czwartek, 2 października 2014

Rozdział 6

Obiad minął w wesołej atmosferze, a zaraz po nim Nicole zaciągnęła Remusa do salonu, aby powiedział im co wymyślił. Gdy w pomieszczeniu znaleźli się już Remus, Syriusz i dziewczyny, mężczyzna zaczął opowiadać.
- Spotkałem się z Amelią Bones, jest to dyrektorka Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów, chciałem wiedzieć, czy jest możliwość, abym to ja przejął nad wami opiekę. Okazało się, że jako twój ojciec chrzestny mam do tego prawo, niewielkim problemem może być moje wilkołactwo, ale Amelia zapewniła mnie, że skoro jesteś już prawie dorosła to nie powinno być to przeszkodą. Jednak musiałabyś przyjąć swoje prawdziwe nazwisko - wyjaśnił Remus.
- To ja, a co z Laurą? - zapytała Nicole.
- Jeśli przyjmiesz nazwisko Potter i pozostaniesz równocześnie przy nazwisku Robespierre, czyli tak jak ty chcesz, magicznie będziesz należała zarówno do rodziny Potterów, jak i Robespierrów. Więc ja jako twój ojciec chrzestny jestem również rodziną Laury. Tak działają magiczne więzy rodzinne. Jeśli byście chciały istnieje również możliwość, że po osiągnięciu przez ciebie, Nicole, pełnoletności będziesz mogła przejąć prawa do opieki nad Laurą. Przemyślcie to, ale myślę, że to rozwiązałoby wasz problem braku opiekuna.
- Nie głupi pomysł. Dziękujemy, że nam to zaproponowałeś. Laura co o tym myślisz? - Nicole zapytała siostry.
- Ja myślę, że to jest dobry pomysł. Dzięki temu nie trafimy do domu dziecka i na pewno nie zostaniemy rozdzielone, a ty będziesz bliżej Harry'ego. I już za dwa lata ty będziesz mogła mieć opiekę nade mną. - powiedziała Laura i uśmiechnęła się szeroko.
- Cieszę się, że podoba wam się ten pomysł - oznajmił Remus. - Ale jak rozumiem z realizacją poczekamy, aż poznacie Harry'ego?
- Oczywiście - powiedziała Nicole. - A wiadomo już kiedy on tu przybędzie? - zapytała.
- Niestety, wszystko zależy od Dumbledora, a on nie mówił jeszcze nic na ten temat - odpowiedział Syriusz.
- To na co ten stary piernik czeka? - zapytała gniewnie Nicole.
- Nicole, nie powinnaś tak o nim mówić - stwierdził delikatnie Remus.
- Lunio, lepiej, żeby się teraz dziewczyna wyżyła, niż gdyby miała go obrażać wieczorem przy wszystkich gdy ten przyjdzie na spotkanie Zakonu - zaśmiał się Syriusz.
- Będzie tu dzisiaj?
- Tak, Nicole.
- To dobrze. - Na twarzy starszej dziewczyny wykwitł złośliwy uśmiech. Laura, która znała ten wyraz twarzy wiedziała, że jej siostra już coś planuje, mężczyźni domyślali się.
- Co chcesz zrobić? - zapytał Remus
- Porozmawiać z Dumbledorem. - Tym razem uśmiechnęła się całkiem niewinnie i wyszła z pokoju. Resztę dnia siostry spędziły spacerując po okolicy, jednak zanim wyszły pani Weasley nie chciała ich puścić.
- A co to więzienie? - zapytała Nicole, gdy kobieta powiedziała, że nie powinny wychodzić, bo Dumbledore nie chciał, aby młodzież kręciła się po okolicy, żeby nie wzbudzić podejrzeń.
- Nie, ale dyrektor... - kobieta nie dokończyła, bo Nicole jej przerwała.
- Naprawdę panią lubię, pani Weasley i nie chcę się z panią kłócić, ale dyrektor to nie Merlin i nie jest wszechwiedzący. Już wystarczająco namieszał w moim życiu, żeby teraz mi czegoś zabraniać. - Nie czekając na reakcję kobiety wyszła, a za nią podążyła Laura. We dwie spędziły miłe popołudnie łażąc po okolicy. Zatrzymały się na placu zabaw i pogadały sobie przyglądając się jak dzieci się bawią. Wróciły przed 19:00 wiedząc, że niedługo przybędzie dyrektor. Gdy mężczyzna wszedł do domu Nicole od razu znalazła się przy nim.
- Mogę z panem porozmawiać? – zapytała.
- Oczywiście Nicole, jednak po spotkaniu. - Skinęła głową, przyglądając się wchodzącym. Za dyrektorem wszedł mężczyzna o długich, tłustych włosach i czarnej szacie, z niewiadomych dla dziewczyny powodów obrzucił ją nienawistnym spojrzeniem, za nim pojawił się jakiś stary facet ze sztucznym okiem i sztuczną nogą. Minęło ją jeszcze parę osób, a ostatni wszedł Kingsley witając się z Nicole. Na dyrektora Nicole postanowiła poczekać na górze, więc poszła do Laury. Okazało się, że jej siostra siedziała w towarzystwie bliźniaków i Ginny w pokoju rudowłosej.
- Co knujecie? - zapytała ich wchodząc do pokoju.
- Zastanawiamy się jak podsłuchać co mówią na spotkaniu - odpowiedział George. Jakimś sposobem Nicole rozpoznawała, który to George, a który to Fred, co strasznie wkurzało chłopaków, którzy cały czas próbowali ją nabrać, aby się pomyliła.
- Nie pozwolą wam tam wejść i posłuchać? - zdziwiła się czarnowłosa.
- Nie, bo to są tajne spotkania - wyjaśnił Fred.
- Ale przecież ten cały Zakon Feniksa to organizacja walcząca przeciw Voldemortowi, więc każdy kto chce walczyć z nim powinien wiedzieć co się dzieje.
- Niestety tylko my tak uważamy. Wszyscy mówią, że jesteśmy za młodzi żeby móc cokolwiek robić - powiedziała Ginny.
- Ale przecież wy - tu wskazała na bliźniaków - jesteście pełnoletni - zdziwiła się Nicole.
- Ale się uczymy, więc nie możemy walczyć - oznajmił Fred.
- Mi nie chodzi o walkę, chociaż o to też, bo przecież jak przyjdzie wojna, a przyjdzie na pewno, bo Voldek się nie podda, to przecież nie ominie ona niepełnoletnich i uczących się, wszyscy w tym siedzą i każdy powinien mieć chociaż dostęp do wiarygodnych informacji.
- Dobrze mówisz, ale nie przekonasz Dumbledora, a tym bardziej naszej mamy, więc pracujemy nad tym. - Fred wskazał na przedmiot w kształcie ludzkiego ucha z przyczepionym sznurkiem.
- A co to? - zainteresowała się Nicole.
- Uczy Dalekiego Zasięgu, przynajmniej tak to nazwaliśmy, ale na razie nie działa tak jak powinno, zawsze, gdy próbujemy coś podsłuchać to są jakieś zakłócenia, bo nie słychać głosów tylko szumy - wyjaśnił George.
- A jak to działa? - zapytała Laura.
- Końcówkę sznurka wkładasz na przykład w szparę przy drzwiach, a to przykładasz do swojego ucha. - wskazał na to sztuczne. - i powinno działać, na razie musimy to dopracować. - Przez kolejną godzinę wszyscy zastanawiali się jak dopracować Uszy, aż Nicole nie wpadła na pomysł.
- A gdyby tak na końcówkę sznurka rzucić zaklęcie skupiające dźwięk, nie pamiętam formuły, ale wiem, że na pewno takie jest. Wtedy może nie było by tych szumów, bo dźwięk by się nie rozpraszał.
- To mogłoby się udać, tylko nie znamy zaklęcia - powiedział z entuzjazmem Fred.
- Mogę wam poszukać w moim podręczniku od zaklęć. Tam powinno być.
- Jeśli to się uda to podzielimy się zyskami - ucieszył się George. Wszyscy się zaśmiali. W tym momencie usłyszeli jak zakonnicy wychodzą z kwatery, więc Nicole szybko zleciała na dół, a za nią reszta.
- Panie dyrektorze, to teraz możemy? - zapytała, gdy znalazła się w kuchni.
- Oczywiście Nicole. - Dumbledore uśmiechnął się do niej dobrodusznie
- Chciałam tylko wiedzieć, kiedy poznam się z Harrym?
- Na razie jeszcze nie - odpowiedział spokojnie
- W takim razie kiedy?
- Teraz Harry powinien jeszcze przebywać u swojego wujostwa, ale jeszcze w wakacje się poznacie. - Dumbledore uważając rozmowę za zakończoną odwrócił się, zmierzając do wyjścia. Jednak Nicole jeszcze nie skończyła.
- Rozdzielił nas pan na czternaście lat, a teraz uniemożliwia pan nasze spotkanie. Dlaczego to pan musi decydować o tym co robi Harry, przecież to Syriusz jest jego ojcem chrzestnym, to on jest mu bliższy. - Głos Nicole był poważny i na razie jeszcze spokojny. Teraz wszyscy pozostający w kuchni przysłuchiwali się rozmowie.
- Rozdzieliłem was, ale zrobiłem to dla waszego dobra. Syriusz jest zbiegłym więźniem i nic nie może zrobić. To ja decyduje o wszystkim, bo śmiem twierdzić, że wiem więcej od was. - To zdanie zdenerwowało Nicole.
- Nie jest pan wszechwiedzący! - Dziewczyna zaczęła podnosić głos. - I tak naprawdę nigdy pan nie powinien rozdzielać rodzeństwa, które straciło rodziców! To przez pana Harry musiał ścierpieć dzieciństwo u tych całych Dursley'ów - zakończyła już spokojniej.
- Widać, że Potter. Myśli, że wszystko wie najlepiej - wtrącił się jadowicie czarnowłosy mężczyzna, na którego Nicole wcześniej zwróciła uwagę.
- Snape nie wtrącaj się - warknął Syriusz.
- A ty Black siedź cicho, bo i tak nic mi nie zrobisz. - Nicole pierwszy raz słyszała taką nienawiść połączoną z jadem, w głosie.
- Chłopcy, uspokójcie się. - Obaj skrzywili się na taki zwrot, którego użył Dumbledore. - A ty Nicole wykaż trochę cierpliwości, niedługo poznasz Harry'ego. - Po tych słowach wyszedł, a za nim zrobił to Snape. Nicole była nieźle wkurzona, bo znowu nie otrzymała jednoznacznej odpowiedzi na pytanie.
- Stary piernik! - krzyknęła w stronę drzwi i wybiegła z kuchni trzaskając drzwiami. Trzask był tak głośny, że obudził obraz wiszący w korytarzu.
- Szumowiny! Męty! Nędzne, plugawe kreatury! Wynocha stąd, bękarty, mutanty, potwory! Jak śmiecie plugawić dom moich ojców... - Wszyscy usłyszeli wiązankę wyzwisk wypowiadanych przez portret matki Syriusza. Nicole, która pierwszy raz słyszała ten akurat obraz zareagowała natychmiastowo.
- Zamknij się, ty stara ruro!
- A kim ty jesteś, żeby tak mówić! Ty szumowino! Ty bękarcie! Ty szlamo plugawisz dom moich ojców!
- Zamknij się, wiedźmo! - krzyknął Syriusz, który wybiegł z kuchni, gdy usłyszał krzyki. Teraz machnął różdżką, aby z powrotem zasłonić obraz, gdy mu się to udało zwrócił się do dziewczyny. - To moja matka.
- Milusia - zadrwiła czarnowłosa i skierowała się do swojego pokoju.
- Może przyjdziesz do kuchni, zaraz będzie kolacja - zaproponował Syriusz.
- Nie jestem głodna - powiedziała i poszła.


***
Ostatnio zaczęłam się zastanawiać czy to opowiadanie się podoba. To już szósty rozdział, a komentarzy jak nie było, tak nie ma. Chciałabym wiedzieć jak przyjęliście historię o Nicole, jak się ona podoba, czy piszę dobrze, czy może należałoby coś poprawić. Chcę wiedzieć jaka jest wasza opinia o tym opowiadaniu, dlatego proszę o komentarze, to naprawdę nie boli jeśli wyrazicie pod tekstem swoją opinię.
Dzięki za uwagę i miłego czytania.

AniaXXX

4 komentarze:

  1. Uważam, że twój styl pisania jest trochę za prosty, jednak twoje opowiadanie bardzo mnie wciągnęło, wybrałaś świetną historię, więc mam nadzieję, że dalej będziesz pisać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mało osób czyta to opowiadanie czy co?
    Moim zdaniem jest genialne. Ciekawa, oryginalna fabuła i przede wszystkim brak kiczu jak w większości opowiadań. Podoba mi się również to, że jest wszystko mniej więcej poprawne gramatyczne i stylistycznie. Wielki plus.
    Pozdrawiam.
    Nika

    OdpowiedzUsuń