Grudzień i święta zbliżały się wielkimi krokami. A gdy spadł śnieg czas do tych magicznych dni mknął coraz szybciej. Uczniowie Hogwartu zdążyli zorganizować wielką bitwę na śnieżki. Wraz ze zbliżającymi się świętami humory zarówno uczniów jak i nauczycieli, a przynajmniej części z nich, znacznie się poprawiały. Złośliwi twierdzili, że na humor Snape'a, czy też McGonnagall nie wpłynie nawet koniec świata. Ślizgoni i Krukoni przygotowywali się do meczu Quidditcha, który miał się odbyć zaraz po feriach świątecznych. Malfoy wyciskał ze swojej drużyny ostatnie poty, aby mogli powtórzyć sukces z października. Niestety, dla niego, musiał przerwać treningi ze względu na przerwę świąteczną. Nicole, Laura i Harry na święta wracali na Grimmauld Place 12, aby spędzić ten czas z Remusem i Syriuszem. W kwaterze głównej Zakonu Feniksa obecna miała też być cała rodzina Weasley'ów. Dzień przed wyjazdem Nicole, wraz z Vanessą, zauważyły zły humor blondwłosej przyjaciółki. Nie znając przyczyny tak nagłej zmiany samopoczucia, zabrały Camile na spacer, na błonia.
- Cami, co jest? - zapytała Nicole.
- Nic, a co ma być? - Blondynka próbowała zmylić przyjaciółki choć dobrze wiedziała, że jej to nie wyjdzie.
- Nie kręć, przecież widzimy - stwierdziła Vanessa
- Bo ja nie chcę wracać do domu - zaczęła mówić wiedząc, że nie oszuka przyjaciółek.
- Dlaczego? - zapytały zdziwione.
- Nie mogę wam powiedzieć, nie powinnam - stwierdziła i odeszła.
- Ale jak to? - Teraz dziewczyny były naprawdę zdziwione.
- Powiem wam, ale musicie obiecać, że absolutnie nikomu tego nie powtórzycie. - Kiwnęły głową na zgodę. - Musimy znaleźć miejsce gdzie nikt nas nie podsłucha.
- Chodźmy do Pokoju Życzeń - zaproponowała Nicole.
- Gdzie?
- Pokaże wam. Harry mi pokazał ten pokój, tam na pewno nikt nas nie podsłucha - stwierdziła i skierowała się w stronę wrót zamku. Gdy znaleźli się na miejscu, Nicole zażyczyła sobie, aby pokój nadawał się do rozmowy. Panna Potter wytłumaczyła szybko przyjaciółkom jak pokój działa, a potem zapytała delikatnie:
- Cami, o co chodzi?
- Nie chcę wracać do Malfoy Manor.
- To już wiemy, ale dlaczego, przecież zawsze cieszyłaś się, że wracasz do domu. Mówiłaś, że tęsknisz za mamą i Draco - stwierdziła Vanessa
- Wiecie, że Voldemort się odrodził?
- Wiemy, przecież już o tym rozmawiałyśmy.
- No właśnie. - Camile wpatrywała się w swoje paznokcie, nie chcąc spojrzeć na przyjaciółki siedzące na przeciwko. - Od tamtej pory mieszka w Malfoy Manor. - Po tych słowach w Pokoju Życzeń zaległa cisza. Dziewczyny nieraz rozmawiały o przynależności do Voldemorta. Camile i Vanessa były bardziej narażone na zostanie sługą Czarnego Pana, niż Nicole. A to ze względu na to, że ich ojcowie byli śmierciożercami. Blondynka była w jeszcze gorszej sytuacji z tego względu, że pan Malfoy był zagorzałym fanem Voldemorta, natomiast Severus Snape był szpiegiem Dumbledora. Wiedziały o tym wszystkie trzy, bo mężczyzna nie miał tajemnic przed swoimi dziećmi, a Vanessa podzieliła się tą informacją z przyjaciółkami.
- Dlaczego nie powiedziałaś wcześniej? - zapytała Nicole.
- A co miałam powiedzieć? Słuchajcie dziewczyny całe wakacje miałam przyjemność patrzeć na wężową twarz Lorda Voldemorta. Ale nie przejmujcie się, popołudniowe herbatki i kolacje spędzaliśmy w miłej i wesołej atmosferze, w towarzystwie uroczego węża, Nagini. To miałam wam powiedzieć? - Swoją wypowiedź zakończyła nieco piskliwym głosem.
- Przepraszam to było głupie pytanie - stwierdziła skruszona dziewczyna. - Musicie wracać na święta?
- Tak. Mama do nas napisała, że ojciec spodziewa się Dracona na święta. Jest to równoznaczne z tym, że ja też muszę jechać, z resztą nie chcę, aby Draco był sam. Pewnie by mu się oberwało za to, że nie jest w stanie dopilnować, by siostra wróciła do domu na święta.
- A gdybyście nie wrócili? Tata może przekazać twoim rodzicom, że chcecie się przygotować do sumów, albo wymyślić jakiś projekt na ferie, czy coś? - zaproponowała Vanessa
- Draco z nim już rozmawiał. Stwierdził, że lepiej dla nas będzie jak spędzimy święta w domu. Z resztą wtedy, jak nie nam, to pewnie oberwie się mamie, a tego nie chcemy.
- Przykro nam. - Wszystkie trzy pogrążyły się w myślach. Po chwili milczenia odezwała się Vanessa:
- Voldemort szykuje coś na święta - stwierdziła z pewnością w głosie.
- Skąd wiesz?
- Ojciec ostatnio stwierdził, że nie spędzi z nami tych świąt, bo będzie zajęty. Powiedział też, że spędzimy je gdzieś gdzie będziemy bezpieczni. Nie chciał mówić co to za miejsce, ale stwierdził, że będziemy zadowoleni, a ja to na pewno. A skoro on będzie zajęty to pewnie dostał misje od Dumbledora, albo od Voldemorta.
- Boję się o Draco - stwierdziła niespodziewanie Camile. - Ojciec już w wakacje wspominał coś o tym, że ma nadzieję, że Draco pójdzie w jego ślady, że będzie godnie reprezentował ród Malfoy'ów u boku Voldemorta. - Czarnowłose nie odezwały się ani słowem. Nie wiedziały jak pocieszyć przyjaciółkę, zwykłe: "Będzie dobrze" nie pomogłoby blondynce, to były tylko puste słowa. Dlatego nic nie mówiąc przytuliły dziewczynę, której poleciały pierwsze łzy. Camile wiedziała, że ma wsparcie w przyjaciółkach, że jeśli tylko będzie chciała się wygadać to one są obok. Gdy tylko się uspokoiła stwierdziła, że nie warto tak siedzieć i czas się spakować, bo jutro wyjeżdżają.
***
Proszę o komentarze.
AniaXXX
Hej! Trafiłam na Twojego bloga przypadkiem, a ja, że uwielbiam przypadki, pogrążyłam się w lekturze Twojej opowieści, Co tu dużo mówić. Cudo! Normalnie Cię kocham. Czekam na szybkiego next'a :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam : dramione-kochanie-czy-niekochanie.blogspot.com
Luna xdd
Głupi telefon! Napisałam komentarz, ale oczywiscie musiałam gdzieś kliknąć i mnie wywaliło na stronę główną. No to piszę od nowa...
OdpowiedzUsuńPodoba mi się pomysł na opowiadanie (i ogólnie opowiadanie też!), ale kilka szczegółów już niebardzo... Oto one:
1. Dlaczego zrobiłaś z Rona takiego idiotę?! Przecież on był spoko gościem przez całą serię! Może miał uprzedzenia do Ślizgonów, ale według mnie nie zachowywałby się tak jak u Ciebie (ten prawdziwy, książkowy Ron)
2. Nie za dużo tych par bliźniąt? I jeszcze do tego wszystkie chodziły do oddzielnych szkół, a tu nagle wpadł im w tym samym momencie pomysł na przepisanie się do Hogwartu... Jak dla mnie to troszkę za duży zbieg okoliczności
3. Dzieci Snape'a?! Z kim?! xD
4. Nie rozumiem logiki Dumbledore'a... Serio xD. Ta cała magia krwi chroniła WSZYSTKICH domowników Privet Drive 4, więc Nikole też by ochroniła... No ale nieważne. To Dumbledore xD
5. To, że Dumbledore jest tutaj taki... zły (może nie aż tak jak w niektórych fanfikach) nie rzuca mi się tak w oczy (właśnie przez te "niektóre" fanfiki), ale jednak... Nie jest to do końca ten Dumbledore z książek.
6. Dlaczego w tym rozdziale któraś z dziewczyn tak normalnie powiedziała imię Voldemorta? A czy przypadkiem ludzie nie bali się go wymawiać?
No, to chyba wszystko... Czytam dalej! :)
Fajnie, że napisałaś swoje wątpliwości, ale jako autorka na wszystkie "zarzuty" mam wytłumaczenie ;) po pierwsze nigdy nie pisałam, że jest to opowiadanie kanoniczne, więc charaktery bohaterów wykreowałam tak, aby pasowały do mojego pomysłu. Właśnie dlatego Ron to ograniczony idiota, a dodam, że będzie jeszcze gorzej, a a Dumbledore jest właśnie taki jaki jest, nie zły, ale tez nie do końca dobry. Skąd wzięły się dzieci Snape'a jeszcze się dowiesz. Jeśli chodzi o ilość bliźniaków to zdawałam sobie sprawę, że może to dziwnie wyglądać, ale tyle miało ich być. Co do punktu 4 to nie chciałam, aby Nicole wzięła się znikąd, wydawoło mi się, że to jest dobry pomysł, aby wpleść ją do świata Harry'ego Pottera. A co do ostatniego punktu przyjęłam po prostu, że akuratoni nie boją się wymawiać jego imienia.
UsuńCieszę się, że opowiadanie mimo wszystko ci się podoba, pozdrawiam.
AniaXXX
Biedna Cami i Draco 😭
OdpowiedzUsuń