Gryffindor! - Laura zeszła ze stołka i z uśmiechem skierowała się do stołu Gryfonów. Gdy przechodziła obok Nicole, ta powiedziała jej:
- Gratuluję, siostra.
- Teraz przyszedł czas na przydział uczniów z piątego roku. - zapowiedziała McGonagall. - Camile Malfoy. – Tiara ledwo dotknęła głowy blondynki i już wykrzyknęła:
- Slytherin!
- Nicole Robespierre-Potter - Szmery, które rozległy się przy nazwisku Camile, teraz nasiliły się. W końcu jak to możliwe, że w szkole pojawiła się krewna Złotego Chłopca i Zbawiciela Świata. Tymczasem Nicole słyszała głos tiary w swojej głowie.
- Mmm, panna Potter, czekałam na ciebie pięć lat temu. Tak jak twój brat pasujesz do Sytherinu. On wybrał inną drogę, ale ty pasujesz tam jeszcze lepiej. W takim razie, Slytherin! - Ostatnie słowo tiara wykrzyczała na całą Wielką Salę. I znowu zaczęły się szepty, ale Nicole nie przejmując się tym popatrzyła w stronę swojego rodzeństwa i wzruszyła ramionami. Według niej nic się nie stało. Miała nadzieję, że również Harry tak myśli, i że Laura poradzi sobie sama w nowym miejscu. Nicole jakby nigdy nic usiadła obok Camile, która odezwała się.
- Ale fajnie, że jesteśmy razem, teraz czekamy tylko na Vanessę, ale pierwszy jest Sam.
- Samuel Snape - i znowu szepty, okazało się, że przydział nowych uczniów z piątego roku wywołał mnóstwo emocji. Po chwili do stołu Slytherinu doszła dwójka nowych uczniów. Czarnowłosy mężczyzna siedzący przy stole nauczycielskim był wyraźnie dumny ze swoich dzieci, które trafiły do jego domu.
- Ale się cieszę, że znowu jesteśmy razem - cieszyła się Camile.
- Cami, czy ty chcesz mi powiedzieć, że Potter jest twoją przyjaciółką? - odezwał się Malfoy.
- Draco nie bulwersuj się tak. Nicole jest moją przyjaciółką i nie obchodzi mnie jak ma na nazwisko ani to kto jest jej bratem. - Camile miała jedną wadę, mianowicie bardzo szybko się denerwowała.
- Ok, ale uważaj komu ufasz. - Nie czekając na odpowiedź siostry odwrócił się do Blaisa i Sama i pogrążył się w rozmowie z nimi.
- Nie chcę, abyś się przeze mnie kłóciła z bratem - powiedziała Nicole.
- Niki, daj spokój. On powinien być trochę dojrzalszy, a nie skreślać cię z powodu twoich więzi rodzinnych. Będzie dobrze. - Camile zamknęła temat i po chwili trzy przyjaciółki mogły zająć się tym co było na stole, ponieważ Dumbledore ogłosił początek uczty.

4 komentarze: