Nicole przedstawiła reszcie swój
plan. Byli zachwyceni. Rudowłosi bliźniacy zapytali tylko czy mogą dołączyć
razem ze swoimi dziewczynami. Nicole nie miała nic przeciwko. Oczywiście po
warunkiem, że wszystko im się uda. Pięć minut później zostali zawołani na
kolację. Pani Weasley była szczęśliwa, że może nakarmić tyle osób.
- Mamo, tato mam pytanie?
- Coś się stało, Nicole? –
zapytała Lily zdziwiona niepewnym tonem córki.
- Nie, ale zapomniałam, że
obiecałam chłopakom pokazać boisko Quidditcha, które mamy na terenie
Robespierre Manoir. Miałam to zrobić dzisiaj, ale dzięki temu, że wreszcie coś
znaleźliśmy zupełnie o tym zapomniałam. A teraz suszą mi o to głowę. – Harry,
Draco, Blaise i Sam gorliwie kiwali głową, jakby wcale nie wymyślili tego pół
godziny temu. – Pomyślałam, że wybierzemy się tam jutro, zabierzemy jeszcze
dziewczyny i rozegramy jakiś mecz Quidditcha.
- Ooo my też dawno nie graliśmy.
Chętnie dołączymy! – wykrzyknęli bliźniacy.
- Jasne im nas więcej tym lepiej
– potwierdziła Nicole z niewinnym uśmiechem. I właśnie wtedy nad głową Jamesa
zapaliła się lampka. Sam przybierał kiedyś taki uśmiech jak coś kombinował.
- A od kiedy to pytasz nas czy
możesz odwiedzić swój dom? – zapytał nie zdradzając, że domyśla się, że coś
kombinują. Był ciekaw jak z tego wybrną.
- A bo pomyślałam, że zostaniemy
tam na noc. Wiecie pidżama party, będziemy plotkować, opychać się tonami
chipsów, lodów i zapijać colą. Może pogramy w jakieś planszówki. A 1 stycznia
kominkiem wrócimy od razu do Hogwartu. Madame Fabienne przypilnuje abyśmy się
nie spóźnili. – Nicole nie miała zamiaru dodawać, że madame Fabienne pojechała
dzisiaj do córki, która właśnie urodziła dziecko. Taki nic nie znaczący
szczegół.
- Może zabierzecie ze sobą Laurę.
Co ma się tu nudzić? – Lily też już domyśliła się, że te pidżama party nie
będzie tak grzeczne jak przedstawiała to Ślizgonka. Z resztą wszyscy już się
tego domyślali oprócz pani Weasley. Nawet jej mąż uznał, że w takich czasach
ich dzieciom przyda się odrobina zabawy, ale nie mówił nic głośno, bo wiedział,
że Molly nie podziela jego zdania. Laura nie chcąc się nudzić wśród pijanych
nastolatków, ani być ich przyzwoitką od razu zaprotestowała.
- Pani Lily ja nie chcę – uznała
zdawkowo. - Już umówiłam się z Gabrielle, że jutro spędzimy dzień na oglądaniu
filmów. Ona jeszcze nigdy nie korzystała z telewizora i jest bardzo ciekawa. –
Nicole miała ochotę ją uściskać.
- Dobrze, w takim razie nie widzę
przeszkód abyście się jutro rozluźnili przy chipsach i coli. – Lily domyśliła
się, że to jest przedstawienie dla Molly, aby Ginny mogła dostać pozwolenie.
Narcyza również kiwnęła głową z pozwoleniem dla swoich dzieci.
- Mamo, ja też mogę, prawda? –
zapytała rudowłosa z nadzieją.
- Och, skoro ma być tam ta madame
Fabienne, ale czy ona da sobie radę z wami wszystkimi?
- Spokojnie Molly poznaliśmy ją.
To naprawdę odpowiedzialna osoba – przekonała ją Lily. Nicole odetchnęła w
duchu, że jej mama nie wie, że madame Fabienne tam nie będzie, bo z pewnością
wtedy byłoby trudniej ją przekonać.
Młodzież była zachwycona. Jutro
czekała ich najlepsza impreza, w której jedynymi obecnymi dorosłymi mieli być
bliźniacy Weasley, którzy już zaproponowali, że ogarną alkohol, bo im będzie
łatwiej. Idealnie. Wszyscy zebrani zaczęli zbierać się do spania. Kobiety
kilkoma machnięciami różdżki zebrały brudne naczynia do kuchni, a młodzież nie
pokazując zbytniego podekscytowania zaczęła wychodzić z jadalni. W przejściu na
korytarz za ramię Nicole złapał Damien.
- Jeśli nie zabierzecie mnie ze
sobą powiem pani Weasley, że planujecie libację alkoholową, a wasza niania
będzie w innym hrabstwie u swojej córki – wyszeptał jej do ucha.
- Skąd…? – Nicole wiedziała, że
chłopak jest do tego zdolny.
- Następnym razem wyciszajcie
pokój jeśli chcecie, żeby nikt was nie słyszał. Ciesz się, że odgoniłem tego
Ronalda, bo on nie byłby tak miły jak ja tylko od razu nakablował.
- Jesteś szują – stwierdziła
tylko. Damien uśmiechnął się przebiegle.
- Chyba nie sądziłaś, że odpuszczę
taką imprezę, kiedy jedyną możliwością jaką miałem do tej pory było oglądanie z
dzieciakami jakiś durnych filmów dla nastolatek, albo słuchanie ślubnych planów
Fleur. To jak? – uśmiechnął się radośnie. – Wiesz pani Weasley jeszcze nie
udała się na spoczynek, jest w kuchni. Jak chcesz to pójdę tam i…
- Dobra idziesz z nami. Tylko bez
durnych tekstów i aluzji. – Nicole wiedziała, że nie przekona go inaczej, aby
siedział cicho.
- Twoje życzenie jest dla mnie
rozkazem, lady. – Posłał jej całusa i skierował się do swojego pokoju.
Następnego dnia po śniadaniu
młodzież ukrywając swoje podekscytowanie zaczęła pakować swoje rzeczy, żeby już
ze wszystkim przenieść się do Robespierre Manoir. Wszyscy zebrali się w salonie
i musieli wysłuchać pół godzinne kazanie pani Weasley. Gdy wreszcie kobieta się
wygadała i skierowała do kuchni reszta dorosłych stwierdziła, że już nie mają
nic do gadania i pożegnali ich tylko mówiąc, żeby nie szaleli za bardzo. Po
kolei wchodzili do kominka, aby przenieść się do Francji. Na końcu zostali
tylko Damien i Nicole.
- Mam nadzieję, że pamiętasz co
mi obiecałaś? – uśmiechnął się złośliwe.
- Pamiętam, tylko masz się
zachowywać – nakazała. – To ruszaj. – Zaraz po nim ona weszła do kominka
wywołując Robespierre Manoir. Tam zalała
ją fala oskarżeń ze strony chłopaków.
- Co on tu robi?!
- Chłopaki mamy sylwester nie
kłóćmy się – poprosiła. – A ten francuski dupek zmusił mnie do tego – prychnęła
patrząc na Damiena. – Ale może zapomnimy o takich głupotach. – Nie dodając nic
więcej skierowała się w głąb domu.
Nie zostało im nic innego jak
tylko zabrać się za przygotowania. Dziewczyny zajęły się przygotowaniem
przekąsek, a chłopaki zajęli się muzyką i dekoracją. Dwie godziny później
dołączyli do nich bliźniaki Weasley ze swoimi dziewczynami i co najważniejsze z
alkoholem oraz z Magicznymi Fajerwerkami Weasley’ów. Angelina Johnson oraz Katie Bell dołączyły do
dziewczyn w kuchni. Gdy przysmaki były przygotowane rozchichotane
dziewczyny zamknęły się w dawnej
sypialni Nicole, aby przygotować siebie. Chłopaki tylko zmierzyli je zgłupiałymi
spojrzeniami i skwitowali to jednym słowem:
- Dziewczyny.
Zajęło im to trochę czasu, ale
efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania zarówno samych dziewczyn jak i
zadowolonych z takiego widoku chłopaków. Dziewczyny schodząc do salonu gdzie
mieli czekać chłopaki usłyszeli kłótnię.
- Tak bardzo wam się nie podoba,
że wszystkie na mnie lecą? – Od razu rozpoznały głos Damiena.
- Chyba w twoich snach – prychnął
Harry.
- Ciekawe które na ciebie lecą,
bo jakoś nie zauważyłem – warknął tym razem Draco. Dziewczyny zatrzymały się
przed wejściem do salonu i chamsko podsłuchiwały.
- Nie wierzę, że Harry i Draco
się zjednoczyli przeciw jednemu wrogowi – szepnęła ze śmiechem Nicole do reszty
dziewczyn.
- Ty chyba nie widziałeś jak
Nicole na mnie patrzy? Z resztą nie tylko ona. – Damien był pewny siebie, a
panna Potter uznała, że skoro już ją wplątali w swoją kłótnie to się wtrąci.
Dobrze zrobiła, bo Draco już się rzucał w stronę Francuza z pięściami.
- Chłopaki uspokójcie się! – nakazała.
– Damien w jakiej ty bajce żyjesz? Jak się uspokoisz to może będę patrzeć na
ciebie jak na kumpla. Przez 4 lata nie udało ci się mnie przekonać do czegoś
więcej. Teraz tym bardziej ci się nie uda. A teraz spokój i zaczynamy imprezę.
Podeszła do wieży z głośnikami i włączyła muzykę. Dopiero wtedy do chłopaków
dotarło, że dziewczyny wróciły odmienione. Wszystkie miały na sobie krótkie
sukienki, do tego szpilki, rozpuszczone włosy i pełne, ale nieprzesadzone
makijaże. Jako pierwszy docenił to Fred.
- Angie, ale jesteś seksi –
zauważył ze swoim humorem. Podszedł do swojej dziewczyny i pocałował ją prosto
w usta. Pozostali szybko odzyskali rezon zastanawiając się na której dziewczynie
skupić uwagę. George również szybko podszedł do swojej dziewczyny i zrobił to
co jego brat. Damien nie krępując się przyglądał się każdemu dekoltowi, który
go zainteresował. Postanowił po wkurzać też trochę Nicole.
- Dla mnie się tak wystroiłaś,
amour?
- Damien, opanuj się! –
odpowiedziała ze śmiechem. Nie przejmując się chłopakiem zwróciła się do stołu
z alkoholem. – To co pierwszy toast? – Zaczęła rozdawać szklanki wypełnione
ognistą whisky. – To za dobrą zabawę! – Wypili, a rudowłosi bliźniacy zabrali
swoje dziewczyny na parkiet, który urządzili na środku salonu. Przykład z nich
wziął od razu Blaise porywając do tańca Camile. Rozpoczęła się zabawa. Wreszcie
przestali się kłócić o głupoty, a zaczęli się dobrze bawić. Pili, tańczyli,
potem znowu pili. Nawet Hermiona się rozszalała pijąc tyle co reszta. Grali w
takie gry jak picie na czas, prawda i wyzwanie, a kończąc na pokerze, kiedy
dziewczyny jeszcze na tyle trzeźwe nie zgodziły się na rozbieranego.
- Jak to nie rozbieranego?! –
Oburzenie chłopaków rozbawiło dziewczyny.
- Ja wiem, że chcecie na nas
popatrzeć, ale musi wam wystarczyć taki widok. – Nicole okręciła się pokazując
całą swoją osobę. Zdecydowali się na pokera, gdzie za karę mieli pić. To nie
był dobry pomysł, bo byli jeszcze bardziej pijani. Zabawę chwilowo przerwało
nadejście północy. Razem wyszli na dwór gdzie bliźniaki odpalili swoje
fajerwerki. Widok był niesamowity. Zaczęli rzucać się na siebie, aby składać
sobie wzajemnie życzenia. Sami nie wiedzieli co i komu życzyli przekrzykując się
i przeplatając to wybuchami śmiechu. Po pół godzinie wrócili do domu decydując
się na dalszą grę w pokera. Jednak chłopaki szybko zmienili zasady, a pijane
dziewczyny ochoczo się zgodziły.
- Gramy chłopaki przeciw
dziewczynom! Jeden na jednego! Przegrany całuje wygranego!
Bliźniacy Weasley grali
oczywiście przeciwko swoim dziewczynom, reszta dziwny trafem również szybko się
dopasowała. Blaise szybko złapał za rękę Camile rezerwując ją do gry, Harry z
Vanessą, Samuel z Ginny, Nicole z Draco, a Damien z Hermioną, który oznajmił
jej to w dany sobie sposób.
- Amour, moja Hermiona na pewno
marzysz o tym, żeby ze mną przegrać. – Puścił jej oczko.
Grali, a że zawsze ktoś musiał
przegrać to potem się całowali. Mieli tyle szczęścia, że upojeni alkoholem
następnego dnia nikt tego nie pamiętał. Po kolejnej kolejce po kolei zaczęli
odpadać zasypiając w różnych miejscach w całym domu. Większość zasnęła w
salonie. Nicole o dziwo była w stanie dotrzeć do swojej sypialni. Harry usnął w
wannie rano zastanawiając się co miał na myśli kiedy się tam skierował. A Fred,
George razem z Angeliną i Katie wylądowali w jednym z okazałych łóżek
znajdującym się w jednym z wielu pokoi, gdzie wygodnie zmieścili się we
czwórkę.
Pierwszy stycznia dla większości
ludzkości jest dniem trudnym. Ogólnoświatowy dzień kaca zarówno w świecie
mugolskim, jak i czarodziejskim. Dla tych co bawili się w Robespierre Manoir
nie było inaczej. Pierwszą osobą, która otworzyła oczy była Nicole. Nie była od
razu w stanie zorientować się gdzie się znalazła. Wszystko zaczęło do niej
docierać razem z wielkim bólem głowy. Gdy była w stanie się podnieść najpierw
skierowała swoje kroki do łazienki. Tam nawet nie patrząc w lustro dorwała się
do kranu, żeby napić się wody. Gdy już trochę zaspokoiła pragnienie była w stanie
spojrzeć w lustro. Całkowicie rozmazany makijaż, jej piękna czerwona miniówka z
długim rękawem bez pleców, zachlapana czymś czego teraz nawet nie chciała sobie
wyobrażać i podarte rajstopy. Jednym słowem obraz nędzy i rozpaczy. Szybko
ściągnęła z siebie ciuchy i weszła pod prysznic. Po pół godzinnej kąpieli poczuła
się lepiej, jednak nadal jedyne o czym marzyła był eliksir na kaca. Miała
nadzieję, że ktoś o tym pomyślał. Ubrała się w luźne dresy i zeszła na dół.
- Merlinie co za armagedon –
jęknęła na myśl o tym ile sprzątania przed nimi czeka. Nie chciało jej się
budzić każdego z osobna, więc postanowiła postąpić wrednie. Podeszła do wieży i
włączyła ją na fulla. Jej przyjaciele zareagowali okrzykami bólu, jękami i
przekleństwami.
- Kurwa, Potter wyłącz to –
wychrypiał z fotela Draco przytulając twarz do swojej koszulki na której spał.
Spełniła jego życzenia widząc, że wszyscy się obudzili.
- Ktoś wie gdzie jest Harry i
bliźniaki z dziewczynami? – zapytała ogarniając wszystkich mimo wszystko nadal
nieobecnym wzrokiem.
- Niki nie zadawaj nam takich
trudnych pytań. Ja sama nie wiem gdzie jestem – jęknęła Camile nie otwierając
jeszcze oczu.
- Amour, błagamy przynieś nam
wodę – odezwał się Damien zza kanapy. Najwidoczniej spał na podłodze za meblem.
- Jak zawsze miły jak tylko coś
chcesz – prychnęła.
- Ja zawsze jestem miły, ale jak
się zaraz nie napiję czegoś w czym nie ma alkoholu to wyrzygam wszystko razem
ze swoimi wnętrznościami. – Nicole zaśmiała się, a już chwilę potem trzymała
się za swoją bolącą głowę. Po tej nieprzyjemnej pobudce postanowiła być miła i
skierowała się do łazienki, aby napełnić puste butelki po napojach wodą. Tam
jednak wypuściła wszystko z rąk i wybuchnęła śmiechem, czego oczywiście od razu
pożałowała. W wannie leżał Harry bez koszulki z przekrzywionymi okularami
przytulając się do słuchawki prysznicowej. Nicole podeszła do wanny, chwyciła
za baterię i odkręciła zimną wodę.
- Co jest?! – Harry zerwał się z
pozycji leżącej i rozglądał się po łazience nie rejestrując co się stało. Był w
szoku, a w przekrzywionych okularach na bank nic nie widział.
- Budź się - zaśmiała się. Po
czym podeszła do zlewu napełniając butelki wodą. W salonie rozdała je wszystkim
imprezowiczom. – Powiedzcie, że ktoś pamiętał o eliksirze na kaca? – zapytała z
nadzieją. Odpowiedziały jej przeczące kiwnięcia głowami.
- Wróćmy jak najszybciej do
Hogwartu to wydębimy coś od ojca – stęknął Sam.
- Najpierw to tu trzeba
posprzątać.
Powoli zaczęli ogarniać siebie, a
Nicole poszła poszukać Weasley’ów z dziewczynami. Kierowała się syfem jaki
pozostawiali na swojej drodze, więc nie miała problemu z ich znalezieniem.
Najpierw mijała puste butelki i szklanki, potem poprzewracane lampy, a na końcu
części garderoby. Gdy znalazła ich w jednym z pokojów znowu nie mogła opanować
śmiechu. Fred z Georgem rozebrali się do bokserek, zapewne mając nadzieję na
noc ze swoimi dziewczynami, ale chyba trochę się pomylili. Na jednej połowie
łóżka spali przytuleni do siebie chłopaki, a na drugiej w pełni ubrane
dziewczyny. Ich już obudziła w normalny sposób. Fred po obudzeniu, gdy zobaczył
kto się w niego wtula szybko zepchnął brata z łóżka. Gdy już wszyscy po ogarniali
siebie wzięli się za posprzątanie syfu jaki zrobili. Trochę im to zajęło, ale
taka praca zdziałała cuda na ich rozstrojone żołądki, które zdążyły się
uspokoić, więc większość była w stanie coś zjeść. Szybko przygotowali coś do
jedzenia i tylko Damien patrzył na wszystko z obrzydzeniem.
- Ktoś tu ma delikatny żołądek –
zaśmiała się Nicole.
- Cicho siedź!
Po posiłku zebrali swoje rzeczy i
przeszli do kominka, aby dostać się do Hogwartu i Beauxbatons w przypadku
Damiena. Francuz pożegnał się i ze zbolałą miną ruszył jako pierwszy. Ślizgoni
wylądowali w gabinecie profesora Snape’a, szybko się przywitali, aby mężczyzna
nie czepiał się tego jak wyglądają. Zostawili tylko rodzeństwo Snape, aby mogli
wybłagać ojca o eliksir na kaca.
- Cześć tato – przywitali się.
- Cześć – odpowiedział. – Czemu
wyglądacie jak z krzyża zdjęci?
- Nie no wydaje ci się tato. –
Sam postanowił wziąć na siebie rozmowę z ojcem. – Tak się tylko zastanawiam,
czy możemy sobie pożyczyć pewien eliksir od ciebie. – Severus uniósł brwi na tą
niecodzienną prośbę.
- Jaki eliksir chcesz?
- A taki jeden. Nie przejmuj się
sam go znajdę – powiedział i skierował do prywatnego składziku z eliksirami
jego ojca. Jednak przy samych drzwiach zatrzymał go głos ojca.
- Jeszcze nie powiedziałem, że
możesz – zauważył.
- Tato, ale…
- Eliksir na kaca jest na
trzeciej półce od góry, po prawej – poinstruował srogo.
- A skąd… - zaczęła Vanessa, ale
zaraz sobie zdała, że sama ich wkopała.
- Wasze opary alkoholowe wypełnią
zaraz całe lochy – warknął. – Weź też dla reszty tych co przybyli z wami, żeby
żaden nauczyciel was nie przyłapał. – I wrócił do swoich papierów, nie
zwracając na nich uwagi.
- Jesteś najlepszy, tato –
uśmiechnęła się Vanessa i wyszła, a za nią Sam, który przemycił też trzy fiolki
dla Gryfonów imprezujących z nimi. Tak jak się umówili spotkali się w Pokoju
Życzeń.
- Mamy coś dla was! – wykrzyknęła
Vanessa już w wyśmienitym humorze, ponieważ swoją porcję eliksiru już wypiła.
- Zbawienie przyszło! – Nicole i
Draco jako pierwsi dorwali się do Sama z fiolkami.
- Błagam powiedzcie, że dla nas
też macie – wyjąkała Ginny, która czuła się prawie tak źle jak Damien.
- To zależy wiewióra co za to
dostanę – odpowiedział Sam machając jej fiolką przed oczami.
- Moją dozgonną wdzięczność –
stęknęła.
- Czy ja wiem czy mi się to
opłaca – zastanowił się.
- Zrobię wszystko tylko błagam
daj mi jedną.
- Zlituj się nad nią – zaśmiała
się Nicole patrząc ze współczuciem na rudowłosą Gryfonkę. Zarówno Harry jak i
Hermiona już dostali swoje porcje.
- Jak wszystko to niech ci będzie
– odpowiedział, a Ginny szybko złapała szklane naczynie i wypiła zawartość.
Czuła się o niebo lepiej. Z resztą tak jak reszta imprezowiczów. Nowy rok
przywitali dobrym humorem.
***
I jest dla Was kolejny rozdział, zdecydowanie
luźny, pełen dobrej zabawy.
W Spisie Treści macie terminy
kolejnych rozdziałów, w zasadzie są to kolejne niedziele, ale kolejne daty
wpisuję po napisaniu rozdziałów, więc możecie zobaczyć ile jest już napisane.
Problem z rozdziałem 31 już rozwiązany. Nie wiem co wcześniej zepsułam, ale już działa ;)
Pozdrawiam i życzę miłego
czytania.
Do zobaczenia,
AniaXXX
Super rozdział.
OdpowiedzUsuńTrzeba coś zrobić z Damienem bo straszny dupek z niego.
Może go w miodzie i cornflakesach wytarzać a następnie puścić do Zakazanego Lasu?
Z jednej strony fajn rozdział, nieco odskoczni od akcji, z drugiej jednak strony mam silne wrażenie, że jest za cukierkowo. Akcja jest super, ale te wszystskie romanse nie licząc sensownie przygotowanego Nicole i Draco są strasznie słabe i naciągane. Myslę też, że przydałoby się uśmiercić kogoś z czwórki młodzi Snape'owie, Camile lub Blaise, tych bohaterów jest po prostu za dużo i coraz mniej wnoszą do akcji... zwłaszcza Snape'owie.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział, tylko termin nie ten :) Trochę szkoda, że nie opisałaś też tej imprezy i sytuacji z Damienem z perspektywy innych osób np. Draco.
OdpowiedzUsuń