niedziela, 3 maja 2020

Rozdział 60

Nicole przedstawiła reszcie swój plan. Byli zachwyceni. Rudowłosi bliźniacy zapytali tylko czy mogą dołączyć razem ze swoimi dziewczynami. Nicole nie miała nic przeciwko. Oczywiście po warunkiem, że wszystko im się uda. Pięć minut później zostali zawołani na kolację. Pani Weasley była szczęśliwa, że może nakarmić tyle osób.

- Mamo, tato mam pytanie?

- Coś się stało, Nicole? – zapytała Lily zdziwiona niepewnym tonem córki.

- Nie, ale zapomniałam, że obiecałam chłopakom pokazać boisko Quidditcha, które mamy na terenie Robespierre Manoir. Miałam to zrobić dzisiaj, ale dzięki temu, że wreszcie coś znaleźliśmy zupełnie o tym zapomniałam. A teraz suszą mi o to głowę. – Harry, Draco, Blaise i Sam gorliwie kiwali głową, jakby wcale nie wymyślili tego pół godziny temu. – Pomyślałam, że wybierzemy się tam jutro, zabierzemy jeszcze dziewczyny i rozegramy jakiś mecz Quidditcha.

- Ooo my też dawno nie graliśmy. Chętnie dołączymy! – wykrzyknęli bliźniacy.

- Jasne im nas więcej tym lepiej – potwierdziła Nicole z niewinnym uśmiechem. I właśnie wtedy nad głową Jamesa zapaliła się lampka. Sam przybierał kiedyś taki uśmiech jak coś kombinował.

- A od kiedy to pytasz nas czy możesz odwiedzić swój dom? – zapytał nie zdradzając, że domyśla się, że coś kombinują. Był ciekaw jak z tego wybrną.

- A bo pomyślałam, że zostaniemy tam na noc. Wiecie pidżama party, będziemy plotkować, opychać się tonami chipsów, lodów i zapijać colą. Może pogramy w jakieś planszówki. A 1 stycznia kominkiem wrócimy od razu do Hogwartu. Madame Fabienne przypilnuje abyśmy się nie spóźnili. – Nicole nie miała zamiaru dodawać, że madame Fabienne pojechała dzisiaj do córki, która właśnie urodziła dziecko. Taki nic nie znaczący szczegół.

- Może zabierzecie ze sobą Laurę. Co ma się tu nudzić? – Lily też już domyśliła się, że te pidżama party nie będzie tak grzeczne jak przedstawiała to Ślizgonka. Z resztą wszyscy już się tego domyślali oprócz pani Weasley. Nawet jej mąż uznał, że w takich czasach ich dzieciom przyda się odrobina zabawy, ale nie mówił nic głośno, bo wiedział, że Molly nie podziela jego zdania. Laura nie chcąc się nudzić wśród pijanych nastolatków, ani być ich przyzwoitką od razu zaprotestowała.

- Pani Lily ja nie chcę – uznała zdawkowo. - Już umówiłam się z Gabrielle, że jutro spędzimy dzień na oglądaniu filmów. Ona jeszcze nigdy nie korzystała z telewizora i jest bardzo ciekawa. – Nicole miała ochotę ją uściskać.

- Dobrze, w takim razie nie widzę przeszkód abyście się jutro rozluźnili przy chipsach i coli. – Lily domyśliła się, że to jest przedstawienie dla Molly, aby Ginny mogła dostać pozwolenie. Narcyza również kiwnęła głową z pozwoleniem dla swoich dzieci.

- Mamo, ja też mogę, prawda? – zapytała rudowłosa z nadzieją.

- Och, skoro ma być tam ta madame Fabienne, ale czy ona da sobie radę z wami wszystkimi?

- Spokojnie Molly poznaliśmy ją. To naprawdę odpowiedzialna osoba – przekonała ją Lily. Nicole odetchnęła w duchu, że jej mama nie wie, że madame Fabienne tam nie będzie, bo z pewnością wtedy byłoby trudniej ją przekonać.

Młodzież była zachwycona. Jutro czekała ich najlepsza impreza, w której jedynymi obecnymi dorosłymi mieli być bliźniacy Weasley, którzy już zaproponowali, że ogarną alkohol, bo im będzie łatwiej. Idealnie. Wszyscy zebrani zaczęli zbierać się do spania. Kobiety kilkoma machnięciami różdżki zebrały brudne naczynia do kuchni, a młodzież nie pokazując zbytniego podekscytowania zaczęła wychodzić z jadalni. W przejściu na korytarz za ramię Nicole złapał Damien.

- Jeśli nie zabierzecie mnie ze sobą powiem pani Weasley, że planujecie libację alkoholową, a wasza niania będzie w innym hrabstwie u swojej córki – wyszeptał jej do ucha.

- Skąd…? – Nicole wiedziała, że chłopak jest do tego zdolny.

- Następnym razem wyciszajcie pokój jeśli chcecie, żeby nikt was nie słyszał. Ciesz się, że odgoniłem tego Ronalda, bo on nie byłby tak miły jak ja tylko od razu nakablował.

- Jesteś szują – stwierdziła tylko. Damien uśmiechnął się przebiegle.

- Chyba nie sądziłaś, że odpuszczę taką imprezę, kiedy jedyną możliwością jaką miałem do tej pory było oglądanie z dzieciakami jakiś durnych filmów dla nastolatek, albo słuchanie ślubnych planów Fleur. To jak? – uśmiechnął się radośnie. – Wiesz pani Weasley jeszcze nie udała się na spoczynek, jest w kuchni. Jak chcesz to pójdę tam i…

- Dobra idziesz z nami. Tylko bez durnych tekstów i aluzji. – Nicole wiedziała, że nie przekona go inaczej, aby siedział cicho.

- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, lady. – Posłał jej całusa i skierował się do swojego pokoju.

Następnego dnia po śniadaniu młodzież ukrywając swoje podekscytowanie zaczęła pakować swoje rzeczy, żeby już ze wszystkim przenieść się do Robespierre Manoir. Wszyscy zebrali się w salonie i musieli wysłuchać pół godzinne kazanie pani Weasley. Gdy wreszcie kobieta się wygadała i skierowała do kuchni reszta dorosłych stwierdziła, że już nie mają nic do gadania i pożegnali ich tylko mówiąc, żeby nie szaleli za bardzo. Po kolei wchodzili do kominka, aby przenieść się do Francji. Na końcu zostali tylko Damien i Nicole.

- Mam nadzieję, że pamiętasz co mi obiecałaś? – uśmiechnął się złośliwe.

- Pamiętam, tylko masz się zachowywać – nakazała. – To ruszaj. – Zaraz po nim ona weszła do kominka wywołując  Robespierre Manoir. Tam zalała ją fala oskarżeń ze strony chłopaków.

- Co on tu robi?!

- Chłopaki mamy sylwester nie kłóćmy się – poprosiła. – A ten francuski dupek zmusił mnie do tego – prychnęła patrząc na Damiena. – Ale może zapomnimy o takich głupotach. – Nie dodając nic więcej skierowała się w głąb domu.

Nie zostało im nic innego jak tylko zabrać się za przygotowania. Dziewczyny zajęły się przygotowaniem przekąsek, a chłopaki zajęli się muzyką i dekoracją. Dwie godziny później dołączyli do nich bliźniaki Weasley ze swoimi dziewczynami i co najważniejsze z alkoholem oraz z Magicznymi Fajerwerkami Weasley’ów.  Angelina Johnson oraz Katie Bell dołączyły do dziewczyn w kuchni. Gdy przysmaki były przygotowane rozchichotane dziewczyny  zamknęły się w dawnej sypialni Nicole, aby przygotować siebie. Chłopaki tylko zmierzyli je zgłupiałymi spojrzeniami i skwitowali to jednym słowem:

- Dziewczyny.

Zajęło im to trochę czasu, ale efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania zarówno samych dziewczyn jak i zadowolonych z takiego widoku chłopaków. Dziewczyny schodząc do salonu gdzie mieli czekać chłopaki usłyszeli kłótnię.

- Tak bardzo wam się nie podoba, że wszystkie na mnie lecą? – Od razu rozpoznały głos Damiena.

- Chyba w twoich snach – prychnął Harry.

- Ciekawe które na ciebie lecą, bo jakoś nie zauważyłem – warknął tym razem Draco. Dziewczyny zatrzymały się przed wejściem do salonu i chamsko podsłuchiwały.

- Nie wierzę, że Harry i Draco się zjednoczyli przeciw jednemu wrogowi – szepnęła ze śmiechem Nicole do reszty dziewczyn.

- Ty chyba nie widziałeś jak Nicole na mnie patrzy? Z resztą nie tylko ona. – Damien był pewny siebie, a panna Potter uznała, że skoro już ją wplątali w swoją kłótnie to się wtrąci. Dobrze zrobiła, bo Draco już się rzucał w stronę Francuza z pięściami.

- Chłopaki uspokójcie się! – nakazała. – Damien w jakiej ty bajce żyjesz? Jak się uspokoisz to może będę patrzeć na ciebie jak na kumpla. Przez 4 lata nie udało ci się mnie przekonać do czegoś więcej. Teraz tym bardziej ci się nie uda. A teraz spokój i zaczynamy imprezę. Podeszła do wieży z głośnikami i włączyła muzykę. Dopiero wtedy do chłopaków dotarło, że dziewczyny wróciły odmienione. Wszystkie miały na sobie krótkie sukienki, do tego szpilki, rozpuszczone włosy i pełne, ale nieprzesadzone makijaże. Jako pierwszy docenił to Fred.

- Angie, ale jesteś seksi – zauważył ze swoim humorem. Podszedł do swojej dziewczyny i pocałował ją prosto w usta. Pozostali szybko odzyskali rezon zastanawiając się na której dziewczynie skupić uwagę. George również szybko podszedł do swojej dziewczyny i zrobił to co jego brat. Damien nie krępując się przyglądał się każdemu dekoltowi, który go zainteresował. Postanowił po wkurzać też trochę Nicole.

- Dla mnie się tak wystroiłaś, amour?

- Damien, opanuj się! – odpowiedziała ze śmiechem. Nie przejmując się chłopakiem zwróciła się do stołu z alkoholem. – To co pierwszy toast? – Zaczęła rozdawać szklanki wypełnione ognistą whisky. – To za dobrą zabawę! – Wypili, a rudowłosi bliźniacy zabrali swoje dziewczyny na parkiet, który urządzili na środku salonu. Przykład z nich wziął od razu Blaise porywając do tańca Camile. Rozpoczęła się zabawa. Wreszcie przestali się kłócić o głupoty, a zaczęli się dobrze bawić. Pili, tańczyli, potem znowu pili. Nawet Hermiona się rozszalała pijąc tyle co reszta. Grali w takie gry jak picie na czas, prawda i wyzwanie, a kończąc na pokerze, kiedy dziewczyny jeszcze na tyle trzeźwe nie zgodziły się na rozbieranego.

- Jak to nie rozbieranego?! – Oburzenie chłopaków rozbawiło dziewczyny.

- Ja wiem, że chcecie na nas popatrzeć, ale musi wam wystarczyć taki widok. – Nicole okręciła się pokazując całą swoją osobę. Zdecydowali się na pokera, gdzie za karę mieli pić. To nie był dobry pomysł, bo byli jeszcze bardziej pijani. Zabawę chwilowo przerwało nadejście północy. Razem wyszli na dwór gdzie bliźniaki odpalili swoje fajerwerki. Widok był niesamowity. Zaczęli rzucać się na siebie, aby składać sobie wzajemnie życzenia. Sami nie wiedzieli co i komu życzyli przekrzykując się i przeplatając to wybuchami śmiechu. Po pół godzinie wrócili do domu decydując się na dalszą grę w pokera. Jednak chłopaki szybko zmienili zasady, a pijane dziewczyny ochoczo się zgodziły.

- Gramy chłopaki przeciw dziewczynom! Jeden na jednego! Przegrany całuje wygranego!

Bliźniacy Weasley grali oczywiście przeciwko swoim dziewczynom, reszta dziwny trafem również szybko się dopasowała. Blaise szybko złapał za rękę Camile rezerwując ją do gry, Harry z Vanessą, Samuel z Ginny, Nicole z Draco, a Damien z Hermioną, który oznajmił jej to w dany sobie sposób.

- Amour, moja Hermiona na pewno marzysz o tym, żeby ze mną przegrać. – Puścił jej oczko.

Grali, a że zawsze ktoś musiał przegrać to potem się całowali. Mieli tyle szczęścia, że upojeni alkoholem następnego dnia nikt tego nie pamiętał. Po kolejnej kolejce po kolei zaczęli odpadać zasypiając w różnych miejscach w całym domu. Większość zasnęła w salonie. Nicole o dziwo była w stanie dotrzeć do swojej sypialni. Harry usnął w wannie rano zastanawiając się co miał na myśli kiedy się tam skierował. A Fred, George razem z Angeliną i Katie wylądowali w jednym z okazałych łóżek znajdującym się w jednym z wielu pokoi, gdzie wygodnie zmieścili się we czwórkę.

Pierwszy stycznia dla większości ludzkości jest dniem trudnym. Ogólnoświatowy dzień kaca zarówno w świecie mugolskim, jak i czarodziejskim. Dla tych co bawili się w Robespierre Manoir nie było inaczej. Pierwszą osobą, która otworzyła oczy była Nicole. Nie była od razu w stanie zorientować się gdzie się znalazła. Wszystko zaczęło do niej docierać razem z wielkim bólem głowy. Gdy była w stanie się podnieść najpierw skierowała swoje kroki do łazienki. Tam nawet nie patrząc w lustro dorwała się do kranu, żeby napić się wody. Gdy już trochę zaspokoiła pragnienie była w stanie spojrzeć w lustro. Całkowicie rozmazany makijaż, jej piękna czerwona miniówka z długim rękawem bez pleców, zachlapana czymś czego teraz nawet nie chciała sobie wyobrażać i podarte rajstopy. Jednym słowem obraz nędzy i rozpaczy. Szybko ściągnęła z siebie ciuchy i weszła pod prysznic. Po pół godzinnej kąpieli poczuła się lepiej, jednak nadal jedyne o czym marzyła był eliksir na kaca. Miała nadzieję, że ktoś o tym pomyślał. Ubrała się w luźne dresy i zeszła na dół.

- Merlinie co za armagedon – jęknęła na myśl o tym ile sprzątania przed nimi czeka. Nie chciało jej się budzić każdego z osobna, więc postanowiła postąpić wrednie. Podeszła do wieży i włączyła ją na fulla. Jej przyjaciele zareagowali okrzykami bólu, jękami i przekleństwami.

- Kurwa, Potter wyłącz to – wychrypiał z fotela Draco przytulając twarz do swojej koszulki na której spał. Spełniła jego życzenia widząc, że wszyscy się obudzili.

- Ktoś wie gdzie jest Harry i bliźniaki z dziewczynami? – zapytała ogarniając wszystkich mimo wszystko nadal nieobecnym wzrokiem.

- Niki nie zadawaj nam takich trudnych pytań. Ja sama nie wiem gdzie jestem – jęknęła Camile nie otwierając jeszcze oczu.

- Amour, błagamy przynieś nam wodę – odezwał się Damien zza kanapy. Najwidoczniej spał na podłodze za meblem.

- Jak zawsze miły jak tylko coś chcesz – prychnęła.

- Ja zawsze jestem miły, ale jak się zaraz nie napiję czegoś w czym nie ma alkoholu to wyrzygam wszystko razem ze swoimi wnętrznościami. – Nicole zaśmiała się, a już chwilę potem trzymała się za swoją bolącą głowę. Po tej nieprzyjemnej pobudce postanowiła być miła i skierowała się do łazienki, aby napełnić puste butelki po napojach wodą. Tam jednak wypuściła wszystko z rąk i wybuchnęła śmiechem, czego oczywiście od razu pożałowała. W wannie leżał Harry bez koszulki z przekrzywionymi okularami przytulając się do słuchawki prysznicowej. Nicole podeszła do wanny, chwyciła za baterię i odkręciła zimną wodę.

- Co jest?! – Harry zerwał się z pozycji leżącej i rozglądał się po łazience nie rejestrując co się stało. Był w szoku, a w przekrzywionych okularach na bank nic nie widział.

- Budź się - zaśmiała się. Po czym podeszła do zlewu napełniając butelki wodą. W salonie rozdała je wszystkim imprezowiczom. – Powiedzcie, że ktoś pamiętał o eliksirze na kaca? – zapytała z nadzieją. Odpowiedziały jej przeczące kiwnięcia głowami.

- Wróćmy jak najszybciej do Hogwartu to wydębimy coś od ojca – stęknął Sam.

- Najpierw to tu trzeba posprzątać.

Powoli zaczęli ogarniać siebie, a Nicole poszła poszukać Weasley’ów z dziewczynami. Kierowała się syfem jaki pozostawiali na swojej drodze, więc nie miała problemu z ich znalezieniem. Najpierw mijała puste butelki i szklanki, potem poprzewracane lampy, a na końcu części garderoby. Gdy znalazła ich w jednym z pokojów znowu nie mogła opanować śmiechu. Fred z Georgem rozebrali się do bokserek, zapewne mając nadzieję na noc ze swoimi dziewczynami, ale chyba trochę się pomylili. Na jednej połowie łóżka spali przytuleni do siebie chłopaki, a na drugiej w pełni ubrane dziewczyny. Ich już obudziła w normalny sposób. Fred po obudzeniu, gdy zobaczył kto się w niego wtula szybko zepchnął brata z łóżka. Gdy już wszyscy po ogarniali siebie wzięli się za posprzątanie syfu jaki zrobili. Trochę im to zajęło, ale taka praca zdziałała cuda na ich rozstrojone żołądki, które zdążyły się uspokoić, więc większość była w stanie coś zjeść. Szybko przygotowali coś do jedzenia i tylko Damien patrzył na wszystko z obrzydzeniem.

- Ktoś tu ma delikatny żołądek – zaśmiała się Nicole.

- Cicho siedź!

Po posiłku zebrali swoje rzeczy i przeszli do kominka, aby dostać się do Hogwartu i Beauxbatons w przypadku Damiena. Francuz pożegnał się i ze zbolałą miną ruszył jako pierwszy. Ślizgoni wylądowali w gabinecie profesora Snape’a, szybko się przywitali, aby mężczyzna nie czepiał się tego jak wyglądają. Zostawili tylko rodzeństwo Snape, aby mogli wybłagać ojca o eliksir na kaca.

- Cześć tato – przywitali się.

- Cześć – odpowiedział. – Czemu wyglądacie jak z krzyża zdjęci?

- Nie no wydaje ci się tato. – Sam postanowił wziąć na siebie rozmowę z ojcem. – Tak się tylko zastanawiam, czy możemy sobie pożyczyć pewien eliksir od ciebie. – Severus uniósł brwi na tą niecodzienną prośbę.

- Jaki eliksir chcesz?

- A taki jeden. Nie przejmuj się sam go znajdę – powiedział i skierował do prywatnego składziku z eliksirami jego ojca. Jednak przy samych drzwiach zatrzymał go głos ojca.

- Jeszcze nie powiedziałem, że możesz – zauważył.

- Tato, ale…

- Eliksir na kaca jest na trzeciej półce od góry, po prawej – poinstruował srogo.

- A skąd… - zaczęła Vanessa, ale zaraz sobie zdała, że sama ich wkopała.

- Wasze opary alkoholowe wypełnią zaraz całe lochy – warknął. – Weź też dla reszty tych co przybyli z wami, żeby żaden nauczyciel was nie przyłapał. – I wrócił do swoich papierów, nie zwracając na nich uwagi.

- Jesteś najlepszy, tato – uśmiechnęła się Vanessa i wyszła, a za nią Sam, który przemycił też trzy fiolki dla Gryfonów imprezujących z nimi. Tak jak się umówili spotkali się w Pokoju Życzeń.

- Mamy coś dla was! – wykrzyknęła Vanessa już w wyśmienitym humorze, ponieważ swoją porcję eliksiru już wypiła.

- Zbawienie przyszło! – Nicole i Draco jako pierwsi dorwali się do Sama z fiolkami.

- Błagam powiedzcie, że dla nas też macie – wyjąkała Ginny, która czuła się prawie tak źle jak Damien.

- To zależy wiewióra co za to dostanę – odpowiedział Sam machając jej fiolką przed oczami.

- Moją dozgonną wdzięczność – stęknęła.

- Czy ja wiem czy mi się to opłaca – zastanowił się.

- Zrobię wszystko tylko błagam daj mi jedną.

- Zlituj się nad nią – zaśmiała się Nicole patrząc ze współczuciem na rudowłosą Gryfonkę. Zarówno Harry jak i Hermiona już dostali swoje porcje.

- Jak wszystko to niech ci będzie – odpowiedział, a Ginny szybko złapała szklane naczynie i wypiła zawartość. Czuła się o niebo lepiej. Z resztą tak jak reszta imprezowiczów. Nowy rok przywitali dobrym humorem.

 

***

I jest dla Was kolejny rozdział, zdecydowanie luźny, pełen dobrej zabawy.

W Spisie Treści macie terminy kolejnych rozdziałów, w zasadzie są to kolejne niedziele, ale kolejne daty wpisuję po napisaniu rozdziałów, więc możecie zobaczyć ile jest już napisane.

Problem z rozdziałem 31 już rozwiązany. Nie wiem co wcześniej zepsułam, ale już działa ;)

Pozdrawiam i życzę miłego czytania.

Do zobaczenia,

AniaXXX


3 komentarze:

  1. Super rozdział.
    Trzeba coś zrobić z Damienem bo straszny dupek z niego.
    Może go w miodzie i cornflakesach wytarzać a następnie puścić do Zakazanego Lasu?

    OdpowiedzUsuń
  2. Z jednej strony fajn rozdział, nieco odskoczni od akcji, z drugiej jednak strony mam silne wrażenie, że jest za cukierkowo. Akcja jest super, ale te wszystskie romanse nie licząc sensownie przygotowanego Nicole i Draco są strasznie słabe i naciągane. Myslę też, że przydałoby się uśmiercić kogoś z czwórki młodzi Snape'owie, Camile lub Blaise, tych bohaterów jest po prostu za dużo i coraz mniej wnoszą do akcji... zwłaszcza Snape'owie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny rozdział, tylko termin nie ten :) Trochę szkoda, że nie opisałaś też tej imprezy i sytuacji z Damienem z perspektywy innych osób np. Draco.

    OdpowiedzUsuń